Karol Bunsch, Trylogia antyczna. Parmenion. Miłość, władza i intryga w starożytnej Grecji, t. 3
W „Panu Wołodyjowskim” Onufry Zagłoba mówi do Małego Rycerza, że każdy powinien Panu Bogu służyć tym, do czego go stworzył, a jego stworzył do szabli”. Przeznaczeniem Parmeniona była wojna – najlepiej czuł się jako żołnierz. Armia była sensem jego życia, ale nawet w działaniach wojennych, jak przekazują źródła, nigdy nie stracił zdolności racjonalnego myślenia. Miał swoje zdanie i potrafił go bronić. Niestety z czasem okazało się, że ma to swoje konsekwencje. Pomimo śmierci jego imię owiane jest legendą, czego dowodzi ta książka.
„Chcesz pokoju, szykuj się do wojny”
Niektórzy z Was, którzy regularnie czytają recenzje nadsyłanych mi książek, mogli być ostatnio nieco zaskoczeni. W poprzednim tekście celowo nieco się rozpędziłem, przedstawiając krótki zarys kampanii wojennych Aleksandra Wielkiego, pokazanych niezwykle obrazowo i plastycznie. Więcej o tym dowiadujemy się w ostatniej części – Parmenion.
Ten lapsus popełniłem świadomie, ponieważ tomy 2 i tom 3 są ze sobą ściśle powiązane. Nie sposób w pełni zrozumieć ich treści, czytając je w oderwaniu od siebie. Życiorys najsłynniejszego zdobywcy starożytnej Grecji jest na tyle bogaty, że podział tej części jego historii na etapy ma swoje uzasadnienie.
Tytuł ostatniej części „antycznej trylogii” – poprzez imię Parmeniona, jego najbliższego przyjaciela i wiernego żołnierza – wskazuje, że nadal będziemy na polu bitwy, w obozie wojskowym lub w trakcie wojennego pochodu. Takie było życie Aleksandra, o którym od dwóch tomów rozmawiamy. Nie potrafił inaczej. Zdobywanie nowych terytoriów było jego życiodajnym sokiem – czymś, bez czego nie potrafił się obejść.
Ten szał wojenny był charakterystyczną cechą panowania wielkiego zdobywcy. To czas jego największej chwały. Oprócz udowodnienia, że zasłużył na koronę po swoim ojcu, legendarnym Filipie – relacje z którym, delikatnie mówiąc, były skomplikowane, Aleksander pragnął po prostu stać się kimś wielkim, zapisać się w pamięci potomnych.
Tytułowy Parmenion jest szczery, gdy trzeba wspierać monarchę bez względu na wszystko, ale w innych sytuacjach potrafi się sprzeciwić, nie bacząc na konsekwencje. Widać więc, że był wojskowym z krwi i kości. Armia była dla nich obu jak rodzina, więc troszczyli się o nią, wiedząc, jak wielką rolę odgrywała. Także dziś trudno sobie wyobrazić państwo bez wojska, mimo że żyjemy w czasach pokoju. Tak wiele, mimo zmiany czasów, pozostało niezmienione.
Parmenion, sam przeciw wszystkim
Jakie cechy powinien posiadać prawdziwy przyjaciel? Przede wszystkim szczerość, otwartość, gotowość do pomocy, zdolność słuchania, a także umiejętność rozwiązywania problemów. Parmenion miał je wszystkie. Dlaczego tak uważam?
Jak można przeczytać w krótkiej notce w książce, a następnie znaleźć potwierdzenie w samej lekturze, „młodzieńcza brawura i zuchwałość wydają mu się drogą do zguby”. Czas pokaże, że miał rację. Po podbiciu Tracji, krainy Ilirów, Teb, po poddaniu Aten i zwycięskiej kampanii perskiej, Aleksander przesadnie uwierzył w swoje możliwości.
Kolejne kroki wodza budzą w nim coraz większe wątpliwości, a wręcz przerażenie. Parmenion nie bał się wyrazić swojego zdania odnośnie do postępowania Aleksandra, rzucając mu prawdę prosto w oczy. Zyskał przez to miano zdrajcy.
Generał i jego syn Filotas stracili życie, choć nie znaleziono bezpośrednich dowodów na ich udział w spisku. Parmenion próbował ratować, co się dało, dawał wskazówki i wskazywał drogę. Niestety, zaślepiony chwałą Aleksander nie chciał tego dostrzec.
Równia pochyła
Podstawowa zasada politologii mówi, że im większe i mniej jednorodne jest państwo, tym trudniej nim kierować. Ta zasada doskonale sprawdziła się w przypadku imperium zbudowanego przez Aleksandra. Konflikty wewnętrzne, różnice społeczne, gospodarcze i kulturowe musiały wpłynąć na to, że po pewnym czasie zaczęły się pojawiać kryzysy.
Nie wchodząc w dalsze rozważania, chciałbym podkreślić, że Autor z niezwykłą starannością, a jednocześnie prostotą wyrazu, połączoną z logicznością wywodu, przedstawia powody, dla których imperium upadło.
