W północno-wschodniej Polsce nie ma poszukiwacza skarbów, który nie był tam sam lub nie znał kogoś, kto choć raz w życiu nie kopał na polach pod Królikowem, na terenie dawnego Stalagu IB Hohenstein – jednego z największych obozów jenieckich w Europie Wschodniej. Przez wiele lat był to, podobnie jak Mierzeja Wiślana, obowiązkowy punkt na mapie wypraw poszukiwaczy, którzy spod Olsztynka wywozili tysiące pamiątek po jeńcach polskich, brytyjskich, francuskich czy belgijskich. Czas rozliczyć się z historią. W Olsztynku powstaje muzeum, które przypominać ma tragiczne losy jeńców Stalagu IB. Muzealne gabloty będą najlepszym miejscem, by wyeksponować to, co do tej pory oddawała tam ziemia, a co wielu z nas trzymało w domowych gablotach i szufladach.
Muzeum powstać ma w Olsztynku do końca przyszłego roku w modernizowanej obecnie części ratusza. Większość ekspozycji będzie miała charakter multimedialny. W muzeum znajdzie się też, co ogromnie cieszy, miejsce na gabloty, w których wyeksponowane zostaną przedmioty codziennego użytku i inne pamiątki po jeńcach (w okresie wojny na terenie Stalagu IB przebywało około 650 tysięcy więźniów). Wykonane zostaną również makiety odwzorowujące zabudowę obozu, powstanie wystawa archiwalnych zdjęć jeńców, udostępnione zostaną nagrania ze wspomnieniami świadków. Całość prac pochłonie łącznie 4 miliony złotych. Inicjatywa ta, obok działań zmierzających do powstania pomnika upamiętniającego więźniów i ofiary obozu, cieszy szczególnie tych, którzy przez lata apelowali o objęcie terenu dawnego Stalagu IB szczególną opieką.
W związku z trwającymi pracami i – jak się domyślam – opracowywaniem programu użytkowego lub funkcjonalnego, Urząd Miasta w Olsztynku zwrócił się kilka dni temu do mieszkańców z apelem o przekazywanie informacji o pamiątkach i znaleziskach, które można by w przyszłości wyeksponować w muzeum. Zakładam, że miejskim urzędnikom chodzi o wszystko, co znajduje się dziś w posiadaniu kolekcjonerów, pasjonatów historii, poszukiwaczy skarbów czy przypadkowych osób, a co ma związek z jeńcami więzionymi w czasie wojny w obozie. Przez ostatnich kilkanaście lat, przypadkowo lub w sposób zamierzony, na polach pod Królikowem odnajdowano tysiące przedmiotów. Część z nich mogłaby znaleźć się w przyszłości w miejskim muzeum. To, czy tak się stanie, zależy w tej chwili już tylko od nas.
Najtragiczniejszą, ale i najczęstszą pamiątką po czasach wojny, obok guzików, jaką znajdowano przez lata na terenie Stalagu IB, były cynkowe i aluminiowe obozowe nieśmiertelniki. Niemcy w pierwszych latach wojny stosowali się do postanowień konwencji międzynarodowych, które nakazywały prowadzenie ewidencji jeńców (dopiero później, po 1941 roku, jeńcom radzieckim zaczęto tatuować na piersi numery identyfikacyjne). W Stalagu IB Hohenstein, podobnie jak w innych miejscach, wprowadzono system metalowych nieśmiertelników, które dziś przypominają nie tylko o wojnie i trudnych losach tysięcy żołnierzy, ale przede wszystkim skrywają w sobie historie pojedynczych osób, z których część pozostała na terenie obozu na zawsze. Szacuje się, że na terenie Stalag IB Hohenstein na skutek wycieńczenia pracą, niedożywienia i epidemii zmarło w czasie wojny około 60 tysięcy jeńców. Jeśli muzeum przywrócić ma pamięć jeńcom spod Olsztynka, to pierwsze, co powinno zacząć gromadzić, to obozowe nieśmiertelniki.
