Formuła 1

Czy wiesz, że Formuła 1 mogła ścigać się w Polsce?

Wielu z fanów sportów motorowych w Polsce marzyło lub dalej marzy o tym, by ,,Królowa Motorsportu” zagościła nad Wisłą. Jednakże czy wiesz, że pod koniec lat 70. Polska miała szansę na swoje własne Grand Prix?

Choć wydaje się to czymś niemal oderwanym od rzeczywistości, jeszcze lata przed tym, kiedy Polak po raz pierwszy wystartował w wyścigu Formuły 1, w Polsce za sprawą Andrzeja Jaroszewicza i Waltera Wolfa, pojawiła się szansa (choć niewielka) na organizację Grand Prix Formuły 1 w Polsce. Kiedy i jak do tego doszło? I co najważniejsze, dlaczego się nie udało?

Formuła 1 za żelazną kurtyną?

W latach 70. Formuła 1 zdołała urosnąć do serii ścigającej się po niemal całym świecie. Zaczynając tylko od Europy Zachodniej, czasem z okazyjną rundą za wielką wodą, po ponad 20 latach istnienia mogła pochwalić się wyścigami w Azji, Ameryce Północnej i Południowej, a także w RPA.

Jednakże przez cały ten czas istnienia serii, Grand Prix nigdy nie zawitało za Żelazną Kurtynę. Nie znaczy to oczywiście, że motorsport w krajach demokracji ludowej nie istniał – ba, od 1971 roku ścigała się Formuła Easter, a w jej ramach rozgrywano wyścigowy Puchar Pokoju i Przyjaźni. 

Aczkolwiek ta seria nie miała nic wspólnego z Królową motorsportu – ani pod względem bolidów, ani kierowców. Popularnymi były także rajdy samochodowe, w których wielu polskich kierowców odnosiło sukcesy również za granicą, często nawet na autach produkcji krajowej, jak Fiat 125p.

Bolid Formuły Easter

Bolid Formuły Easter – Estonia 21. Choć wyglądem przypomina ówczesne bolidy F1, technicznie nie miał z nimi nic wspólnego. (Źródło: Wikimedia Commons)

Bernie Ecclestone, ówczesny właściciel praw komercyjnych do serii, chciał jednak dalej rozszerzać jej działalność. I chciał, aby Formuła 1 dotarła także do bloku wschodniego. Nie były to działania jednostronne, gdyż włodarze krajów komunistycznych, z ZSRR na czele, również chcieli sprowadzić do siebie F1.

Istnieją pogłoski, że w negocjacjach z Ecclestonem miał brać udział Leonid Breżniew. Wszystko sprowadzało się do jednego – miejsca, w którym rzekome Grand Prix miałoby się odbywać.

Podobną chęć promocji motorsportu, tym razem na polskiej ziemi, miał także jeden z ówczesnych najlepszych polskich kierowców rajdowych i wyścigowych, Andrzej Jaroszewicz. Sławny ,,Czerwony Książę”, jak o nim często mówiono przez jego rodzinne koligacje z ówczesnym premierem PRL, już wtedy był utytułowanym zawodnikiem.

Dwa lata z rzędu zdobył tytuł  II wicemistrza Europy w rajdach samochodowych w latach 1975-76, a także brał udział w osławionym biciu rekordu w jeździe długodystansowej na Fiacie 125p. W II połowie lat 70. syn premiera, jak później sam przyznał, wiedział o zbliżającym się końcu swojej kariery, i chciał ocieplić wizerunek motorsportu w Polsce.

Gdy przez znajomość z Gian Paolo Dallarą, założycielem firmy do dzisiaj działającej w wielu seriach wyścigowych, poznał Waltera Wolfa, szefa świeżo wtedy powstałego zespołu Walter Wolf Racing, w jego głowie zaświtał pomysł ściągnięcia Formuły 1 do Polski.

Formuła 1 – debiut w Polsce

W tym samym czasie, na mapie Polski zaistniał nowoczesny obiekt – Tor Poznań, z którym zaczęto wiązać duże nadzieje. Jaroszewicz, który wtedy był także szefem OBRSO (Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Samochodów Osobowych), wspólnie z zarządem Toru zaczęli wnikliwie badać, na ile możliwa byłaby organizacja Grand Prix w Poznaniu.

Teoretycznie, nowo wybudowany tor wyścigowy, w połączeniu z lokalizacją, gdzie co roku odbywały się Międzynarodowe Targi Poznańskie, mógł być dobrym wyborem lokalizacji w kwestii zorganizowania takiej właśnie imprezy.  Przedstawiciele Toru Poznań i OBRSO wybrali się również kilkukrotnie za granicę, aby zobaczyć, jak wygląda organizowanie Grand Prix F1 na zachodnich torach.

Plakat reklamujący 1. rundę Wyścigowych Samochodowych
Plakat reklamujący 1. rundę Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski na Torze Poznań, circa 1978. (Źródło: wikimedia commons)

Do Poznania przyleciała również delegacja FIA, która miała zweryfikować warunki toru. Rzeczywiście, poza dwoma zakrętami, nitka toru i nawierzchnia spełniały wszystkie konieczne normy. Poznański obiekt w oczach delegatów uchodził w zasadzie za jeden z najbezpieczniejszych na świecie.

Były jednak już wtedy niepewne kwestie. Po pierwsze, na samym torze brakowało infrastruktury. Brakowało boksów, wieży, aparatury pomiarowej. Problemem był także obowiązujący ruch wizowy, który w połączeniu z międzynarodowym wydarzeniem, na które zazwyczaj prowadzona jest przedsprzedaż biletów, był kwestią bardzo utrudniającą sprawę organizacji Grand Prix.

