Witalij Michałowski, Reges Nostri. Władcy i dynastie w historii Ukrainy (1340-1795)
Książka Reges Nostri opowiada o dziejach Ukrainy pod rządami polskich monarchów. Czyta się ją naprawdę ciekawie, tym bardziej, że pisana jest z perspektywy ukraińskiej. Jeśli oczekujecie jakiejś krytyki Rzeczypospolitej, jesteście w błędzie. Autor jest zdecydowanie miłośnikiem naszej wspólnej historii. I bardzo życzyłbym sobie, aby takich książek wydawano więcej, bo wnoszą naprawdę wiele w postrzeganie tego, co nas łączy. Po co skupiać się na tym, co nas podzieliło?
Czy Rusini, po przejęciu pozostałości ich schedy po Rusi Kijowskiej przez Litwinów i Kazimierza Wielkiego, posiadali własnych władców? Po części tak, ale do czasów Michała Korybuta Wiśniowieckiego o „polskim” pochodzeniu. Byli to albo Andegawenowie, Jagiellonowie albo ich powinowaci. Wbrew popularnym stwierdzeniom, ziemie ruskie były integralną częścią Rzeczypospolitej, i to mimo nieumiejętności przyłączenia „elementu ruskiego” jako trzeciego członu Rzeczypospolitej. O to właśnie postulował niejaki wojewoda Adam Kisiel (1600-1653).
Jak to z Rusią-Ukrainą było?
Gdzie drogie i równie nieoszacowane tejże Korony kamienie/ Zacne ruskich książąt domy, nieocenione szafiry i bezcenne diamenty książęta Słuccy, Zasławscy, Wiśniowieccy, Sanguszkowie i Czartoryscy? (…)/ Gdzie przy tych drogie nieoszacowane moje klejnoty? Rodowite (mowie), sławne, wielkomyślne, silne i dawne, po wszem świecie w dobrej sławie, potężności i męstwie sławnego narodu ruskiego?
Tak pytał Melecjusz Smotrycki w utworze Trenos, czyli Płacz Prawosławnej Ruskiej Cerkwi, powstały w 1610 roku[1]. Szczerze, to nie bardzo rozumiem wydźwięk utworu, tym bardziej, że szlachcie pochodzącej z ziem ruskich udało się utrzymać swoje przywileje – mieli zapewnioną swobodę wyznania prawosławia, mogli używać języka ruskiego w polskiej administracji czy kierować się zapisami Statutu litewskiego.
Co więcej, spora część „ruskiej” szlachty szybko uległa polonizacji – m.in. przeszła na katolicyzm. Słowem – szlachta ruska uzyskała wszystko, co posiadali Polacy czy Litwini. Dlaczego był zdegustowany? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, warto sięgnąć po tę pozycję.
Kozacy
Ziemie ukraińskie należące do Rzeczpospolitej znajdowały się w dwóch województwach – bracławskim i kijowskim. W latach 1619-1667 dołączono do nich województwo czerhinowskie, odebrane Rosjanom w czasie wojen moskiewskich.
Obszar ten zamieszkiwali głównie Rusini, ale od połowy XVI stulecia na ziemiach tych zaczęli osiedlać się także Polacy. Jednak Ukraina tak naprawdę dzieliła się na dwie części, przedzielone tak zwanymi porohami, czyli progami wodnymi na Dniestrze. Na północ od nich kraj był lesisty i zasiedlony, zaś na południe od porohów mieściły się nieprzebrane stepy zwane Dzikimi Polami-Zaporożem lub Niżem. Właśnie te tereny stały się siedzibą Kozaków.
Początkowo terminem tym określano rozbójników oraz ludzi, którzy chronili karawany. Kozacy wywodzili się z awanturników, zbiegów z dóbr magnackich i szlacheckich, myśliwych czy rybaków przemierzających Dzikie Pola w poszukiwaniu łatwego zarobku.
Jako, że tereny te były nawiedzane przez Tatarów, Kozacy musieli ciągle stać pod bronią. Wraz z upływem czasu, gdy rzesze kozackie znacznie się powiększyły, Zaporożcy zaczęli stwarzać zagrożenie zarówno dla Rzeczypospolitej, jak i jej sąsiadów. Kozacy szybko zaczęli atakować karawany, a także najeżdżać ziemie tatarskie oraz tureckie. Wybudowali też warowny obóz na jednej z wysp Dniepru, który nazwano Siczą. Przebywali tutaj w czasie zim, gdy nie prowadzono wypraw.
