Tego dnia 1916 roku pierwszy raz użyto czołgów w bitwie pod Flers–Courcelette w trakcie walk nad Sommą
Kiedy i gdzie użyto pierwszy raz czołgów w bitwie? W połowie września 1916 roku rozpoczęła się III faza bitwy nad Sommą. W trakcie pierwszego dnia walk w bitwie pod Flers–Courcelette Brytyjczycy pierwszy raz użyli czołgów na polu bitwy. Pierwszy czołg prowadził walki przez około 5 godzin, zanim został zniszczony. Wiele czołgów uległo awarii jeszcze przed dotarciem do punktu zbornego.
Bitwa pod Sommą: bitwa pod Flers–Courcelette
Nad Sommą rozegrała się jedna z najsłynniejszych bitew I wojny światowej. Walki pomiędzy Niemcami a Brytyjczykami i Francuzami trwały w dniach 1 lipca – 18 listopada 1916 roku. Często określa się bitwę jako jedną z najbardziej śmiercionośnych bitew w historii. Wzięło w niej udział około 3 000 000 ludzi, z czego około 30% zginęło lub zostało rannych.
W trakcie bitwy nad Sommą, po obu stronach rzeki, stoczono kilkanaście mniejszych bitew w podzielonych przez historyków trzech fazach. Faza III bitwy pod Sommą rozpoczęła się właśnie 15 września 1916 roku, bitwą pod Flers–Courcelette.
Starły się ze sobą francuska 6. Armia i brytyjskie 4. Armia oraz Armia Rezerwowa z niemiecką 1. Armią. Już pierwszego dnia bitwy, która trwała tydzień, Brytyjczycy użyli czołgów na polu bitwy.
Pierwsze użycie czołgów w bitwie
6. Armia potrzebowała przerwy po atakach z 12 września, aby odciążyć wyczerpane oddziały i dostarczyć zaopatrzenie. Artyleria I Korpusu wsparła o świcie atak brytyjskiego XIV Korpusu. Jego piechota zaatakowała o godzinie 15:00, rozpoczynając walkę z Niemcami pod Bois Douage. Zdobyto teren na północ od Le Priez. W Rancourt nie poczyniono żadnych postępów. V Korpus nie zdobył Lasu Saint Pierre Vaast, VII Korpus nie posunął się na wschód od Bouchavesnes. XXXIII Korpus wyprostował swój front.
Jeżeli zaś chodzi o Brytyjczyków, 169. Brygada 26. Dywizji miała rozkaz dotrzeć do terenu przy Combles. Tam mieli współpracować z Francuzami.

O świcie pod linię Lasu Leuze podjechał czołg. Tuż przed godziną 6:00 czołg wyruszył ponownie. Po dwudziestu minutach parcia naprzód wraz z piechotą, rozpoczął się ostrzał. Piechota posuwała się naprzód wraz z prawym skrzydłem, dążąc do skrzyżowania okopów Combles i Loop. Uciekała jednocześnie przed niemieckim kontratakiem.
Czołg był wielkim szokiem dla obrońców. Wzmocnił natarcie i wywarł nacisk psychologiczny. Atakujący mieli skręcić w prawo, aby okrążyć okopy, ale krzyżowy ogień z niemieckich karabinów maszynowych skutecznie temu zapobiegł. Brytyjczycy zaczęli więc bombardować Loop i Combles. Zajęło to cały dzień. Dodatkowo wzmocniono atak innym batalionem i grupą bombowców.
Czołg, co prawda, został zniszczony i porzucony w pobliżu Loop. Lecz zanim do tego doszło, w ciągu pięciu godzin jego załoga powstrzymała niemiecki ostrzał i zadała wiele ofiar. Byt to pierwszy czołg użyty w bitwie w historii. Jednak w trakcie starć pod Flers–Courcelette nie wykorzystano tylko jednego czołgu.
Kolejne czołgi. Wypadki i przypadki
W późniejszych godzinach, do walk 169. Brygadzie przydzielono kolejne dwa czołgi. Jeden zgubił gąsienicę w drodze do punktu zbiórki w zachodniej części Lasu Bouleaux. Drugi, jechał od dawna, powoli w kierunku Middle Copse od godziny 6:00 rano.
Kolejne trzy czołgi, które skierowano do ataku, również nie dotarły w komplecie. Dwa uległy awarii zanim dotarły do punktu zbiórki na wschód od Guillemont. Jeden, który ocalał, jechał wzdłuż linii kolejowej, minął wojska brytyjskie i… ostrzelał je.
Przez pomyłkę.
Oficer podbiegł do czołgu, pod ostrzałem, i wskazał załodze właściwy kierunek prowadzenia ognia. Czołg skręcił na północ, jechał równolegle do Loop, po czym rozpoczął ostrzał.
Czołowy batalion 16. Brygady zaatakował o godzinie 6:20, posuwając się na północny-wschód i szybko został zatrzymany przez zmasowany ostrzał karabinów maszynowych. W podobnej sytuacji znalazł się drugi batalion, który o godzinie 6:35 rano znajdował się pobliżu drogi Leuze Wood–Ginchy.
