Burzliwy wiek XVII był dla Rzeczpospolitej okresem konfliktów. Toczyliśmy je z Moskwą, Turcją czy Szwecją ale też potykaliśmy się w polu z Tatarami, Siedmiogrodem czy Brandenburgią. W Szwecji np. armię tworzono na kredyt. Królowie szwedzcy zaciągali pożyczki w bankach, a potem szukali okazji do wojny by kredyt spłacić i jeszcze na tym zyskać. Szwedzkie muzea pokazują, że opłacało się. Wiele skarbów naszej kultury jest tam do dzisiaj. Szlachta Rzeczpospolitej miała w zasadzie pacyfistyczne usposobienie. Podatki na wojsko uchwalała, gdy wróg był u bram. Wielkie zwycięstwa często nie były do końca wykorzystane z powodu braku możliwości wypłaty zaległego żołdu dla żołnierzy. Zważywszy na niemal permanentny stan wojny, sytuacja taka stanowiła zagrożenie dla bytu państwa.
Zwycięska armia bez pieniędzy
4 lipca 1610 r. hetman wielki koronny Stanisław Żółkiewski mając 6500 żołnierz i dwa działa pokonał pod Kłuszynem 30 000 Rosjan i 5 000 Szwedów, a następnie bez walki zajął Moskwę. Oddziały polsko-litewskie obsadziły Kreml. Niemal dwa miesiące później bojarzy moskiewscy złożyli przysięgę na wierność Władysławowi Wazie. W rozentuzjazmowany tłum garściami rzucano monety z napisem: Car i wielikij kniaz Władysław Zygimontowicz wsieja Rusi. Zygmunt III zwlekał z wysłaniem syna do Moskwy, pisał, że: na tak niebezpieczne panowanie potomstwa swego miłość, sumienie i rozum narażać nam nie radzi. Trzeba pamiętać, że dla ludzi z tamtej epoki sprawy religii, więcej, konkretnej konfesji, były chyba bardziej istotne niż dzisiaj. Królewicz Władysław Zygmunt Waza przed objęciem tronu moskiewskiego musiałby dokonać konwersji na prawosławie. Król jako ojciec miał prawo troszczyć się o zbawienie duszy swojego pierworodnego. Zygmunt III pamiętał też o tym, że tron carów nieraz ociekał krwią. Wbrew dość powszechnym a negatywnym opiniom władca ten nie zawsze też stawiał interes dynastii ponad interes państwa. W liście do Żółkiewskiego wyznawał, że nie chce narażać na szwank obywateli Rzeczpospolitej. I wydaje się, że była to rozsądna decyzja. Łatwo było Moskwę podbić ale trudniej ujarzmić. Król liczył na utrzymanie niepokoju i nieładu w Wielkim Księstwie Moskiewskim. Miał jeszcze jednego asa w rękawie. W jego rękach znajdował się zdetronizowany car Wasyl Szujski. Dymitriady pokazały jak zmienne mogą być nastroje sympatii politycznych w państwie carów. Ostatecznie po dwóch latach król i nowo obrany car wyruszyli do Moskwy. O dwa lata za późno. W Moskwie wybuchło powstanie, załoga polska skapitulowała. Ale nie był to jedyny problem. Wojsko zaczęło domagać się wypłaty żołdu i zawiązało kilka konfederacji.