Kozacy wyznawali zasady demokratyczne – równości i otwartości. W szeregi kozackie przyjmowano więc każdego, nie pytając o przeszłość, wyznanie czy poglądy polityczne. Decyzje podejmowano zbiorowo podczas narad. System ten nazwano demokracją wojenną. Na czas wypraw mianowano hetmana kozackiego. Miał on władzę absolutną, ale po zakończeniu wyprawy tracił ją.
Poszczególnymi jednostkami Kozaków dowodzili atamani. To z nich zaczęła się tworzyć tak zwana starszyzna, czyli elita. W jej skład wchodzili posiadacze majątków ziemskich oraz oficerowie wojska. Tak więc, do elity kozackiej należało sporo ruskiej szlachty. W wyniku tego podziału wykształciły się dwa stany – starszyzna i czerń, które obradowały osobno.
Unia brzeska
W Rzeczypospolitej istniał niezależny Kościół prawosławny. Gdy w 1589 toku utworzono patriarchat moskiewski, podporządkowany władzy cara, część duchownych prawosławnych zamieszkujących ziemie Rzeczypospolitej zdecydowała się zawrzeć umowę z papieżem. W całym procesie pośredniczyli jezuici.
W 1596 roku w Brześciu nad Bugiem zawarto unię, w wyniku której papież Klemens VIII zaakceptował propozycje duchownych prawosławnych. Kościół unicki, czy greko-katolicki, zachował wiele własnych cech odrębnych. Między innymi pozostawiono liturgię opartą na języku starocerkiewnym, celibat był zniesiony u prezbiterów.
Zdecydowaną większą unitów stanowili Rusini mieszkający na Podlasiu, ziemi chełmskiej, Białorusi, Wołyniu, ziemi przemyskiej, Rusi Podkarpackiej oraz Siedmiogrodzie. Najważniejszym centrum unitów stał się Lwów.
Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z unii kościołów, mimo faktu, że był wprowadzeniem w czyn postanowień unii florenckiej. Dezaprobatę wykazali niektórzy duchowni prawosławni oraz spore grono wiernych. Unię wsparł król Zygmunt III Waza, i od tej chwili zaczęto określać unitów greko-katolikami. Ci, którzy sprzeciwili się Kościołowi unickiemu określani byli jako dyzunici.
W XVII wieku konflikt między nimi narastał. Prawosławni zaczęli domagać się przywrócenia poprzedniej hierarchii kościelnej. Władysław IV Waza częściowo spełnił te oczekiwania, przywracając pięć diecezji prawosławnych oraz umożliwiając dyzunitom możliwość odprawiania kultu.
Król usiłował doprowadzić do synodu wschodnich wyznań, chcąc doprowadzić do połączenia się ich w jeden Kościół. Niestety nie udało się, a wkrótce Kozacy wzięli sprawy w swoje ręce.
Pierwsze powstania
Rzeczpospolita ciągle borykała się z brakiem stałej armii. Z tego też powodu państwo polsko-litewskie wykorzystywało Kozaków, słynących ze swej wojowniczości. Tym bardziej, że zaciąg piechurów z Rzeszy niemieckiej, Szkocji czy Węgier bywał ogromnie kosztowny. Jednak po zakończeniu konfliktu pojawiał się kłopot, co zrobić z Kozakami. Aby rozwiązać ten problem, już za czasów Zygmunta II Augusta prowadzono tak zwany rejestr kozacki.
Rejestrowi Kozacy byli opłacani przez skarb Rzeczypospolitej i podlegali władzy hetmana. Niestety do rejestru wpisywano niewielką ilość Kozaków. Początkowo było to 300 żołnierzy, za Stefana Batorego do rejestru wpisano kolejnych 200 żołnierzy kozackich. Władca ten nadał również im miasteczko Trechtymirów.
Jednak większość Zaporożców nadal nie miała zajęcia. Toteż organizowali „chadzki” na ziemie osmańskie oraz tatarskie. Wyprawy te były wielkim zagrożeniem dla państwa, gdyż wywoływały najazdy odwetowe Tatarów oraz groziły one wybuchem wojny z Imperium Osmańskim.
Z tego też powodu w 1590 roku powiększono rejestr kozacki do 3000. Opłacani przez państwo Zaporożcy mieli składać przysięgę na wierność Rzeczypospolitej i podlegali dowódcom szlacheckim. Nie uspokoiło to jednak sytuacji na Ukrainie.
W 1591 roku wybuchło pierwsze powstanie kozackie pod wodzą hetmana kozackiego (1591-1593) i polskiego szlachcica Krzysztofa Kosińskiego. Kozaccy powstańcy zostali rozgromieni w bitwie pod Piątkiem.
