Unifikacja dzięki produkcji
Zdobycze wojenne czy wymiana broni miały oczywiście znaczenie dla ujednolicenia używanej w WP broni, ale w dłuższej perspektywie tylko produkcja własnego uzbrojenia mogła dać pożądane efekty. W 1922 roku wytwarzanie karabinów zaczęła Państwowa Fabryka Karabinów (PFK), funkcjonująca dzięki obrabiarkom przejętym z Gdańska. Masowa produkcja zaczęła się rok później. W latach 1922–1924 produkowano tam karabiny (kb) Mauser wz. 1898, po czym w latach 1925-1931 jego miejsce zajął zmodernizowany karabinek (kbk) Mauser. Zakłady przekazały wojsku ok. 21.900 sztuk kb i 190.400 sztuk kbk10. Przeciętna miesięczna produkcja dochodziła do ok. 3.500 karabinków i 750 kompletów części zapasowych, ale stanowiło to tylko część możliwości zakładu, który już w 1929 roku był w stanie wytwarzać 50 tys. karabinów rocznie i to tylko pracując na jedną zmianę.
Wraz z rozbudową przemysłu zbrojeniowego powstała nowa fabryka w Radomiu, która z czasem przejęła wytwarzanie karabinów z zakładu w Warszawie. Państwowa Fabryka Broni rozpoczęła produkcję w 1925 roku, by dwa lata później osiągnąć możliwość wytwarzania 50.000 sztuk karabinów rocznie na jedną zmianę. Po rozbudowie z lat 1936-37 fabryka mogła produkować rocznie 90 tys. karabinków, a na dwie zmiany nawet 144-156 tys. sztuk. Niestety w roku budżetowym 38/39 MSWojsk. zamówiło tylko 70,7 tys. sztuk. Łącznie PFB wyprodukowała prawie 467 tys. karabinów i prawie 31 tys. pistoletów „Vis”11. Większość trafiła do naszej armii, część wyeksportowano.
W Warszawie natomiast zaczęto produkcję rkm Browning wz. 28, w 1931 roku ckm Browning wz. 3012. Możliwości PFK w Warszawie, stale rozbudowywanej, też były większe niż zamówienia. W 1938 roku fabryka mogła produkować miesięcznie 600 sztuk rkm, a otrzymała łączne zamówienie tylko na 900 sztuk w całym roku. W 1939 roku do września wyprodukowała tylko 315 sztuk rkm, a mogła ok. 4.800. Łącznie do 1939 roku PFK dostarczyła wojsku 10.700 egzemplarzy rkm i 7.861 ckm.
Wszystkie te działania, chociaż obarczone błędami, doprowadziły jednak do dużego stopnia unifikacji uzbrojenia wojska II RP. Można z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że po zmobilizowaniu, 30 pokojowych dywizji piechoty miało jednolite uzbrojenie strzeleckie. Karabiny mausera, rkm i ckm browninga. Posiadanie przez żołnierzy taborów tych DP na przykład przekalibrowanych kb mosina niczego tu nie zmienia.
Oczywiście jak w każdej ówczesnej, ale i dzisiejszej armii, nie było monolitu uzbrojenia. To jest po prostu nieefektywne ekonomicznie. W dywizjach rezerwowych, a zwłaszcza batalionach Obrony Narodowej występowały również inne typy broni. W 1936 roku WP posiadało np. 2620 sztuk ckm Hotchkiss wz.14, głównie na ciężkiej podstawie trójnożnej. W 1939 roku używano już stosunkowo niewielkie ilości tego sprzętu, głównie w batalionach ON, w niektórych jednostkach artylerii oraz jako wyposażenie pojazdów pancernych TK i TKS. W artylerii, w jednostkach przeciwlotniczych królował natomiast ckm Maschinengewehr 08, nazywany Maximem wz. 08, obecny też w kawalerii i jednostkach rezerwowych – łącznie na stanie było w 1939 jeszcze 4500 szt. tej broni.
Jednolite nie znaczy silne
Reasumując, Wojsko Polskie w przededniu wojny posiadało już jednolite uzbrojenie strzeleckie, trzeba też przyznać, że wyekwipowano je w spójne wyposażenie. To były zewnętrzne oznaki „siły” naszych sił zbrojnych. Niestety, to co widziała opinia publiczna kraju, nie odpowiadało rzeczywistym możliwościom naszej armii. Ta zaś była zbyt mało nasycona środkami walki, przede wszystkim jej artyleria nie odpowiadała już potrzebom czasu, a mobilność zatrzymała się na okresie walki z bolszewikami. Na podobnym poziomie, a konkretnie zapóźnionym o kilka przynajmniej lat, był też krwiobieg wojska, czyli łączność bezprzewodowa.
Rozkazodawstwo w naszej armii spowodowało dodatkowo, że Wojsko Polskie we wrześniu 1939 roku nie wykorzystało w całości posiadanego sprzętu bojowego. Wiele sztuk broni nie trafiło do jednostek liniowych. Na przykład w składnicy uzbrojenia Stawy k. Dęblina znajdowały się zapasy materiałów wojennego pozwalających teoretycznie uzbroić może nawet pięć dywizji piechoty – uzbrojenie to niestety w sporej części wpadło w ręce Niemców. Ta uwaga nie jest do końca krytyczna, to stwierdzenie faktu. Chociaż generalnie podział sił i środków, w czasie walk wrześniowych, niestety budzi wiele wątpliwości.
Ryszard Nowosadzki – z wykształcenia inżynier, z zawodu dziennikarz, aktualnie red. nacz. Gazety Regionalnej Pojezierze. Współautor książkowych publikacji z historii regionalnej, autor książki „Zapobiec klęsce, wrzesień ’39 alternatywnie”.
