Arcybiskup Bilczewski rozpoczął obrzęd poświęcenia śpiewem „Adiutorium nostrum”, po czym taki sam obrzęd zainaugurował metropolita Szeptycki słowami „Błahosłowen Boh nasz”, chór alumnów odśpiewał swoje, „Lutnia” kantatę Mendelsohna, po czym obaj arcybiskupi równocześnie pokropili obecnych wodą święconą, kończąc w ten sposób właściwy akt poświęcenia.
Następnie przemówił prezydent miasta dr. Małachowski. Z długiego jego przemówienia cytujemy dosłownie następujący ustęp, zwrócony do ministra p. Witteka:
„Za to wszystko przyjm, Wasza Ekscelencjo, Panie Ministrze nasze najszczersze podziękowanie. Tobie przede wszystkim podzięka za to dzieło się należy. Ty, Ekscelencjo, zdecydowałeś się zrobić ten pierwszy krok przychylny dla naszego kraju, Tyś zaufał naszym krajowym siłom, — a przekonany jestem, że to dzieło wykończone utwierdzić Cię tylko może w tej ufności, którą nam okazałeś. (…)
Racz przyjąć za to Ekscelencjo wyrazy szczerego podziękowania i niekłamanej wdzięczności.
– Takim służalstwem nie służy się ministrowi, lecz chyba się ośmiesza… – twierdził dziennikarz „Dziennika Polskiego”, gdyż ani Wittek, ani rząd pod względem kolejowym nie faworyzowali nigdy Galicji i budowano tu tylko koleje strategiczne.
Zresztą były usiłowania, aby dworzec stanął w środku miasta na pl. Solskich albo przynajmniej koło Kościoła św. Anny, rząd jednak nie chciał tam budować dworca, tłumacząc się wielkimi kosztami. Wszelkie usiłowania spełzły na niczym. Budowa dworca na tym miejscu jest dla miasta klęską, dziś budują się wszędzie dworce w środku miasta, to się przyczynia do ożywienia ruchu podróżnych i do wygody publiczności. Budowa dworca na tern miejscu jest rozczarowaniem wielkim dla dalszych dzielnic, jak – Łyczakowa, Zamarstynowa, Stryjskiej etc, skąd prawie całogodzinną jazdę odbywać się musi na dworzec. To wszystko nie jest przecież dowodem faworyzowania miasta.
A porządki na kolejach galicyjskich coraz gorsze. Zaprowadzono taryfę strefową i zdawało się, że cena jazdy potaniała. Tymczasem tak nie jest. Zniesiono wolny pakunek, a ceny biletów coraz droższe – szczególnie zwalono większą część ciężarów na III klasę, a w naszym ubogim kraju jeżdżą przeważnie III klasą. Bilet III kl. pociągiem pospiesznym do Krakowa tam i na powrót kosztuje przeszło 26 koron, a skoro się zważy, że zniesiono wolny pakunek 25 kilo, to jest to bardzo drogo. W Galicji ignorują zupełnie publiczność, a szczególnie trzecioklasistów. Do pociągu pospiesznego dodawano tylko 3 wagony III kl. Panował też zawsze ścisk okropny i dawano tylko jeden przedział dla niepalących. Były ciągłe narzekania, prośby, a skutek był ten, ze obecnie dają zamiast 3 wozów III kl. tylko 2, a przy pociągu ekspresowym jeszcze gorzej. Wagony po większej części stare, poniszczone, brudne, źle ogrzewane, a wszelkie zażalenia nic nie pomagają.
Co do dworca nowego otrzymaliśmy od jednego z inżynierów tutejszych następujące pismo:
„Tzw. informacje o „nowym dworcu lwowskim” umieszczone w formie nadesłanego nam komunikatu, to przedsmak tych przyjemności, które nas czekają z otwarciem nowego dworca. Lwów został pokrzywdzony na pół wieku. Owa legenda, że ze względów wojskowych Lwów nie może być stacją czołową, jest nieprawdziwą, gdyż każdy podręcznik podaje dziś rozwiązanie, że stacja czołowa może być równocześnie zbudowaną na bezpośredni ruch, mianowicie w celach wojskowych. Byłby dworzec może o milion więcej kosztował ponad dzisiejszy wydatek, ale byłoby się raz na cały wiek stworzyło dzieło, a choćby wnętrze mniej wykwintnie wyposażono, to nie pozostaje w stosunku z korzyściami takiego rozwiązania dworca i stacji czołowej”.
A jednak przez „cały wiek” z okładem to dzieło służy podróżnym i obecnie nikt nie ma wątpliwości w słuszności wyboru miejsca jego lokalizacji. A co było by, gdyby stał gdzie indziej? Też byśmy się przyzwyczaili i sobie chwalili.
Opracował Krzysztof Szymański
Tekst pierwotnie opublikowany na portalu Kurier Galicyjski