Wkrótce wybuchł kolejny bunt, tym razem pod wodzą atamana Semena Nalewajki. W 1596 roku wojska hetmana Stanisława Żółkiewskiego otoczyły rebeliantów na uroczysku Sołonica koło Łubniów. Powstańczy poddali się i wydali swoich przywódców. W 1597 roku sejm uznał Kozaków za wrogów państwa i odebrał im wszystkie dotychczasowe przywileje.
Już jednak w 1601 roku objęto ich amnestią, pod warunkiem wzięcia udziału w wojnie ze Szwedami. Wówczas to nastąpiła tak zwana „heroiczna doba Kozaczyzny”. Pod wodzą hetmana Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego Kozacy zaczęli wyprawiać się przeciwko Osmanom. W swych rajdach złupili Warnę, Perekop, Akerman, Synopę, Kaffę, Trapezunt czy Kilię.
W 1615 roku udało się im dotrzeć nawet na przedmieścia Stambułu, które ograbili i spalili. Wówczas sułtan zagroził wojną, jeśli Kozacy nie zostaną powstrzymani. Jednocześnie Zaporożcy brali czynny udział we wszystkich wojnach prowadzonych przez Zygmunta III Wazę. Walczyli ze Szwedami, wyprawiali się do Mołdawii czy walczyli przeciwko Rosji.
Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny (ok. 1570-1622)
Był ruskim szlachcicem i jednym z najwybitniejszych hetmanów kozackich w XVII wieku. Najprawdopodobniej kształcił się w Akademii Ostrogskiej w Ostrogu. Wykształcenie pozwoliło mu zdobyć wysoką pozycję wśród Zaporożców. W latach 90. XVI stulecia brał udział w chadzkach na ziemie Imperium Tureckiego. Wówczas zyskał szeroki rozgłos i szacunek. Zyskał też swój przydomek Sahajdaczny, od sahajdaka, czyli kołczanu na strzały. Było to związane z jego niesamowitymi zdolnościami łuczniczymi. Ot taki kozacki Robin Hood.
Na początku XVII wieku walczył ze Szwedami w Inflantach, pod dowództwem hetmana Zamoyskiego. Około 1606 roku został hetmanem kozackim. Dążył on do powiększenia rejestru kozackiego i ścisłej współpracy z Rzeczpospolitą. Brał udział w walkach z Rosjanami, ale w 1620 roku utracił stanowisko hetmana, by w 1622 roku odzyskać je. To dzięki niemu siły kozackie wspomogły wojska Rzeczypospolitej w wojnie chocimskiej, co jednak przypłacił życiem. Hetman zaporoski zmarł w Kijowie w wyniku odniesionych w bitwie ran.
Dalsze losy Ukrainy
Jak chyba każdy nasz rodak wie, losy Ukrainy potoczyły się tragicznie. Najpierw wybuchło powstanie Chmielnickiego, w wyniku którego spora część kraju została zrujnowana. Jak szacują badacze polskiej historii, zniszczeniu uległo blisko 60% wsi ukraińskich. Kraj mocno się wyludnił, a konsekwencją wojny polsko-kozackiej były uzależnienie Ukrainy od Moskwy. Mimo to losy Rzeczpospolitej i Ukrainy nadal pozostały wspólne.
Kolejne wojny wyczerpały państwo, a sama Ukraina lewobrzeżna przeszła pod władzę Osmanów. Wkrótce Rzeczpospolita upadła, a wraz z nią sen o kozackiej wolności. I Polacy i Kozacy-Ukraińcy padli ofiarą jednego wspólnego wroga – Rosji. W ciągu kolejnych dwóch wieków antagonizm polsko-ukraiński narósł i podzielił jeszcze bardziej dwa bratnie narody.
Książka zawiera się w 246 stronach tekstu i kilkunastu stron ze zdjęciami. Całość podzielona została na pięć większych rozdziałów. Pozycja ta skierowana jest do wszystkich czytelników. W fajny sposób Autor oprowadza nas po dziejach „polskiej” Ukrainy. Ukazuje jej stan prawny oraz sposób, w jaki szlachta ruska przejęła stery nad losami państwa. Słowem – czyta się naprawdę wciągająco. Gorąco polecam.
[1] Meletij Smotryc’kyi, Trenos, [w:] Collected Works of Meletij Smotryc’kyi, przedmowa Davida A. Frick, Cambridge, MA 1987, s. 31.
Wydawnictwo: Ruthenus
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Ruthenus.