Bibliografia:
Zdz. Jagiełło, Piechota Wojska Polskiego 1918-1939, W-wa 2005
Zgórniak, Powstanie i struktura organizacyjna Wojska Polskiego w początkach II Rzeczpospolitej (1918-1921)
Księga Jazdy Polskiej, W-wa 1938
Magnuski, Wozy bojowe 1914-1964, W-wa 1964
Nowosadzki, Zapobiec klęsce …, Lublin 2017
CAW, Akta Szt. Gen. MSWoj, 302.3.705, Wymiana broni
Deszczyński, W. Mazur, Na krawędzi ryzyka …, W-wa 2004
Stawecki, Przemysł wojenny Warszawy w latach 1918-1939, 1972
Dziemianko, Przemysł zbrojeniowy w COP, Toruń 2007
Włodarkiewicz, Wrzesień 1939. Przemysł zbrojeniowy Rzeczypospolitej w relacjach i wspomnieniach, W-wa 2007Polski czyn zbrojny w II wojnie światowej. Wojna obronna Polski 1939, praca zbiorowa, W-wa 1979
Przypisy:
- Zdz. Jagiełło, Piechota Wojska Polskiego 1918-1939, W-wa 2005, s. 28
- M. Zgórniak, Powstanie i struktura organizacyjna Wojska Polskiego w początkach II Rzeczpospolitej (1918-1921), “Studia Historyczne”, R. XI, 1968, z.4.
- Księga Jazdy Polskiej, W-wa 1938, str. 218-238
- J. Magnuski, Wozy bojowe 1914-1964, W-wa 1964, str. 59, 61
- R. Sieradzki, Uzbrojenie piechoty wojsk lądowych przed wybuchem II w.św., PT, 1979, nr 35; Zdz. Jagiełło, Piechota Wojska Polskiego 1918-1939, W-wa 2005, s. 182-194
- R. Nowosadzki, Zapobiec klęsce …, Lublin 2017, str. 28
- CAW, Akta Szt. Gen. MSWoj, 302.3.705, Wymiana broni
- Zdzisław Jagiełło, Piechota Wojska Polskiego 1918-1939, W-wa 2005, str. 191-192
- M. Deszczyński, W. Mazur, Na krawędzi ryzyka …, W-wa 2004, tab. 6
- P. Stawecki, Przemysł wojenny Warszawy w latach 1918-1939, „Rocznik Warszawski”, 1972, t. XI, s.268-269
- Z. Dziemianko, Przemysł zbrojeniowy w COP, Toruń 2007, s. 152
- W 1923 r. ogłoszono konkurs na nowy rkm, ale dopiero w 1925 r. wybrano rkm Browninga, oferowany przez belgijskie zakłady FN. Firmie zalecono dokonanie modyfikacji według polskiej specyfikacji. Zmieniony rkm przyjęto do uzbrojenia pod koniec 1927 r. jako „7,92 mm rkm Browning wz. 1928”. W zakładach FN zamówiono 10.000 egzemplarzy nowej broni. Jednocześnie zakupiono licencję na produkcję rkm w Polsce. Wkrótce wyszło na jaw, że w chwili podpisywania umowy firma FN nie miała w ogóle praw do sprzedaży licencji Colta. Do tego Belgowie nawet nie dokończyli przewymiarowania dokumentacji z miar calowych na metryczne. Wobec tego termin odbioru zamówionych rkm opóźnił się niemal o dwa lata. Nie chciano też wypłacić polskiej stronie należnych kar umownych. Kiedy więc w 1928 roku po dwukrotnym konkursie na ckm dla WP wybrano też Browninga firmy Colt, to nie powinien dziwić fakt, że nastawienie naszych wojskowych do kontraktów zagranicznych było dosyć kontrowersyjne. Mający węża w kieszeni (do przesady) decydenci, kiedy dowiedzieli się, że przedstawiciel firmy Colt za licencję produkcyjną zażądał zamówienia u siebie minimum 3000 egzemplarzy serii pilotowej oraz 450 tysięcy dolarów, co przy ówczesnym kursie kosztowałoby ponad 4 miliony złotych, postanowili zakombinować. Sposobu dostarczył inż. Jan Skrzypiński, wicedyrektor Fabryki Karabinów, którego zespół odkrył, że patenty, na które powoływał się Colt, w Polsce zdążyły już wygasnąć. Wobec tego konstrukcja karabinu Browning nie była w Polsce prawnie chroniona. Po potwierdzeniu odkrycia Skrzypińskiego przez zespół prawników, podjęto decyzję o skopiowaniu ckm Browning i szybkim rozpoczęciu jego produkcji w Polsce. Jan Skrzypiński za swoje odkrycie został nagrodzony premią w wysokości 65.000 złotych, co stanowiło ok. 1,5 proc. wartości niezawartego kontraktu z Coltem. Nie było to eleganckie, ale jakoś pomieściło się w rozumieniu pojęcia honoru decydujących o tym oficerów.
Ciężko zgodzić się z „dziadowskim” wyglądem RKKA wkraczającej na teren Polski 17 września. Obraz „wojska w łachmanach” to często efekt nałożenia obrazów z walk Armii Czerwonej w latach 1944-45 po reformie mundurowej z 1943 roku. Umundurowanie i wyposażenie przyjęte na stan po 1935 roku można uznać za nieodbiegające jakością i funkcjonalnością (estetyka jest rzeczą gustu) od innych armii. Samo deprecjonowanie przeciwnika (jego wyposażenia etc.) może być również krzywdzące dla Wojska Polskiego które toczyło z nim walki.
Na trzeciej stronie artykułu wkradł się pewien błąd. W zdaniu opisującym lata wycofywania poszczególnym typów karabinów napisane jest, że berthier to konstrukcja włoska, a był to przecież karabin francuski.