Nie czyni tego w sposób ściśle naukowy, lecz raczej stosuje ciąg przyczynowo-skutkowy, który w takich przypadkach sprawdza się najlepiej. Karol Bunsch naprawdę znał się na tym, o czym pisał. Widać, że skrupulatnie przygotował się do stworzenia całej serii. Nic w tej pracy nie zostało pozostawione przypadkowi.
Osiągnięcia Macedończyka miały i nadal mają wpływ na współczesność, co Autor podkreśla z pełnym przekonaniem. Warto zwrócić uwagę, że jego odniesienia do współczesności (oczywiście biorąc pod uwagę pierwodruk) są niezwykle trafne. Gdyby nie dokonania Aleksandra, historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.
Nie ma wątpliwości, że Bunsch nie stosuje historii alternatywnej, lecz wskazuje na zależności, przyczyny i problemy. W końcu proces hellenizacji, zapoczątkowany przez syna Filipa, miał trwały wpływ na kolejne wieki. Nie zmienia to jednak faktu, że państwo, budowane z taką starannością, rozpadło się na drobne – również z jego winy – w krótkim czasie. Vanitas vanitatum… Nie pomogła nawet wymuszona deifikacja Aleksandra.
Trylogia wezwana na pomoc
Jako praktyk muszę zwrócić uwagę na pewną kwestię. W podręcznikach historii losy państwa Aleksandra Wielkiego są ujęte jedynie w jednej godzinie lekcyjnej. Pojawia się pytanie, jak w ciągu 45 minut przedstawić, choćby w skondensowanej formie, tak wiele informacji. Pedagog, niestety, jest zmuszony do dokonania pewnych uproszczeń, rezygnując z niektórych wątków, a inne traktując tylko incydentalnie.
Takie podejście nie sprzyja głębszemu zrozumieniu omawianych zagadnień, co utrudnia późniejsze przejście do rozważania podbojów starożytnego Rzymu. Niestety, nie mamy na to żadnego wpływu. W tej sytuacji pomocne stają się książki, takie jak „Trylogia antyczna”, które nie rozpraszają uwagi, lecz nieprzerwanie koncentrują się na wielowątkowej historii tej wybitnej postaci.
Choć sam nie jestem wielkim fanem historii starożytnej, czasami lubię do niej wrócić. Po przeczytaniu trzech książek Karola Bunscha, mogę stwierdzić, że mimo nieco specjalistycznej terminologii – co jest całkowicie naturalne), lektura jest dostępna dla osób w każdym wieku. Z powodzeniem poradzi sobie z nią zarówno 14-16-latek, jak i osoba dużo starsza.
Oboje powinni wynieść z niej sporo przyjemności, choć nie jest to książka łatwa, mająca na celu jedynie odprężenie i oderwanie od codzienności. O nie! Tutaj czytelnik musi cały czas pozostawać zaangażowany w to, co się dzieje. Po raz trzeci, za co bardzo przepraszam, nie mogę wyjść z podziwu, jak można tak „ożywić” coś, co z natury jest statyczne.
Przecież wszystkie dialogi, które zajmują łącznie ponad 600 stron, Karol Bunsch musiał wymyślić sam, a dodatkowo umiejętnie wpleść je w kontekst sytuacyjny – to nie lada wyczyn. Ponadto zapewne musiał uzupełnić wszelkie luki własnymi pomysłami, które musiały być zgodne z realiami epoki. Autor świetnie poradził sobie z tymi wyzwaniami.
Po co człowiekowi książki?
Moja biblioteczka już pęka w szwach, choć na razie nie odczuwam wyrzutów sumienia. Pewnie to tylko kwestia czasu. Uważam jednak, że warto mieć w domu książki z różnych dziedzin – nigdy nie wiadomo, kiedy mogą się przydać. Podobnie jest i w tym przypadku.
Gdy dopada mnie jakieś nurtujące pytanie – co najczęściej zdarza się późnym popołudniem, zawsze mogę sięgnąć do Wikipedii – przecież to takie proste. Książka jednak wymusza zupełnie inny sposób myślenia. Może właśnie dlatego tak bardzo lubię patrzeć na ułożone piętrami, niemal wszędzie, gdzie to możliwe, okładki. Dla mnie zapach świeżo kupionej książki ustępuje tylko aromatowi jeszcze ciepłego chleba.
Bardzo cieszy mnie fakt, że wydawnictwa poświęcają coraz więcej uwagi książkom historycznym, oferując jednocześnie świeże spojrzenie na tę tematykę. Z pełnym przekonaniem polecam Trylogię antyczną wszystkim, którzy interesują się historią.
Znajdziecie w niej solidną dawkę wiedzy i informacji, podaną w przystępny, przyjazny sposób. Dodatkowo, dzięki eleganckiemu wydaniu, książka świetnie sprawdzi się jako prezent – satysfakcja niemal gwarantowana!
Wydawnictwo SBM
Ocena recenzenta: 6/6
Dominik Majczak
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SBM.