Wojna smoleńska 1632-1634 stanowi niezwykle ciekawe pole badawcze w kwestii organizacji i działań bojowych oddziałów cudzoziemskich w armiach Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wszak, jak napisał o królu Władysławie IV Kazimierz Leon Sapieha król bierze przed sobą Gustawową miarę wojowania, chce mieć więcej w wojsku cudzoziemskim obyczajem ćwiczonego ludu aniżeli polskiego husarza. Obok dragonii i piechoty musztrowanej na sposób niemiecki, w walkach wzięła także udział rajtaria.
Mianem tym zwykło się w armii koronnej i litewskiej określać kawalerię typu zachodnioeuropejskiego, niezależnie od jej wyposażenia. W Europie jazda dzieliła się ona w owym czasie na dwa podstawowe rodzaje. Kirasjerzy byli jazdą ciężką, wyposażoną w zbroje ¾, szyszaki, pistolety i broń białą (najczęściej pałasze); arkebuzerzy mieli lżejsze uzbrojenie ochronne (napierśnik lub napierśnik i naplecznik, a także szyszak) za to oprócz pistoletu (lub pary) i broni białej posiadali na wyposażeniu arkebuz. W poniższym tekście chciałbym się przyjrzeć liczebności i działaniom bojowym oddziałów rajtarii koronnej i litewskiej w okresie 1632-1634. Niestety nie dotarłem do żadnego źródła z epoki, które potwierdzałoby wyposażenie konkretnej chorągwi/kompanii tego typu, co mogłoby rzucić światło na prawidłowe sklasyfikowanie formacji wedle terminologii zachodnioeuropejskiej. Znajdujemy tylko ogólne, powtarzane w opracowaniach informacje – pistolety i długa broń palna, broń biała (pałasze, rapiery, szable), enigmatyczna zbroja rajtarska. Najwyraźniej jednak dla współczesnych typowe było, że rajtaria walczyła w uzbrojeniu ochronnym (chociażby w szyszakach i napierśniki i napleczniku), wszak husarię stającą do walki bez kopii nazywano walczącą po rajtarsku. Nie znajduję więc podstawy do stwierdzenia autorstwa Jana Wimmera, który napisał około r. 1633 odrzucają już [rajtarzy – M.P] zbroje i zmieniają się w jazdę lżejszą, nazywaną wyłącznie rajtarami[1]. Zaledwie rok po zakończeniu wojny smoleńskiej, w ramach armii koronnej zebranej w Prusach przeciw Szwedom widzimy bowiem rajtarów w pełnym uzbrojeniu ochronnym. Jak napisał w 1635 roku naoczny świadek, Francuz Karola Ogier[2], relacjonując wygląd jazdy polskiej [rajtarzy] ci maią miecz i rusznicę, i cali uzbrojeni[3].
Co do jednostek organizacyjnych rajtarii – będę naprzemiennie używał określeń kompania, kornet i chorągiew, gdyż takie spotykamy w źródłach. Był to oddziały liczące przeciętnie 120-200 koni. Oficerowie stojący na czele rajtarii wywodzili się najczęściej z Litwy, Inflant, Kurlandii i Prus, na tych terenach zapewne rekrutowano także gros jednostek. Nie dotarłem co prawda do żadnej rolli popisowej z okresu 1632-1634, jednak analizując skład chorągwi rajtarskich w armii litewskiej w okresie 1621-1635[4] słusznym wydaje się założenie, że i oddziały koronne miały podobną strukturę. Każda z kompanii składała się z trzech kapralstw, w skład których wchodziła zróżnicowana liczba pocztów. Gros pocztów rajtarskich to 2 lub 3-konne, nieco większe bo 4-konne posiadali oficerowie niższego szczebla, czyli porucznik i chorąży. Największy poczet, bo aż 12-konny, należał do rotmistrza, dowodzącego oddziałem. Był on jednak zapewne w dużej mierze złożony ze ślepych porcji, z których opłacany był rotmistrz. Istnieje nawet źródłowe potwierdzenie takiej wielkości pocztów rotmistrzowskich w rajtarii koronnej w czasie wojny smoleńskiej. Jeden z punktów ustaleń koła generalnego z 20 czerwca 1633 roku dotyczył bowiem właśnie tego zagadnienia. Zaniepokojeni towarzysze spod znaków husarskich i kozackich dawali znać królowi, że rajtarscy rotmistrze wytrącają sobie płacą na koni 12 rotmistrzowskich, co jeśli być ma, ponieważ Arintgielt biorą, odkłada to sobie KJM. do przyścia swego do wojska. Rajtarzy w czasie wojny smoleńskiej otrzymywać mieli taki sam żołd jak husarze – 41 złotych na kwartał[5].