Sekrety Białorusi okładka

Sekrety Białorusi |Recenzja

Igor Sokołowski, Sekrety Białorusi

Czy znacie historię, w której polowanie na żubra mogło odmienić losy świata? Albo taką, gdzie mała białoruska wioska stała się miejscem pogrzebu Związku Radzieckiego? Książka Sekrety Białorusi to opowieść pełna dramatycznych zdarzeń, nieoczywistych bohaterów i tajemnic, które splatają się w fascynującą podróż po dziejach naszych wschodnich sąsiadów. Igor Sokołowski przedstawia Białoruś, jakiej nie znamy – zaskakującą, bogatą w historię i pełną ludzkich losów, które wciągają od pierwszej do ostatniej strony.

[…] usłyszeli potężny huk, podobny do grzmotu. Wielu z nich sprowokowało to do wyjścia z domów, bowiem dzień był słoneczny i bezchmurny.

Mieszkańcy wsi Werbowicze byli najbliżej miejsca, w którym upadły główne części samolotu, ale ostatecznie obszar, na którym znajdowano ciała i odłamki maszyny, objął ponad 20 km2. Poszukiwania i zebranie wszystkich śladów po katastrofie zajęły kilka dni i praca przy ich usuwaniu była przerażająca. Jak wynika z relacji świadków tamtych wydarzeń, rozerwane, nagie ciała ofiar znajdowano dosłownie wszędzie: na dachach domów, gałęziach drzew, w obejściach gospodarczych. […].

To tylko fragment opisu lotu Jakowlewa Jak-42, który 28 czerwca 1982 roku rozbił się na ziemiach białoruskich.

Mocne prawda? A takich historii, choć w znacznie mniejszej skali, znajdziecie w tej pozycji znacznie więcej. Krew, pot, łzy to jeden z aspektów białoruskiej historii. Igor Sokołowski wybrał dla czytelników kilka ciekawych wydarzeń związanych z Białorusią na przestrzeni wieków, choć najwięcej możemy znaleźć o czasach współczesnych.

Autor w fajny sposób ukazuje, jak na ziemiach obecnej Białorusi splatały się losy kilku narodów i państw, między innymi – Polaków/Rzeczypospolitej, Żydów, Rosjan/imperium rosyjskiego/ZSRR, Ukraińców i Białorusinów. Choć należy pamiętać, że przedstawiciele tych dwóch nacji świadomość narodową zaczęli zyskiwać – mniej więcej – dopiero w połowie XVIII stulecia. Niemniej ten tygiel narodów stał się mieszanką na tyle ciekawą, że książka Sekrety Białorusi wciąga pod każdym względem.

Białorusi bliska, Białorusi daleka…

Choć może nam się wydawać inaczej, Białoruś to nie tylko siermiężny komunizm, to nie tylko dyktatura Łukaszenki. Na ziemiach współczesnej Białorusi działy się naprawdę ciekawe wydarzenia, swym zasięgiem wybiegające daleko poza obszar tego państwa. Czytanie o polskiej Flotylli Pińskiej, Piotrze Maszerauerze, który miał szansę zostać I sekretarzem ZSRR czy o Edwardzie Kufko, więźniowi obozów nazistowskich i stalinowskich gułagów, zapiera dech w piersi.

Szczerze, to poczułem niedosyt. Szkoda, że Autor nie rozwinął tych tematów szerzej. Niemniej już samo zarysowanie poszczególnych historii wiele wnosi. Aż wstyd przyznać, że o tym sąsiedzie wiemy tak niewiele. Ja na pewno nie miałem pojęcia o ponad 90% treści tej książki. To dużo – tym większa radość, że miałem przyjemność poznania naprawdę fajnych spraw.

Sekrety Białorusi to naprawdę świetna książka. Im bardziej zagłębiałem się w jej tekst, tym większą trudność miałem, aby ją odłożyć. Wiele z opisanych tutaj historii jest dramatyczna. Inne zaś trącą romantyzmem. Jednak w tym wypadku to wcale nie wady.

Publikację czyta się szybko – mnie zajęło to trzy godziny. Znajdziecie w niej naprawdę sporo ciekawych tematów – od poezji, przez zabytki architektury, historię polityczną, tajemnice, teorie spiskowe, a nawet intrygi o światowym zasięgu. Czego można chcieć więcej?

