Polskie Kresy pełne były niepokojów społecznych, politycznych i etnicznych. Ludzie mieszkali często w ziemiankach do miasta było daleko, a stołeczna Warszawa to był już inny świat. Efektem tego była częsta nieporadność władz w walce z przestępcami.
Granica między Związkiem Radzieckim i Polską była ustanowiona tak, iż nie opierała się na żadnych przeszkodach terenowych typu rzeka lub góry. Często granica przebiegała w szczerym polu, co sprzyjało nielegalnemu ruchowi w obie strony.
Największym zagrożeniem jednak nie byli przemytnicy a sowieccy dywersanci wysyłani przez rząd radziecki w celu siania niepokojów na terenie II RP. Napadali m.in. na na dworce, urzędy, posterunki polskich służb czy też folwarki i pańskie dwory.
Polska Policja nie radziła sobie często z takim procederem i do pomocy musiała wzywać wojsko.
Sytuacja była analogiczna do tej z Dzikiego Zachodu gdzie szeryfowie nie radząc sobie z bandami wzywali na pomoc wojsko federalne.
W latach 20 doszło do dwóch głośnych napadów. Jeden dotyczył napadu na pociąg z lokalnymi dygnitarzami. Jechali wówczas w nim wojewoda poleski Stanisław Downarowicz i komendant okręgowy policji w Brześciu insp. Józef Mięsowicz i biskup miński Zygmunt Łoziński. Napastnicy obrabowali pasażerów, biskup stracił swój Krzyż a Downarowicz i Mięsowicz zostali pozbawienie ubrań.
Drugi głośny napad miał miejsce w miejscowości Stołpce. W nocy z 3 na 4 sierpnia spora banda uzbrojona po zęby, pod dowództwem niejakiego Borysewicza z Mińska, postanowiła napaść na miasteczko. Łupem bandytów były nie tylko policyjne konie, ale i wszystko co dało się wynieść z miejscowych sklepów i załadować na wozy. W pościg za bandytami ruszył oddział z pobliskiego garnizonu w sile około 200 żołnierzy. Bandyci zostali doścignięci i wywiązała się ostra walka, w której regularne oddziały zwyciężyły. Tego dnia wielu bandytów poniosło śmierć a cześć łupów udało się odzyskać.
Władze centralne nie radząc sobie z procederem powołały do życia w 1924 roku Korpus Ochrony Pogranicza. Jego zadaniem miało być uszczelnienie granicy, obrona jej przez atakami z zewnątrz jak i zagorzeniem wewnętrznym.
Jednakże główna przyczyna nie leżała w braku służb porządkowych a w nędzy mieszkańców tych terenów, którzy nie mając innego wyjścia, aby przeżyć musieli często łamać prawo.
AW
w czym ludzie mieszkali?? w ziemniakach??
„ziemiankach” – czytaj uważnie.
no mozna bylo wiecej napisac ale temat super