Lwów w starej fotografii | Recenzja

Jan Łoziński (oprac.), Janusz Majewski (wstęp), Lwów w starej fotografii

Ostatnimi czasy następuje na polskiej scenie wydawniczej znacząca zmiana jeśli chodzi o publikacje książek dotyczących tematyki Kresów Wschodnich. Powoli zrzucane jest piętno lat komunizmu, w czasie którego dawne wschodnie granice Polski czy utrata Lwowa i Wilna stanowiły temat tabu. Należy cieszyć się, że nastąpił proces powrotu do normalności, dzięki któremu możemy się cieszyć coraz to ambitniejszymi pracami dotyczącymi tematyki wschodnich rubieży II Rzeczpospolitej. Jednym z wartych odnotowania nowych pozycji dotyczących Lwowa jest album wydany nakładem Wydawnictwa BOSZ pt. Lwów w starej fotografii.

Jeżeli liczymy na rozbudowane opisy we wspomnianym albumie to niestety musimy obejść się smakiem. Autorzy wstępu i niestety tylko kilku zawartych w albumie wspomnień – Janusz Majewski oraz Jan Łoziński skupili się na stworzeniu unikatowego klimatu Lwowa. Szczególnie interesująco prezentuje się fragment wstępu przedstawiony z perspektywy Janusza Majewskiego, gdy był on zaledwie 4-5 letnim chłopcem. Przemierza on międzywojenny Lwów w kondukcie pogrzebowym swojej cioci-prababci Rózi zmierzającym na Cmentarz Łyczakowski.

Album Lwów w starej fotografii prezentuje czytelnikowi nie tylko ten najbardziej znany i pamiętany Lwów międzywojenny, ale również ten z XIX wieku choć co oczywiste zdjęć tych do naszych czasów nie zachowało się zbyt wiele.

Janusz Majewski i Jan Łoziński prezentują nam Lwów taki jaki był, a więc miasto zderzenia się wielu odmiennych względem siebie kultur. Najlepiej świadczą o tym fotografie szyldów sklepowych, pośród których najwięcej tych o żydowskim, niemieckim czy polskim brzemieniu. Fenomenem z perspektywy lat jest również opis uroczystości otwarcia teatru lwowskiego, który nastąpił w czasach monarchii austro-węgierskiej. Urząd namiestniczy sprawowali wtedy Polacy, teatr święcił arcybiskup ormiański, na uroczystości obecny był również rabin i pastor, a następnie orkiestra odegrała trzy hymny: austriacki, polski oraz czeski. Czeski z powodu obecności ichniejszej delegacji.

Bolesnym dla wielu z nas faktem jest to, że tego wielonarodowościowego, ale jednak polskiego Lwowa już nie ma, o czym najlepiej świadczą słowa Janusza Majewskiego:

Powie ktoś, jak to nie ma już tego miasta, które było kiedyś Lwowem? Przecież stoją piękne mury katedry ormiańskiej, przecież pyszni się klasyczną urodą fasada Teatru Wielkiego, przecież przed ratuszem warują dwa potężne lwy? Wznoszą się nad miastem kopuły św. Jura, możesz pójść na spacer do parku Stryjskiego, usiąść na ławce pod Wysokim Zamkiem i zapatrzyć się na unoszącą się nad miastem mgiełkę prześwietloną słońcem. Tak miasto jest. Tak to miasto jest, tamtego Lwowa już nie ma i nigdy nie będzie.

Album Lwów w starej fotografii oddaje duch dawnego przedwojennego Lwowa – światowej sławy Lwowskiej szkoły matematycznej skupionej wokół Stefana Banacha, Targów Wschodnich wzmacniających pozycje Lwowa jako szlaku handlowego Polski z jej wschodnimi sąsiadami i wielu innych rzeczy, które nadawały miastu unikalny klimat i łączyły go z odrodzonym państwem polskim po I wojnie światowej. Wielka szkoda, że wydając album nie zdecydowano się go opatrzyć pokaźniejszym komentarzem autora. Stanowiłby wtedy niezwykle cenne źródło wspomnień dotyczących międzywojennego Lwowa a widzianych oczami małego, dorastającego chłopca.

 

Ocena recenzenta: 5/6

Mariusz Sioch

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*