Karol Bunsch, Trylogia antyczna. Aleksander. Miłość, władza i intryga w starożytnej Grecji, t. 2
Aleksander Macedoński już za życia stał się legendą, zapewniając sobie trwałe miejsce w annałach historii. Dla wielu adeptów historii jego postać jest pierwszym, ważnym, a przede wszystkim fascynującym symbolem starożytności. Współcześni również często traktują go jako punkt odniesienia dla kolejnych monarchów, wodzów, dowódców oraz mężów stanu. Na mojej osobistej liście najważniejszych postaci antyku Aleksander zajmuje wysoką pozycję. Jego fenomen tkwi w bohaterstwie, nieograniczonej ciekawości świata, ambicji, nieustępliwości, a także tajemniczości połączonej z kontrowersyjnością. Poznajmy go więc jeszcze bliżej, w t. 2 trylogii antycznej, Aleksander.
Historyczna podróż w świat starożytnej Grecji trwa. W poprzednim tomie poznaliśmy losy matki Aleksandra oraz jego młodość. Teraz cała uwaga koncentruje się na nim. To syn Filipa i Olimpias wkracza na scenę dziejów, a choć opuści ją stosunkowo wcześnie i w niejasnych okolicznościach, zdobędzie status postaci pomnikowej – takiej, o której historia nie zapomni przez tysiące lat.
Należy więc do grona wyjątkowych postaci. I słusznie, bo jego dokonania na wielu polach są niezaprzeczalne. Aleksander jako pierwszy dał sygnał, że państwo musi rozszerzać swoje granice, by przetrwać. Jeśli zaś dosłownie potraktować tytuł, to w jego życiu rzeczywiście znalazły się miłość, władza i intrygi, z tym że tylko on wiedział, w jakiej kolejności poukładać te elementy. Jak to bywa, miał w swoim otoczeniu zarówno ludzi wiernie mu oddanych, jak i zdrajców, donosicieli i kłamców. Władca zawsze musi liczyć się z takim ryzykiem.
Przedstawiana książka jest pierwszym od wielu lat wznowieniem tej tematyki. Pierwszy wydruk trafił do rąk czytelników w 1967 roku, a więc niemal 60 lat temu – to spory kawałek historii. Choć badania historyczne, zwłaszcza w zakresie starożytności, posunęły się znacząco dzięki nowoczesnym metodom, niezwykle cenne jest powrócenie do starszych dzieł.
Książki tego typu mogą być oceniane krytycznie, lecz nie w tym tkwi ich prawdziwa wartość. One mają duszę, ten nieuchwytny gen, którego często brakuje współczesnym publikacjom. Jednym z powodów jest trudność dotarcia do źródeł i opracowań w tamtych czasach – czego nie da się porównać z dzisiejszym dostępem do informacji.
Dlatego tak cenna jest możliwość zanurzenia się w „czymś starszym” – by poczuć ten dreszczyk emocji. Zapewniam, że towarzyszył mi on przez całą lekturę. Nie wszystko, co nowe, zasługuje na miano wartościowego. Dawniejsze publikacje w wielu aspektach są po prostu bardziej rzetelne.
Granik, Issos, Gaugamela
Już od pierwszego spojrzenia te trzy nazwy powinny wywołać skojarzenia z bitwami, w których dowodził Aleksander, a co więcej – we wszystkich odniósł zwycięstwo. Jego niezrównany wojskowy talent był niczym zwierciadło, w którym odbijali się kolejni wielcy wodzowie. Całą książkę czyta się niemal jak wspomnienia z wielkiego zwycięskiego pochodu, który zakończył się zbyt wcześnie.
Opisy starć zbrojnych, ich różnych faz oraz szał bitewny zostały przedstawione w sposób niezwykle plastyczny – czytelnik ma wrażenie, że uczestniczy w opisywanych wydarzeniach, niemal jakby założył okulary VR, a może nawet lepiej – jakby oglądał je na własne oczy. Jednakże, jak to bywa, nie wszystko jest doskonałe.
Ogromnym minusem jest brak ilustracji, a przede wszystkim map, które w tego typu publikacjach są po prostu niezbędne. Można przypuszczać, że ich brak wynika z oryginalnej wersji, ale chyba nic nie stało na przeszkodzie, by uzupełnić to wydanie o te ważne elementy.
W przeciwieństwie do wspomnianego wcześniej „minusa”, dużym „plusem” jest portret psychologiczny i charakterologiczny Aleksandra, który wyłania się z lektury. Wyraźnie widać, że kierowały nim skrajne emocje, które wymykały się spod kontroli, rozpalając go od wewnątrz i sterując jego zachowaniem.