Pomimo tego, w 1979 roku Walter Wolf zaproponował Jaroszewiczowi sprowadzenie w celach demonstracyjnych bolidu F1 do Polski. Podczas II targowego wyścigu o Puchar Międzynarodowych Targów Poznańskich 17 czerwca 1979 roku, ,,Czerwony Książę” stał się pierwszym Polakiem za kierownicą bolidu Formuły 1.

Na koszt Waltera Wolfa do Polski przyjechał cały zespół, razem z bolidem Wolf WR4, a Andrzej Jaroszewicz za jego kierownicą przejechał 7 okrążeń po torze. Co ciekawe, bolid, który przyjechał do Polski, w 1977 roku należał do Jody’ego Schecktera, mistrza świata w sezonie 1979, a sam bolid miał na koncie zwycięstwo w Grand Prix Monako w 1977 roku.

Choć było to jedynie siedem okrążeń, a Jaroszewicz sam nie planował startów w Formule 1, to wydarzenie okazało się wielkim sukcesem, a przejazd bolidu był jego największą atrakcją. Przy okazji, podczas demonstracyjnych okrążeń, ustanowiono ówczesny rekord toru – 1:36,9.

Jaroszewicz w bolidzie Wolf WR4

Jaroszewicz w bolidzie Wolf WR4 – kadr z filmu amatorskiego z 17.06.1979 roku (Źródło: Wikimedia Commons)

Dlaczego Grand Prix Polski nie doszło do skutku?

Jeszcze przez pewien czas prace nad przygotowaniem Toru Poznań do ugoszczenia królowej motorsportu postępowały w odpowiednim kierunku, tor bowiem doczekał się odpowiedniej infrastruktury. Często w tej sprawie pojawia się teza, iż kompromitujący wypadek, jakiemu uległ Andrzej Jaroszewicz jakiś czas po prezentacji bolidu, przyczynił się do upadku pomysłu organizacji wyścigu F1 w Polsce.

Sam wypadek z udziałem Jaroszewicza będącego pod wpływem alkoholu istotnie miał miejsce, aczkolwiek na fiasko organizacji Grand Prix wpływ miało kilka aspektów.

Trzeba pamiętać, że u schyłku epoki gierkowskiej w PRL, pogarszająca się sytuacja ekonomiczna zrobiła swoje. Zorganizowanie takiego wydarzenia jest bardzo kosztownym przedsięwzięciem, a coraz bardziej pogarszający się stan gospodarki nie sprzyjał takim planom.

Pojawił się także rozłam w środowisku Polskiego Związku Motorowego – władze związku w Warszawie najzwyczajniej preferowały budowę toru w obrębie stolicy. Wybór w zasadzie absurdalny, biorąc pod uwagę konieczność budowania toru i infrastruktury od zera, przy w zasadzie nowym i gotowym obiekcie w Poznaniu, ale ta koncepcja miała jednakże wielu zwolenników.       

Kolejnym wydarzeniem, które jak przyznawał po latach Andrzej Jaroszewicz, pogrzebało szanse zrealizowania planu, były zmiany na szczytach władzy. Piotr Jaroszewicz w 1980 roku nie był już premierem PRL, i większości Rady Ministrów pomysł organizacji Grand Prix na Torze Poznań najzwyczajniej w świecie nie był po drodze.

Choć jak twierdzi główny pomysłodawca, niewiele brakowało, aby wszystko udało się zrealizować, PRL nie miała już wtedy jakichkolwiek szans na sprowadzenie Formuły 1 do Poznania.

Tor Poznań przez lata był wykorzystywany do organizacji imprez i zawodów rangi krajowej i międzynarodowej. Do dnia dzisiejszego jest to jedyny obiekt w Polsce posiadający odpowiednie uprawnienia do organizacji zawodów międzynarodowych.

Fiaty 126P

Fiaty 126P na Torze Poznań podczas III Targowego Wyścigu Samochodowego, 15.06.1980 (Źródło: Wikimedia commons)

Zespół Walter Wolf Racing, choć nigdy nie mógł wystartować w Grand Prix organizowanym w Polsce, współpracował przez pewien czas z Jaroszewiczem. Do 1980 roku zespół sponsorował fabryczny zespół rajdowy Fabryki Samochodów Osobowych, a w barwach Walter Wolf Racing, na rajdowych trasach ścigały się Polonezy, homologowane w grupie IV.

Grand Prix Formuły 1 za Żelazną Kurtyną doszło w końcu do skutku. W 1983 roku w  działania w tej kwestii zaangażowali się Węgrzy. Ich starania zakończyły się otwarciem trzy lata później toru Hungaroring. Kilka miesięcy po otwarciu, 10 sierpnia 1986 roku, wystartowało pierwsze Grand Prix Węgier. Formuła 1 do dziś ściga się na Hungaroringu.

Pomysły budowy toru spełniającego wymagania organizacji wyścigu F1 pojawiały się w Polsce jeszcze kilkukrotnie. Niestety, na razie żaden z nich nie został zrealizowany.


Bibliografia:

  • Czerwony Książę. Andrzej Jaroszewicz w rozmowie z Alicją Grzybowską, Warszawa 2016.

Fot. Andrzej Jaroszewicz w bolidzie Wolf WR4 na Torze Poznań, klatka z filmu amatorskiego, źródło: Wikimedia commons

Comments are closed.