Muszę przyznać, że publikacje Księżego Młynu coraz pozytywniej mnie zaskakują. Jest w nich nie tylko historia, ale i coś z biografii, historii miłosnych czy geografii turystycznej. Jednak nie jest to typowy przewodnik – suchy, zwięzły i zwyczajnie nudny.

Książki pod auspicjami Księżego Młynu mają w sobie duszę – są nie tylko ciekawe, ale mają to coś, co sprawia, że chce się dalej czytać. Igor Sokołowski pisze nie tylko ze swadą, ale i ogromnym poczuciem humoru. I to nawet o trudnych tematach.

Bawiłem się naprawdę przednie. Kraj, który jawi mi się tylko przez pryzmat Aleksandra Łukaszenki, nabrał dla mnie bardziej żywych kolorów. Stał się bardziej bliski, bardziej swojski. Przy okazji perspektywa naszych wspólnych dziejów znacznie się rozszerzyła. A to naprawdę sporo.

Wsi droga, wsi wiekopomna

Mnie bardzo spodobał się tekst o Wiskułach. Ta niewielka wioska na Białorusi stała się miejscem, gdzie ostatecznie pogrzebano Związek Radziecki. Wcześniej był to ośrodek wypoczynkowy radzieckich elit, które mogły tutaj w spokoju bawić się i podejmować decyzje z dala od zgiełku komunistycznego świata. A bawiono się sporo i przednie, polując na króla tutejszych lasów – żubra.

W 1991 roku zjawili się tutaj Borys Jelcyn, Łeonid Krawczuk oraz Stanisław Szuszkiewicz. Bez wiedzy wszystkich, w tym Gorbaczowa, podjęli decyzję o utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw. Usankcjonowali tym samym powstanie niepodległej Ukrainy, Białorusi i Federacji Rosyjskiej. A to wszystko po suto zakrapianej alkoholem libacji.

Kto wie, jak potoczyłaby się historia, gdyby tego ognistego napoju zabrakło… W niecały miesiąc później, wraz z upadkiem ZSRR na świecie pojawiło się piętnaście nowych państw. A wszystko dzięki puszczy, alkoholowi i pewnej złośliwości.

Białoruś i JFK

Nie wiem czy jesteście zwolennikami teorii spiskowych, ale czasem historia pisze naprawdę dziwne scenariusze. Jednym z nich jest życiorys niejakiego Lee Harveya Oswalda, zabójcy 35. Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak się okazuje, ten „niebagatelny” osobnik, miał w swym życiu wiele wspólnego z Białorusią.

Na początku lat 60. przebywał w Mińsku, żyjąc zarazem jako parias, jak i bonvivant. Jego znajomość rosyjskiego była mocno uboga. Był inwigilowany, ale za to za kiepsko wykonywaną pracę, otrzymywał dyrektorskie uposażenie. Żyjąc niczym krezus, balował i zastanawiał się, jak wydać swoje „ciężko” zarobione pieniądze. A musicie wiedzieć, że to wcale takie proste nie było.

Tak czy inaczej, poślubił tutaj pewną kobietę, która wkrótce ruszyła wraz z nim do znienawidzonej Ameryki. Nim jednak to nastąpiło, Oswald miał przyjemność zapoznania się z niejakim Szuszkiewiczem, Stanisławem Szuszkiewiczem, przyszłym pierwszym prezydentem Białorusi.

I tutaj pojawia się pytanie, czy panowie mogli razem wpaść na pomysł zabójstwa? Czy zbrodnia mogła mieć komunistyczną inspirację? A może to przypadek? Jeśli tak, to jaki dziwny, prawda? No cóż, jak już pisałem – historia dziwnymi kolejami się toczy.

A na koniec…

W książce znajdziemy mnóstwo zdjęć, choć niestety czarnobiałych. Niektóre są spore, inne mniejsze, jeszcze inne stanowią część tła dla tekstu. Wszystko posiada spójną kompozycję, która dodaje publikacji dodatkowego uroku. Słowem – nie ma się do czego przyczepić.

To była naprawdę świetna przygoda. Sądzę, że to książka nie tylko dla zwolenników wschodniej turystyki, ale i dla każdego, kto chce bliżej poznać dzieje wschodnich Kresów Rzeczypospolitej i później, Związku Radzieckiego. Znajdziecie tu sporą dawkę polityki, ale takiej, które nie usypia, która nie odpycha. Gorąco polecam, zwłaszcza na chłodne późnojesienne wieczory.


Księży Młyn Dom Wydawniczy
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Księży Młyn.

Comments are closed.