Plewy. Napady, nafta, nadzieja

Plewy. Napady, nafta, nadzieja |Recenzja

Kasia Bulicz-Kasprzak, Plewy. Napady, nafta, nadzieja

W połowie XIX wieku, w zrujnowanej przez rozbiory Galicji, kobieta była w zasadzie tylko „brzemieniem”. To wówczas rodzą się bohaterki książki Plewy, które mimo trudów losu nie poddają się brutalnej rzeczywistości. Kasia Bulicz-Kasprzak, wciągając nas w pełną dramatów opowieść, ukazuje, jak „plewy” – te zapomniane przez świat postacie – potrafią zaskoczyć odwagą, mądrością i nieustępliwością, walcząc o swoją godność, rodziny i własną przyszłość. Napady, nafta, nadzieja – wszystko w tej historii ma swoje miejsce.

Połowa XIX stulecia. Miejsce – południowe ziemie dawnej Rzeczypospolitej, nazwane po rozbiorach Galicją. Głównymi postaciami książki są córki niejakiego Kacpra Wolata, znanego kowala i pijaka, owładniętego chęcią posiadania męskiego potomka. Jak na skaranie boskie, rodzą się mu same córki, o które nie dba. Zresztą tak jak o kolejne kobiety, które rodzą mu te tytułowe „Plewy”. Nie od dziś wiadomo, że dzieci trzeba utrzymać. Chłopcy byli potrzebni, nie tylko jako spadkobiercy „majątku”, ale i pomocnicy. Zaś kobiety – wiadomo – to tylko brzemię, z którego nie ma pożytku… Ale czy na pewno?

Trudna dola kobiet

Pani Kasia Bulicz-Kasprzak w jasny i dobitny sposób pokazuje, że to niesprawiedliwe podejście. Jej bohaterki są wyraziste, pełne temperamentu, nieprzewidywalne, przedsiębiorcze, inteligentne i wytrwałe. Czego nie można powiedzieć o większości z panów, którzy tylko potrafią użalać się nad sobą i zagarniać dla siebie, co tylko się da.

Na szczęście nasze bohaterki tez nie są w ciemię bite, i nie dają się rozstawiać po kątach. Co więcej – same pokazują panom, gdzie powinno być ich miejsce.

W książce znajdziecie wiele wesołych wątków, przy których nie da się nie uśmiechnąć. Ale znajdziemy tutaj również zapis ludzkich dramatów, z naciskiem na te niewieście. Bo kto się nimi przejmował?

Kościół – tak, gdy potrzebował finansowego wsparcia. Rodziny – nie, jeśli dziewczynki nie przynosiły korzyści materialnych. Mężczyźni – nie, gdy nie chodziło o zaspokojenie własnej chuci… Słowem – ówczesne kobiety miały mocno „przefasolone”. Zmuszone były wykonywać najbardziej uwłaczające z prac domowych czy gospodarskich, a przy tym – niejednokrotnie – wnosiły do rodzinnego majątku największą część, przy czym, były pozbawione możliwości dysponowania nim. Ponadto były traktowane jak karta przetargowa – bez względu na to, czy będą szczęśliwe, czy nie. Wszak „żywym towarem” łatwo jest kupczyć…

Siedem wspaniałych… i jeszcze kilka

Bulicz-Kasprzak zaprasza nas do świata siódemki niezwykłych młodych kobiet, które muszą się borykać nie tylko z problemami, jak przetrwać, ale i jak zaznać odrobiny szczęścia. W swych poszukiwaniach lepszego świata, nie cofają się przed niczym. Kradzieże, drobne oszustwa, igranie ze śmiercią. A wszystko to dla dobra własnej rodziny. Nie bacząc na zagrożenia, starają się pomagać sobie wzajemnie, i mimo różnic – czasem naprawdę ogromnych – trzymają się razem. Jaka szkoda, że współcześnie ta siostrzana, kobieca współpraca, zaczyna zanikać.

Czytając pierwszy tom  nie czułem się tak zainteresowany, jak tym razem. Autorka poświęciła więcej uwagi na opisy rzeczywistości – zarówno tej społecznej, jak i „kulturalnej”. Akcja jest dynamiczna, pełna zwrotów i wciąga już od samego początku. Jednocześnie zmusza czytelnika do sięgnięcia do innych źródeł, aby sprawdzić, czy coś takiego naprawdę mogło się wydarzyć. Świetna, naprawdę świetna literatura. Z nieukrywaną niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Mądrość czy fantasmagoria?

Bardzo spodobał mi się w tej powieści fakt, zamieszczania wielu ciekawych przemyśleń. Zdecydowana większość z nich jest gorzka, trudna do przełknięcia. Jednak Autorka podsuwa nam te prawdy tak zręcznie, że nie sposób jest się oburzyć, nachmurzyć. Jest wręcz przeciwnie. Wypowiada je ustami bohaterów w taki sposób, jakby nie sprawiało im to bólu – bowiem są pogodzeni ze swym losem. Cieszą się z tego, co mają, i wytrwale, pomimo licznych przeciwności, dążą do celu.

W całej książce czuć taką prostą, piękną mądrość. Ludową? Dziejową? Naszą narodową? Może wszystkiego po trochu. Ale jest ona naprawdę piękna, dostojna… Porusza duszę. Zmusza do zamyślenia się nad losem książkowych bohaterek i bohaterów, w kontrze do naszych, współczesnych doświadczeń.

Jestem pod wielkim urokiem takiej literatury. I szczerze muszę napisać, że odkładając książkę, miałem wyrzuty sumienia. Czemu? Bo czuć w niej jakąś magię, jakieś przyciąganie, magnetyzm, który sprawia, że chce się dowiedzieć co będzie dalej. Autorka w tak subtelny sposób wciągnęła mnie w swój świat, że stał się on częścią mojej własnej osobowości. Brzmi może infantylnie, ale sięgając po tę pozycję, zmienicie zdanie.

To była naprawdę świetna przygoda literacka i duchowa. Perypetie tych wszystkich kobiet i dziewczyn sprawiły, że zacząłem inaczej patrzeć na swoje kobiety – mamę, żonę i córeczki. Niby mam się za człowieka postępowego, ale o wielu sprawach nie miałem pojęcia. Kobieca pespektywa świata jest zdecydowanie ciekawsza niż mogłem przypuszczać.

Choć u mnie w domu, najczęściej to ja sam gotuję, sprzątam, robię zakupy czy zajmuję się dziećmi, to wczucie się w kobiecy świat, mimo całej empatii, nie było dla mnie w pełni osiągalne. Teraz pewnie też nie jest, ale mój świat zdecydowanie się poszerzył. I jestem za to ogromnie wdzięczny Autorce.

Publikacja liczy sobie 532 strony świetnej przygody z nietuzinkowymi bohaterkami. Gorąco polecam wszystkim czytelniczkom i czytelnikom. Naprawdę warto.


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Ocena recenzenta: 6/6
Ryszard Hałas


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka. Tekst jest subiektywną oceną autora, redakcja nie identyfikuje się z opiniami w nim zawartymi.

Comments are closed.