Był absolutnym przeciwieństwem władcy opanowanego, który skupia się na zarządzaniu terytorium swojego królestwa. Jego ambicja sięgała znacznie dalej. Pamiętajmy jednak, że nie możemy odnosić postaci Macedończyka do współczesnych realiów – byłoby to błędne spojrzenie przez pryzmat prezentyzmu.
Pozostając w kontekście starożytności, Aleksander był jednym z pierwszych władców, który kierował się w swoich planach nie tyle przygotowaną strategią, co raczej czymś w rodzaju niepowstrzymanej siły, której nie sposób było zatrzymać.
Aleksander – książka, jak scenariusz
Zdaję sobie sprawę, że o Aleksandrze Wielkim powstało już kilka filmów, w tym najsłynniejszy, wyreżyserowany przez Oliviera Stona, z Collinem Farrellem w roli głównej. Niemniej jednak, dzięki fabularyzowanej i dialogowanej wersji opowieści, przedstawiony materiał doskonale nadaje się do opracowania jako scenariusz.
Wyobrażam sobie przynajmniej kilka jego wersji – w tym jedną skierowaną do młodzieży. Warto podkreślić, że w czasie, gdy książka po raz pierwszy trafiała na rynek, taki sposób opowiadania o historii był rzadkością. Proponowany przez Karola Bunscha model dydaktyki, w którym powieści przybliżają realia minionych czasów, dopiero wtedy zaczynał raczkować.
Może warto wrócić do tej praktyki? Ma w sobie coś niezwykle interesującego, co może pociągać, budzić ciekawość, zamiast zmuszać do biernego zapamiętywania faktów, które zaraz po klasówce wypadają z pamięci. Pozostawiam tę kwestię do rozważenia przez decydentów w zakresie edukacji, jednak sugeruję tę serię jako lekturę uzupełniającą, przynajmniej dla klas rozszerzonych. W mojej opinii, można na tym wiele zyskać.
Czy Aleksander Wielki nadal jest atrakcyjny?
Na postawione pytanie odpowiem twierdząco, choć warto, podobnie jak czyni to Autor, przedstawić tę postać w sposób ciekawy i nietuzinkowy. Książka nie jest podręcznikiem historii – i to, na szczęście, trzeba przyznać. To opowieść, która toczy się własnym rytmem, pełna wzlotów i upadków, z wyraźnymi mocnymi i słabszymi stronami.
Aleksander wcale nie jest przedstawiony jako nadczłowiek, lecz jako postać dążąca do realizacji swoich celów. To właśnie fabuła, podobnie jak w poprzedniej części, odgrywa tu kluczową rolę, wnosząc najwięcej wartości. Oczywiście, to nie jest lektura, którą można pochłonąć w jednym podejściu – jest zbyt złożona. Myślę, że warto sięgnąć po nią z pewnym bagażem wiedzy, niekoniecznie o samym Aleksandrze, ale o tle jego życiorysu. Wówczas całość stanie się znacznie bardziej przyswajalna i zrozumiała.
Wrażenie, jakie wywiera wydanie książki, jest równie imponujące jak poprzednio. Twarda oprawa, kolorowa i starannie zaprojektowana okładka, czysty, biały papier oraz duża, wygodna czcionka – wszystko to tworzy wyjątkową całość. Książka prezentuje się elegancko w biblioteczce, a efekt wizualny ma swoje znaczenie.
Cieszy już samo spojrzenie na całe trio. Choć w pewnych momentach fabuła może zdominować historię, nie ma to większego znaczenia – liczy się przecież efekt, który wciąż jest oszałamiający, zarówno wtedy, jak i teraz. To dowód na kunszt pisarski. Aleksander zasługuje na to, by poznać go lepiej i głębiej.
„Najdzielniejszemu…”
Jak donoszą źródła, syn Filipa miał ofiarować swoje królestwo. To dość enigmatyczne stwierdzenie, które nie dostarcza nam konkretnych wskazówek. Nigdy nie poznamy prawdziwego sensu tego gestu, ale może właśnie w tym tkwi jego największa tajemnica.
Dzięki tytanicznej pracy Karola Bunscha starożytność otwiera przed nami swoje podwoje, jednak luki w jej dziejach pozostaną. Może to właśnie czyni tę podróż najbardziej fascynującą – kto wie, czy od czasu do czasu nie mamy racji, interpretując te niezbadane przestrzenie?
Wydawnictwo SBM
Ocena recenzenta: 5/6
Dominik Majczak
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SBM.