Żołnierz głodny, żołnierz zły
Tzw. konfederaci stołeczni (stacjonujący w Moskwie) w 1612 r. obliczyli, że państwo jest im winne 2mln 800 tys. złotych. Nie czekając na wypłatę, powetowali sobie straty grabiąc skarbiec carów. Ofertę sprzedaży insygniów carskich wysłano na europejskie dwory. Oczywiście żaden władca nie zareagował na takie propozycje. Gdy nie udało się ich sprzedać w całości, zostały rozebrane na kawałki i sprzedawane przygodnym i podejrzanym indywiduom. Według relacji pamiętnikarskich klejnoty z korony carskiej szły pod zastaw w karczmach, czasem nawet za kwartę gorzałki. Sytuacja wymykała się z pod kontroli. Zbuntowani żołnierze stawali się zagrożeniem dla całej Rzeczpospolitej. Konfederacje wyrastały jak grzyby po deszczu. Palono bezlitośnie wsie i miasteczka polskie. Dwór w Warszawie gorączkowo szukał jakiegoś rozwiązania. Pewnym wyjściem na rozładowanie tych nastrojów było ciche przyzwolenie króla i stanów na sformowanie tzw. Lisowczyków. W założeniu tym żołnierz miał się żywić sam na terytorium wroga i sam zdobywać na wrogu swoje wynagrodzenie. Przyszłość pokazała jak niebezpiecznym okazał się ten pomysł. Należało znaleźć zatem jakieś stałe systemowe rozwiązanie.
Budżet Rzeczpospolitej Obojga Narodów
System fiskalny Rzeczpospolitej różnił się od systemów fiskalnych innych państw europejskich – tak jak nasz ustrój polityczny różnił się od ustroju innych państw. Państwo teoretycznie powinno było być zamożne, zważywszy choćby na sposób sprzedaży naszych płodów rolnych, tzn. zboża, ale też konopi ( na sznury), drewna, potażu, smoły, miodów etc. przez Wisłę do Gdańska. Wisła w XVII wieku była najważniejszą gospodarczą rzeką Europy. Niestety to nie państwo było bogate, ale jego obywatele, a przede wszystkim szlachta. Pamiętajmy, że przywilej cerekwicko-nieszawski oddawał de facto decyzje dotyczące podatków w ręce sejmików. Taka konfiguracja niezwykle utrudniała znalezienie skutecznego sposobu finansowania sił zbrojnych Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Inną sprawą była pozycja Gdańska jako hanzeatyckiego miasta, które od czasów porozumienia ze Stefanem Batorym i uznania go jako króla stawało się coraz bardziej państwem w państwie. W tamtym czasie budżet Rzeczpospolitej nie przekraczał 5 mln zł rocznie, wpływy do kasy miejskiej Gdańska były znacznie większe.
Jak to Panu Zagłobie wybito kuflem oko
Mocą sejmu w grudniu 1613 r. uchwalono konstytucję, która powoływała do życia organ mający kompetencje sądowo-skarbowe. Wzorowano się na Trybunałach z czasów Stefana Batorego. Na miejsca pierwszych posiedzeń wyznaczono Radom. I choć czasem zbierał się w innym miejscu, powszechnie mówiono o nim „radomski”. Ślady tego znajdujemy w źródłach i literaturze. Wszak sienkiewiczowski Zagłoba stracił oko, bo mu kuflem w Radomiu wybito. Ta rubaszna a przecież fikcyjna postać zostanie niebawem upamiętniona w Radomiu, w miejscu nieopodal którego niegdyś obradował Trybunał Skarbowy Koronny.
Z wyrokami Trybunału żartów nie było
Trybunał rozpoczynał się zawsze mszą, później deputaci składali przysięgę – (…) sobie nic nie zatrzymam i upominków od żadnej ze stron brać nie będę – i wybierali marszałka. Gwarantowano też bezpieczeństwo: żeby się podczas sądów tych jako w mieście i na przedmieściu, także na drodze każdego stanu człek spokojnie zachowywał, tumultów, z rusznic strzelania i onych nosić nabitych żadnych nie ważył. Ordynacja trybunału troszczyła się także o zaopatrzenie miasta w żywność, wydając stosowne przepisy zwalniające z opłat za wywóz i sprzedaż towarów. Istotny był walor estetyczny. Rynsztoki w mieście miały być przeprzątnione, woda spuszczona i bruk a fecibus (…) wychędożony. Od poniedziałku do czwartku sądzono sprawy o renta poborowe i inne prowenta Rzplitej – w piątki i soboty – sprawy o zatrzymanie kwarty i nie płacenie jej przez czas wszystek. Wyroki na tych, co przywłaszczyli sobie grosz publiczny były nadzwyczaj surowe. Oprócz konfiskaty dóbr skazywano na banicję, a nawet na banicję wieczną, która według prawa polskiego była równa karze śmierci. Nie na żarty wystraszył się zapewne książę Adam Wiśniowiecki, gdy w 1614 r. Trybunał Skarbowy Radomski skazał go na banicję i konfiskatę majątku za przywłaszczenie pieniędzy z poboru łanowego. Pieniądze szybko się znalazły, wpłacił je za księcia niejaki Paweł Rzechowski – pisarz grodzki kijowski.