Pierwsze dwa bataliony 71. Brygady przekroczyły linię frontu i zajęły teren. Parcie zatrzymały przeszkody z drutów i krzyżowy ogień karabinów maszynowych z prawej strony i środka. Ci, którzy jeszcze żyli, ukryli się. Czołg, już podziurawiony kulami, powrócił dopiero, gdy skończyło mu się paliwo.
W kolejnych godzinach sytuacja również nie była ciekawa – pod względem skuteczności czołgów. Problem polegał na tym, że wiele z nich nie trafiło do swojego miejsca docelowego. Jeden z nich utknął w kraterze po pocisku. Inny, został porzucony przez załogę po tym, gdy zgubił się i omyłkowo ostrzelał swoich żołnierzy.
Czołgi, które miały okazję uczestniczyć w boju, nieraz uskuteczniły natarcie tego dnia. Podczas ataku 150. Brygady, dwa czołgi wyprzedziły piechotę. Jeden dotarł do okopów i ostrzeliwał go, aż został trafiony dwoma pociskami i wysadzony w powietrze. Drugi czołg przekroczył rów, przekroczył kolejną linię i zniszczył trzy karabiny maszynowe. Wiele czołgów kończyło ostrzał tylko dlatego, że skończyło im się paliwo.
Jak czołgi znalazły się na polu walki?
W bitwie pod Bois Douage użyto w sumie 49 czołgów. Brytyjska konstrukcja Mark I powstała dzięki współpracy Winstona Churchilla z majorem Ernestem Swintonem.
Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej, wynalazcy projektowali opancerzone wozy bojowe. W 1908 roku brytyjska armia wprowadziła pojazdy z gąsienicami do przemieszczania ciężkiej artylerii. We Francji funkcjonował w czerwcu 1914 roku ciągnik gąsienicowy Holt.
W październiku Ernest Swinton szukał rozwiązania co do niszczyciela karabinów maszynowych, który mógł jednocześnie pokonać drut kolczasty i rowy. Temat nie wzbudził zainteresowania we Francji do stycznia 1915 roku.
Niezależny od Swintona Winston Churchill, pierwszy lord Admiralicji, poprosił w październiku 1914 roku o adaptację 15-calowego pojazdu gąsienicowego z haubicą do pokonywania okopów. W styczniu 1915 roku Churchill napisał do premiera w sprawie opancerzonego ciągnika gąsienicowego do niszczenia drutu kolczastego i pokonywania rowów.
9 czerwca przed komisją Urzędu Wojny zademonstrowano pojazd, któremu jednak nie udało się przekroczyć podwójnej linii rowów o szerokości 1,5 m. Projekt porzucono. Churchill nie poprzestał na tym i zlecił eksperymentowanie z kolejnym pojazdem, który poradziłby sobie z drutem kolczastym i rowami.
Pierwszy czołg użyty w bitwie. Mark I
Eksperymentalny pojazd potajemnie przetestowano w Hatfield 2 lutego 1916 roku. Wyniki uznano za tak dobre, że zamówiono jeszcze 100 pojazdów oraz prototyp czołgu Mark I. W marcu 1916 roku Swinton otrzymał dowództwo nowej sekcji ciężkiej Korpusu Karabinów Maszynowych, z utworzeniem sześciu kompanii, po 25 czołgów każda, z załogą 28 oficerów i 255 ludzi.
Szkolenie rozpoczęło się w wielkiej tajemnicy w czerwcu w Elveden w Suffolk, gdy tylko przybył pierwszy czołg Mark I. Zaprojektowano dwa typy czołgu Mark I.
- czołgi męskie, z ośmioosobową załogą, dwoma sześciofuntowymi działami i trzema 8 mm karabinami maszynowymi Hotchkiss, z maksymalną, zawrotną prędkością… 6,0 km/h,
- czołgi żeńskie miały podobny rozmiar, wagę, prędkość i miały za zadanie bronić męskich wersji czołgów przed natarciem piechoty za pomocą czterech Vickersów i jednego karabinu maszynowego Hotchkiss, i znacznie większego przydziału amunicji.
Dwie wersje czołgów wystarczyły, by zdezorientować Niemców, którzy przez następne tygodnie próbowali dojść do tego, z czym mają do czynienia. Przez dwie wersje czołgu Niemcy byli pewni, że mają do czynienia z całą masą specjalistycznego sprzętu.
Szybko i aż do dziś podnoszą się głosy o niewykorzystanym potencjale i zmarnowaniu okazji 15 września. Sam Churchill po wojnie uważał, że perspektywa wielkiego zwycięstwa przy użyciu masowej liczby czołgów została zmarnowana przez ich przedwczesne użycie do zdobycia „kilku zrujnowanych wiosek”.
Z jednej strony wiele czołgów nie dotarło na miejsce, wiele uległo awarii, utknęło lub zabłądziło. Z drugiej strony, wiele z nich wycofywało się dopiero, gdy zabrakło im paliwa. Finalnie cel, jaki miał spełnić czołg, został osiągnięty – udało się pokonać zasieki, druty kolczaste, pokonać linię i jeszcze zniszczyć karabiny maszynowe. Dodatkowo, pojawienie się takiego sprzętu na polu bitwy było niemałym szokiem dla Niemców, którzy długo głowili się nad tym, z czym mają do czynienia.