Od Winchestera do Mausera. Wojsko Polskie II RP – unifikacja uzbrojenia strzeleckiego

Józef Haller przysięga na sztandar Armii Polskiej
Fot: Wikimedia Commons

Dzięki kredytowym dostawom polskie wojsko mogło się rozwijać i wygrać w końcu wojnę z bolszewicką Rosją. Z uwagi na pośpiech zawieranych wtedy transakcji, zakupy uzbrojenia i sprzętu nie były oczywiście dokonywane w oparciu o racjonalność. Powstała milionowa armia była wprost zaśmiecona różnorodnym uzbrojeniem, sprzętem a nawet umundurowaniem. Wystarczy powiedzieć, że oprócz oporządzenia z którym do Polski trafiła „błękitna armia” Hallera i dostarczanych nam francuskich uniformów z ich zapasów mob, przejęliśmy między innymi ok. 170 tys. mundurów i 230 tys. butów z magazynów armii zaborczych. Duża część pozyskanych materiałów, zwłaszcza tych z Francji, była jednak zużyta, przestarzała i nie przedstawiała większej wartości użytkowej.

W krytycznych chwilach wspomagano się więc nawet wojennymi zdobyczami. A były one niemałe. Podczas wojny polsko-ukraińskiej nasze oddziały zdobyły ok. 45 tys. karabinów, ponad 300 dział oraz setki karabinów maszynowych. Jeszcze większy łup przyniosła wojna z Rosją Sowiecką. Sama bitwa warszawska wzbogaciła nasze magazyny o kilkadziesiąt tysięcy karabinów, ponad tysiąc karabinów maszynowych i około 250 dział.

Czas ogarnąć ten chaos

Kiedy nastał czas pokoju i spokojnego organizowania Wojska Polskiego okazało się, że w wojskowym użyciu jest 13 systemów karabinów, a w ramach tych systemów 25 wzorów broni o ośmiu kalibrach od 6,5 mm do 11 mm. Podobnie było z bronią maszynową. Samych „podstawowych” typów było dziesięć, o broni reprezentowanej w ilościach kilkudziesięciu czy kilkunastu sztuk nie wspominając5.

Wszystko jeszcze dodatkowo komplikował brak na ziemiach polskich przemysłu zbrojeniowego z prawdziwego zdarzenia. Nie dość, że nie było go przed I wojną światową, to po wojennej wichurze pozostały właściwie zgliszcza. Pierwsza wojna światowa dokonała na ziemiach polskich ogromnych zniszczeń, szacowanych przez delegację polską na konferencję pokojową w Paryżu na kolosalną kwotę 73 mld franków francuskich. Zniszczono 1,8 mln budynków, 2399 mostów, 574 dworce kolejowe. Zdewastowane kolejnictwo pod koniec 1918 roku dysponowało jedynie 2513 lokomotywami, 2875 wagonami osobowymi i 41 448 wagonami towarowymi. Według wspomnianej Komisji Odszkodowań Delegacji Polskiej poziom produkcji przemysłowej z 1919 roku wyniósł w Polsce ok. 30 proc. tego co wytwarzano przed 1914 rokiem – w tych samych granicach6.

Początkowo na potrzeby armii pracowały różne warsztaty amunicyjne i remontowe odziedziczone głównie po zaborcach, wytwarzające amunicję i naprawiające broń zdobyczną lub uszkodzoną podczas walk. Istniejące w pierwszej połowie lat dwudziestych zbrojownie, jak na polskie warunki były stosunkowo sporymi zakładami, które z czasem zwiększały jeszcze swoje możliwości. W zaopatrzenie walczących z bolszewikami wojsk włączone zostały też firmy prywatne.

Pierwszy zakład zbrojeniowy z prawdziwego zdarzenia powstał jednak dopiero z chwilą przyznania Polsce, w ramach reparacji wojennych, około 1000 maszyn z gdańskiej wytwórni karabinów. W 1919 roku warsztatom broni w Warszawie nadano nazwę Państwowej Fabryki Karabinów (PFK). Pierwszą partię broni typu Mauser, wyprodukowano tam w czerwcu 1922 roku. Później, w ramach kolejnych planów budowy przemysłu zbrojeniowego, powstawały nowe (głównie państwowe zakłady zbrojeniowe), pozwalające wyposażyć wojsko w czasie pokoju, ale również teoretycznie to z mobilizacji, w dobrą jakościowo i jednolitą broń. Dlaczego teoretycznie? Bo z powodu braku funduszy na zamówienia, a właściwie ich złego wydawania (temu poświęciłem sporą część książki „Zapobiec klęsce”) broni wyprodukowano mniej niż było to możliwe, a wybudowane zakłady pracowały od 2 do 5 dni w tygodniu. W czasach, kiedy sześciodniowy tydzień pracy był po prostu normą.

2 komentarze

  1. Messerschmitt

    Ciężko zgodzić się z „dziadowskim” wyglądem RKKA wkraczającej na teren Polski 17 września. Obraz „wojska w łachmanach” to często efekt nałożenia obrazów z walk Armii Czerwonej w latach 1944-45 po reformie mundurowej z 1943 roku. Umundurowanie i wyposażenie przyjęte na stan po 1935 roku można uznać za nieodbiegające jakością i funkcjonalnością (estetyka jest rzeczą gustu) od innych armii. Samo deprecjonowanie przeciwnika (jego wyposażenia etc.) może być również krzywdzące dla Wojska Polskiego które toczyło z nim walki.

  2. Krzysztof Mutrynowski

    Na trzeciej stronie artykułu wkradł się pewien błąd. W zdaniu opisującym lata wycofywania poszczególnym typów karabinów napisane jest, że berthier to konstrukcja włoska, a był to przecież karabin francuski.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*