Wywalcz Polsce wolność lub zgiń! znów usłyszano w Manchesterze

Podczas naszej rozmowy przybył inny weteran II wojny, żołnierz gen. Andersa – Porucznik Władysław Niezgoda z Manchesteru. On stanowi rozdział innej historii polskiego żołnierza tułacza. Nad naszym bezpieczeństwem czuwała wtedy angielska policja, okalająca skwer zewnętrznym pierścieniem. Pod pomnik przeszły poczty sztandarowe. Konsul otworzył uroczystości i przywitał wszystkich, wielu witając po imieniu. Odśpiewano Mazurka Dąbrowskiego. Konsul w swej przemowie przypominał kilkakrotnie zebranym o manchesterskim miejscu szkoleń Cichociemnych. Wszyscy stanęli do Apelu Poległych. Po Apelu i modlitwie, którą poprowadził Dawid Rószczka z Bractwa, nastąpił moment złożenia wieńców. Miejsce przy kamiennej bryle pomnika z Tablicą Pamięci, którą mocno już pokryła rdza niczym hełm żołnierski na deszczu, zostało zarzucone kwieciem biało-czerwonych wiązanek i wieńców. Padał deszcz, a w nim różne delegacje podchodziły uroczyście pod pomnik – składały ukłony w zadumie i zostawiały kwiaty. Mój wieniec złożył Konrad Swolkień z Manchesteru, syn spadochroniarza z 1SBS gen. St. Sosabowskiego – plutonowego podchorążego Jana Swolkienia, który był kuzynem Wandy Swolkień – matki Hanki Swolkień, żony Zygmunta Szendzielarza (wtedy Porucznika 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich). Konradowi towarzyszyła w mundurze moja córka Zuzia – kapral kadetów Szwadronu Powietrznego – 184 Manchester South Squadron Corps ATC (Air Training Corps). Po tych widowiskowych gestach wszyscy stanęli do wspólnego zdjęcia przy pomniku.

Kolejnym punktem uroczystości była msza św. zamówiona przez naszego konsula w intencji Żołnierzy Niezłomnych i Cichociemnych z okazji 75. rocznicy pierwszego zrzutu. Już od godz. 14:00 Konsul oczekiwał wszystkich w Konsulacie Generalnym, gdzie w Sali im gen. Stanisława Sosabowskiego swą zwięzłą przemową otworzył ostatnią część uroczystości w konsulacie, zapoznając słuchaczy z tematyką Cichociemnych. Po nim głos zabrał Dawid Rószczka, określając Niezłomnych Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej jako najlepszych Rycerzy Rzeczpospolitej XX wieku. Oni to jako elita polskiej dywersji, działający na skalę światową, zostali wyklęci dlatego, że chcieli wolnej Polski. Wyklęci byli przez ludobójców i zbrodniarzy niemieckich, rosyjskich i ukraińskich oraz polskojęzycznych sługusów Stalina – polskiego i żydowskiego pochodzenia. Zdradzeni przez Zachód, osamotnieni, a mimo to wierni do końca żołnierskiej przysiędze. System szkolenia Cichociemnych stał się wzorem dla tworzących się sił specjalnych na całym świecie. Najlepsza na świecie jednostka specjalna GROM nosi imię Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej”, mówił Rószczka. Nawiązał także do wielkiego Polaka – Jana Pawła II, który pouczał polski Naród, że miłość do Ojczyzny to obowiązek wynikający z IV przykazania. Cichociemni jako najlepsi spełnili ten obowiązek w sposób pełny i całkowity, a my za nimi – choć to trudne zadanie, mamy wypełniać IV przykazanie, wzywając wspomożenia przodków naszych i polskich świętych”. Swe słowa zakończył modlitwą do św. Michała Archanioła patrona żołnierzy, prosząc o wspomożenie NMP Królową Polski oraz Jezusa Chrystusa Króla Polski, by prowadził nas do zwycięstwa.

Po nim wystąpił Dawid Paciorek z repertuarem piosenek Jacka Kaczmarskiego, Romana Kołakowskiego i Krzysztofa Klenczona. Śpiewał: Szli i walczyli o nasz dom i o każdy nowy dzień, przygrywając na swej gitarze. Wyjaśnił, że piosenkę Biały krzyż Klenczon zadedykował swemu ojcu, żołnierzowi AK, oraz innym AK-owcom, którzy już nigdy nie powrócili z lasu.

Oficjalną część uroczystości zakończyła projekcja filmu pułkownika, czarno-białego dokumentu z 1989 r. w reż. Jerzego Widarskiego pt.: Cichociemni. Obchody święta zakończyła recepcja z poczęstunkiem polskich dań, która miała miejsce wśród wystawy ze zdjęciami o Cichociemnych. Żołnierze Niezłomni ze swych portretów jakby do nas mówili: Cieszcie się wolnością, którą przynieśliśmy wszystkim…

Dziś interesujemy się Żołnierzami Niezłomnymi, Cichociemnymi – choć całe lata oddzielają nas od Nich i od czasów, kiedy wrogowie przyszli i podpalili nasz dom i świat. Gdy rozstrzelany był każdy dzień, a nasi chłopcy zamiast bukietu wonnych róż dla dziewcząt swych – zanosili im w oczach granatów ciężkich pęk.

Podczas tej uroczystości nie dało się nie myśleć o losie Polaków straconego pokolenia – o Kolumbach czy o Cichociemnych, których wojna rzuciła do obcej Anglii. I mnie tu los zaprowadził przez daleką Amerykę do Manchesteru – miejsca szkoleń Polaków na najlepszych w świecie agentów i komandosów wywiadu. Do brytyjskiej szkoły spadochronowej Nr 1 w bazie RAF-u Ringway Manchester trafiali tylko ci, którzy przeszli mordercze tortury w „Małpim gaju”. Tu w Ringway przechodzili kolejny etap szkoleń, gdzie były tylko skoki. Wcześniej jednak poddawano ich bezlitosnej zaprawie w niemiłosiernie zabójczych treningach i szkoleniom w bazach Wielkiej Brytanii: w Londynie, Szkocji w Largo House – Ośrodku Polskiej Brygady Spadochronowej, potem w Ośrodku Ringway. Cichociemni wszystkich specjalności przygotowywali się do skoków spadochronowych w „Małpim Gaju” na torze przeszkód. Przemyślny tor przygotował dowódca bryg., wtedy jeszcze płk – Stanisław Sosabowski. Jego metody szkolenia spadochroniarzy z niewielkimi zmianami stosuje się do dziś w Wielkiej Brytanii.

Doskonale przygotowanych skoczków z przeznaczeniem do zadań specjalnych jako spadochroniarzy AK i strzelców wyborowych – Najkrótszą drogą wysyłano z tajnymi misjami do Polski. Po 1943 r. byli transportowani przez polskich pilotów krótszą trasą z Włoch. Jako najlepsi z najlepszych polskiego wywiadu przeznaczeni byli do dywersji przeciwniemieckiej.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*