Czy 24 000 wojska to dużo?
Sejm niemy 1717 r. ma w historiografii złą reputację. Zupełnie niesprawiedliwie. Obok Sejmu Wielkiego był to najbardziej doniosły sejm w XVIII wieku. Po raz pierwszy w historii Polski ustalono stałe podatki na wojsko, co pozwoliło utworzyć armię zawodową. Król August II lubił wojskowość i znał się na tym zagadnieniu. Osobiście ingerował nie tylko w modernizację jej struktur, ale też w sposób uzbrojenia, regulaminy czy barwę mundurów. Armię zmodernizowano na wzór zachodni. Zrezygnowano z mało wtedy przydatnej już husarii na korzyść piechoty i dragonii. Najczęściej krytykuje się ilość wojska, która była ustalona na poziomie 24 000 żołnierzy. To prawda, że Ludwik XIV na stopie pokojowej utrzymywał prawie 300 tys. żołnierzy. Ale budżet Francji w tym okresie wynosił ok. 350 mln zł a Rzeczypospolitej po okresie długich wojen ok. 5 mln złotych. Poza tym np. Prusy miały wtedy niewiele więcej wojska zaś Rosja dopiero stawała się potęgą. Był to krok w dobrym kierunku. Co ciekawe już na sejmie w 1718 r. powstał projekt aukcji wojska, który niestety upadł. O kolejne aukcje wojska dwór królewski walczył aż do sejmu 1752 r. Bez skutku. Należy pamiętać, że Sejm Niemy ograniczył władzę hetmanów, zabierając im dowodzenie tzw. autoramentem cudzoziemskim, który stanowił teraz trzon armii, więc rody magnackie, gdzie piastowana była buława nie były zainteresowane jej zwiększeniem.
Najbardziej jednak obawiano się oczywiście rzekomego absolutum dominium, którego to mógłby dokonać król, znosząc złotą wolność szlachecką. Jednak jak zawsze wszystko sprowadzało się do pieniędzy. Merkantylizm jako doktryna ekonomiczna święcił swoje triumfy w Europie zachodniej. Jean Baptiste Colbert we Francji poprzez swój doskonały system ekonomiczny zwany „Colbertynizmem” napełniał skarbiec milionami liwrów. Wzorem Francji robiły to inne państwa na wschód od Łaby. Nieszczęściem dla nas to samo zaczął robić car Piotr. Europa i Rosja rozwijały się dynamicznie, zwiększając możliwości drenażu fiskalnego społeczeństwa. Pod koniec pierwszej połowy XVIII wieku armie państw nie liczyły już dziesiątek tysięcy, ale coraz częściej przekraczały setki tysięcy. W Rzeczpospolitej natomiast postępowała petryfikacja życia polityczno-gospodarczego. Sejm Niemy miał jednak jeszcze jeden sukces – wyraźnie usprawnił prace Trybunału Skarbowego, który mocą uchwały sejmowej miał zawsze już odbywać się w Radomiu i obradować przez 6 tygodni.