Właśnie od odnalezienia takich pamiątek, jak te, o których piszę, zrodził się pomysł budowy muzeum. Oficjalne komunikaty w tej sprawie dziś jednak powodują często uśmiech na ustach, czasem nawet rozgoryczenie, szczególnie wśród poszukiwaczy skarbów i pasjonatów historii, którzy przez lata apelowali o objęcie terenu obozu jenieckiego specjalną opieką. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że zanim rozpoczęła się budowa drogi ekspresowej i zanim, przy tej okazji, natrafiono na ślady obozu, a później przeprowadzono badania archeologiczne (zacytuję fragmenty kilku oficjalnych informacji w tej sprawie: „okazało się, że budowa drogi przebiega przez dawny Stalag 1B Hohenstein”, „odkryto ślady obozu jenieckiego”, „znaleziono m.in. buty, fragmenty mundurów i menażki”), wśród poszukiwaczy skarbów od wielu lat krążyły szczegółowe plany całego kompleksu baraków. Przez ostatnie kilkanaście lat przetoczyły się tam setki, a być może nawet i tysiące poszukiwaczy z całej Polski. W miejscu, w którym w czasie wojny przebywało łącznie 650 tysięcy jeńców, nie tylko przy użyciu wykrywaczy metali, ale też gołym okiem, znajdowano obozowe nieśmiertelniki, guziki, przedmioty codziennego użytku, odznaczenia, biżuterię, rzeczy osobiste, pamiątki i wiele innych. Ale nie tylko. Sam byłem świadkiem, jak na polach pod Królikowem odnajdowano cenne złote monety. Z uwagą słuchałem opowieści innych poszukiwaczy, którzy pod Królikowej odnajdowali dawniej srebrną i złotą biżuterię. Tych rzeczy z pewnością nie da się już odzyskać, ale wciąż jest szansa, że do Olsztynka wrócą przedmioty, które dziś znajdują się w domowych gablotach czy szufladach, a które w przeszłości były najbliżej jeńców.
W mojej własnej kolekcji mam kilka pozyskanych obozowych nieśmiertelników ze Stalag IB Hohenstein i już wkrótce, przy nadarzającej się okazji, przekażę je organizatorom akcji. Widziałem jednak kolekcje, w których były ich setki. Podczas prac archeologicznych, których przeprowadzenie było niezbędne, gdy nie można było już udawać, że droga ekspresowa nie przebiega przez teren obozu, odnaleziono zaledwie około stu nieśmiertelników, należących do jeńców obozu. Możemy tę liczbę zwielokrotnić, dokładając własną cegiełkę do ochrony pamięci kilkuset tysięcy jeńców niemieckiego Stalagu IB Hohenstein i lokalnego dziedzictwa.
Osoby, które chciałyby przekazać pamiątki w depozyt muzeum, powinny skontaktować się z punktem informacji turystycznej w Olsztynku osobiście, telefonicznie (89 519 54 77) lub drogą elektroniczną ([email protected]).
Przy tej okazji warto wspomnień o jeszcze jednej inicjatywie, która zrodziła się na Warmińsko-Mazurskim Forum Poszukiwaczy. Pod adresemstalag1b.warmaz.pl powstaje spis jeńców Stalagu IB Hohenstein. Zgromadzono tam do tej pory już kilkaset nazwisk, a ich liczba wciąż rośnie. Także i tam każdy z nas dołożyć może własną cegiełkę. Wystarczy zacząć od rozmowy z rodzicami, dziadkami, ciociami i wujkami. Być w może w naszych rodzinach były osoby, które w 1939 roku czy w latach późniejszych trafiły do największego w Europie Wschodniej niemieckiego obozu jenieckiego.
Michał Młotek
Teks pochodzi z bloga http://fabryka-historii.pl/