Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku okładka

Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku |Recenzja

Adam Zadworny, Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku

Las Kabacki, Otłoczyn, Szczekociny… Te miejsca już zawsze będą kojarzyć się z największymi katastrofami w powojennej historii Polski. Do tego ponurego pocztu dodać można również Ławicę Orlą na północny wschód od przylądka Arkona, miejsce chyba najgłośniejszej katastrofy komunikacyjnej lat 90. w naszym kraju – zatonięcia promu MF „Jan Heweliusz”, która pochłonęła 55 ofiar śmiertelnych i wstrząsnęła całą Polską. Grozę i dramat tamtych wydarzeń w najnowszym reportażu Wydawnictwa Czarne przywołuje Adam Zadworny.

Prom

MF „Jan Heweliusz” był promem, który od początku nie miał dobrej passy. Zbudowany w 1977 roku w stoczni w norweskim Breivik już na wczesnych etapach eksploatacji obnażał wiele ze swoich wad konstrukcyjnych. Ciągłe problemy z pionową statecznością powodowały nieustanne wypadki z niszczeniem portowych nabrzeży i uszkodzeniami poszycia, przez co jednostka „dorobiła” się potocznej nazwy „Jan Wypadkowy”, a marynarze przewidywali rychłą poważniejszą katastrofę.

Faktycznie – koniec na prom sprowadzić mógł pożar, który wybuchł w 1986, jednak udało się uratować jednostkę. W trakcie remontu zaistniał jednak pewien fakt, który miał niebagatelne znaczenie dla późniejszego losu jednostki. Aby wyrównać pofalowany od temperatury pokład statku, wylano nań 60 ton betonu, co jeszcze pogorszyło stateczność pionową, i jak się sądzi, przyczyniło się do katastrofy.

Ludzie – Czasy

Zadworny w swojej książce kreśli bardzo wyrazisty, sugestywny obraz załogi i pasażerów feralnego statku, i nie przesadzę, jeżeli powiem, że opisywana przez niego tragedia ma bardzo ludzką twarz. Marynarze to bardzo specyficzna grupa społeczna, ośmielę się powiedzieć, że nawet rodzaj świeckiego zakonu z wewnętrzną etykietą, kodeksem postępowania i obyczajami.

Zaskakującym jest fakt, że pomimo obcowania z zaawansowaną i nieznaną dla przeciętnego zjadacza chleba technologią, koniecznością posiadania dużej wiedzy i bardzo praktycznych umiejętności, marynarze są nadal dość przesądni. Losy ocalonych i ich rodzin stanowią jedną z osi narracji.

Faktem, który powoduje, że książkę czyta się z wielką przyjemnością jest wychodzący z jej treści obraz ostatnich dwudziestu lat XX wieku w Polsce. Polskie kombinatorstwo i lewe interesy w czasach rodzącego się kapitalizmu, „świerszczyki” załadowane na jednego z TIR-ów na „Heweliuszu”, realia żeglugi na międzynarodowej, będącej oknem na świat trasie – to tylko część elementów świata, który obudzi nutę nostalgii w czytelnikach z pokolenia obecnych czterdziesto- lub trzydziestoparolatków.

Katastrofa

Sama katastrofa opisana jest z suspensem godnym hitchcockowskiego kryminału, jednak bez taniej sensacji, z wielkim szacunkiem właściwym powadze sytuacji i godności ofiar. Wilgoć, wiatr, zimno, mdłości – brnąc dalej przez kolejne akty dramatu współodczuwamy to, co było udziałem ludzi, którzy 14 stycznia mieli nieszczęście znajdować się na pokładzie ostatniego rejsu polskiego promu.

Na mnie największe wrażenie zrobił opis śmierci od uduszenia aerozolem, w który zmieniała się chłostana porywistym wiatrem słona woda. Morze to chyba jeden z najokrutniejszych zabójców, jakich można sobie wyobrazić.

Wstrząsającym jest, że wśród ofiar znalazły się również dzieci. Historia dziewczynki z Czech, której nie udało się uratować jest jedną z najsmutniejszych opisanych w tej książce.

Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku. Werdykt

Mógłbym jeszcze wspomnieć o próbie zbadania przyczyn katastrofy przez autora, jednak nie chciałbym psuć przyszłym czytelnikom przyjemności z lektury – reasumując, mogę powiedzieć, że spośród wydanych w serii Wydawnictwa Czarnego reportaży o tematyce polskiej, jest na pewno najlepszym w tym roku, o ile nie jednym z najlepszych w ostatnich latach.

Pomimo, że wrak statku spoczywa od ponad trzydziestu lat na dnie morza i dawno porósł wodorostami i mięczakami, katastrofa wymieniana jednym tchem obok największych tragicznych wypadków w nowoczesnej historii Polski nadal budzi domysły i spekulacje, i nie na wszystkie pytania z nią związane dotąd odpowiedziano. Niezależnie od tego, czy poznamy całą prawdę, czy nie – książki takie, jak dzieło Adama Nadwornego odegrają ogromną rolę w podtrzymaniu pamięci o tamtych budzących grozę wydarzeniach.


Wydawnictwo Czarne
Ocena recenzenta: 5/6
Zachariasz Mosakowski


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarne.

Comments are closed.