Incydent Szanghajski z 1932 roku – kolejny krok w stronę japońskiej dominacji czy pierwsze pęknięcia na nogach kolosa?

Desperacja mym drugim imieniem

Rozwścieczeni oporem japońscy żołnierze zaczęli chwytać się coraz bardziej desperackich metod. Za każdym rogiem czekała na nich chińska barykada, a na miejsce każdego poległego przychodził kolejny żołnierz. Wreszcie doszło do incydentu, który stał się w przyszłości ważnym elementem japońskiej taktyki. Pojawili się kamikaze.

Japońscy żołnierze na tle podpalonych budynków mieszkalnych
Japońscy żołnierze na tle podpalonych budynków mieszkalnych

Zaczęło się od trzech japońskich żołnierzy, którzy owinęli ładunki wybuchowe w maty bambusowe, a następnie trzymając je, pobiegli w stronę barykady, w celu jej wysadzenia. Eksplozja nastąpiła jednak przedwcześnie, zabijając ich na miejscu, nie uszkadzając chińskich pozycji. Japońska propaganda natychmiast pochwyciła temat, rozsławiając czyn żołnierzy.  Polegli zostali narodowymi bohaterami, przeprowadzono deifikację, a ich imiona pojawiły się na tablicy w Chramie Yasukuni, jednej z najważniejszych świątyń w kraju, dedykowanej żołnierzom.

Nie dała jednak rady artyleria, lotnictwo i fanatyzm. Chińczycy, chociaż powoli, wycofywali się, nie dawali się jednak w żadnej mierze złamać. Wreszcie 28 lutego zajęto leżącą na północ od miasta wieś Kiangwan – niewielki sukces, biorąc pod uwagę straty. Wcześniej, 25 lutego, oficjalnie zorganizowano Szanghajską Armię Ekspedycyjną, w ramach której operowały wszystkie walczące oddziały japońskie oraz świeża 11 Dywizja Piechoty, która wylądowała nieopodal miasteczka Liuhe, będącego na tyłach chińskich pozycji obronnych. Desperackie chińskie kontrataki nie wyparły najeźdźców z ich pozycji. Sytuacja robiła się tragiczna – brakowało zapasów oraz amunicji, a obecność 11 Dywizji groziła wojskom Republiki rozbiciem.

            3 marca 1932 roku chińskie wojska wycofały się z miasta. Zakończyła się bitwa o Szanghaj.

Przegrać….i wygrać

Chociaż chińskie wojska wycofały się z miasta, siły japońskie nie miały zamiaru ich ścigać. Wykrwawione oddziały zajęły częściowo zrujnowane miasto i oczekiwały na efekt rozmów. Do zawieszenia broni usilnie namawiali także przedstawiciele Ligi Narodów. Niewielkie utarczki wybuchały przez cały marzec i kwiecień, nie przerodziły się jednak w większe starcia. Wreszcie 5 maja podpisano Ugodę Szanghajską. Według ugody Szanghaj został miastem zdemilitaryzowanym – Republika Chińska nie mogła wprowadzać do miasta żadnych sił, za wyjątkiem niewielkiego garnizonu policyjnego. Z drugiej strony Japonia utrzymywała w Szanghaju nieduży garnizon wojskowy, ale nie otrzymała żadnych innych koncesji. Miasto dalej pozostawało chińskie i przynosiło zyski Republice.

Incydent Szanghajski do reszty zrujnował japońską reputację na arenie międzynarodowej, doprowadzając kraj do izolacji; roztrwoniono resztki brytyjskiego zaufania i wzmożono amerykańską politykę anty-japońską. Japońska armia ośmieszyła się w oczach wojskowych reszty świata: mimo rosnącej z dnia na dzień przewagi liczebnej, lotnictwa, artylerii i okrętów, nie była w stanie pokonać słabszej, gorzej wyszkolonej i wyposażonej armii Republiki Chińskiej. W efekcie na pewien czas zaprzestano prowadzenia polityki „incydentów”, a oczy japońskich militarystów zostały skierowane tymczasowo na północ, w stronę ZSRR. Nadszarpniętą reputację Cesarska Armia zaczęła rekompensować zmasowaną propagandą, gloryfikującą poległych w służbie Cesarza. W efekcie tego niemal całkowicie zanikły głosy nawołujące do modernizacji armii, w zamian wzmożono indoktrynację rekrutów. Militaryzacji kraju nie sposób już było zatrzymać i nawet nieudany pucz wojskowy z 1936 roku nie zachwiał pozycji armii, a wręcz przeciwnie – wzmocnił go. Ale to już inna historia.

W efekcie miesięcznych walk o Szanghaj, po stronie chińskiej odnotowano ok 13 000 zabitych lub rannych i 5 000 zabitych lub rannych po stronie Japonii.  Ponadto, śmierć poniosło od 10 do 20 tysięcy cywilów. Taki był bilans „incydentu” szanghajskiego. Dla Chin stanowił on dowód, że w rywalizacji z Japonią jest miejsce dla rozwiązań innych niż otwarta kapitulacja. Kraj był jednak zbyt słaby i pogrążony w chaosie, by móc stawić równie zdecydowany opór na początku japońskiej inwazji w roku 1937.

 

 Michał Górny – autor strony na FB – W kraju chryzantemy – historia Japonii od starożytności do dziś.

 

Bibliografia:

Drea Edward, Cesarska armia Japonii 1853 -1945. Wydawnictwo UJ 2012.

Hoyt Edwin, Japan’s War – the great pacific conflict. McGraw-Hill Book Company. 1986.

Solorz Jacek, Armia Japońska 1875 -1945. Wydawnictwo Militaria. Warszawa 2001.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*