Mała, choć zadbana armia w cieniu dwugłowego orła
W czasach saskich powszechnie zrywano sejmy, August III nie mógł nawet czasem zwołać posiedzeń senatu, bo zanim zjawił się w sali obrad, senatorowie w kłótni ją opuszczali. Jedyną instytucją w tamtym czasie, która funkcjonowała bez zarzutów był Trybunał Skarbowy. Co więcej, wobec paraliżu głównych organów państwa jego ranga wzrosła, a wyroki i postanowienia nie mogły podlegać jakiemukolwiek kwestionowaniu. Zajmowano się tam nie tylko sprawami skarbowymi, ale też rozsądzano spory i skargi żołnierzy na dowódców oraz ludności cywilnej na wojskowych. Znana jest relacja przyjazdu do Radomia delegacji mieszczan z Kamieńca Podolskiego ze skargą na zachowanie garnizonu twierdzy. Jak wykazały badania prof. Tomasza Ciesielskiego – armia była może i nieduża, ale zawodowa, panował w niej ład i porządek. Opis Jędrzeja Kitowicza, że oto wojska było tak mało, iż brakowało go do asysty podczas parad jest zdecydowanie nieprawdziwy. Wystarczy przypomnieć dwa wielkie kampamenty wojsk koronnych w roku 1730 i 1732, utrwalone na obrazach Jana Samuela Mocka. Jednak tą sprawną niedużą armię należało znacznie powiększyć. A na to nie zgadzała się Rosja, która trzymała Rzeczpospolitą w „braterskim uścisku”. Dla niej taka mała armia była w sam raz. Wystarczyło na sejmie nawet najlepiej przygotowanym przez stronnictwo dworskie (a było ich za Augusta III wbrew pozorom dużo) krzyknąć „liberum veto”.
Trybunał Radomski w saskich ostatkach
W Radomiu rozkwitał w czasie obrad Trybunału handel ale i zakazany wtedy hazard. Grano w karty i kości. Gospody pękały w szwach. Jędrzej Kitowicz pisał, że: napatrzeć się było kielichów natłuczonych, obrusów i serwet sosami porozlewanymi poplamionych. Damy – jak pisze pamiętnikarz – na tych imprezach nie mogły wymówić się od picia kielichów, a Wenus jako faworytka Marsa nie zaniedbała do Radomia przysłać swojego fraucymeru z Warszawy i Lublina dla zabawy ognistych rycerzów. Radom przyciągał nie tylko zainteresowanych sądami, ale też stawał się centrum rozrywki. Zjeżdżali się hetmani w asyście różnych formacji wojskowych z olbrzymią ilością dworu i służby. Rzeczpospolita nie prowadziła wojen, ale wydatki były i należało je rozliczyć. Poza tym, skoro hetman nie mógł się pokazać na polu bitwy, musiał w ten sposób pozować na swoje marsowe stanowisko. Takich to mieliśmy hetmanów w XVIII wieku.
Nowe rządy, nowe porządki
Trybunał Skarbowy Koronny zwany Radomskim zlikwidowano u progu panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego. Nie dlatego wcale, że działał źle. Ekipa nowego króla, czyli Familia Czartoryskich, przeprowadzając szereg reform państwa nie zaniedbywała kampanii wizerunkowej, czasem dość brutalnej. Wszystko co stare miało być ukazane jako nieudolne. Dlatego też na miejsce Trybunału powołano komisje skarbowe i wojskowe. Tak naprawdę zmieniono tylko nazwę. Komisje funkcjonowały na wzorcach wypracowanych przez Trybunał Skarbowy Radomski.
Krzysztof Szewczyk
Bibliografia:
Babiński Leon: Trybunał Skarbowy Radomski; Rafacz Józef: Trybunał Skarbowy Koronny. Radom 2014.
Ciesielski Tomasz: Armia koronna w czasach Augusta III. Warszawa 2009.
Kitowicz Jędrzej: Opis obyczajów za panowania Augusta III. Warszawa 1985.
Kitowicz Jędrzej: Pamiętniki czyli Historia polska. Warszawa 2009.
Staszewski Jacek: August II Mocny. Warszawa 1998.
Wimmer Jan: Wojsko Rzeczypospolitej w dobie wojny północnej. Warszawa 1956.
Wisner Henryk: Zygmunt III Waza. Warszawa 1991.