Na surowej ziemi, okładka

Na surowej ziemi |Recenzja

Piotr Śliwiński, Na surowej ziemi

Napoleon – Bóg wojny, Słońce Marengo, Mały Kapral – w tym jednym imieniu kryje się wiele znaczeń. Do dziś pozostaje postacią o ogromnym znaczeniu w historii, choć opinie na jego temat i jego politykę są skrajnie podzielone. Niezaprzeczalnym jednak faktem jest to, że tysiące żołnierzy uwierzyło w jego geniusz, ruszając do walki z nadzieją w sercu, nie zważając na ryzyko i konsekwencje. O tym właśnie opowiada Na surowej ziemi – o wierze, odwadze i poświęceniu ludzi, którzy podążali za Napoleonem, niezależnie od niepewności, jaka ich czekała.

Cesarz Francuzów potrafi przysporzyć wielu trudności

Przyznaję, że jako uczeń, a później nauczyciel, nigdy nie przepadałem za omawianiem na lekcjach napoleońskich wyczynów. Zniechęcała mnie ogromna liczba dat, wydarzeń, postaci, przyczyn i skutków, które ostatecznie prowadziły do klęski.

Dodatkowo zawsze drażniło mnie przedmiotowe traktowanie Polski przez wielkiego Korsykańczyka. Frustrowało mnie także jego przekonanie o własnej nieomylności, mimo że otoczenie często proponowało sensowne rozwiązania, które ignorował. Jak to wszystko się skończyło – doskonale wiemy.

Zauważałem też, że dla uczniów ten temat był złożony i zbyt trudny do pełnego zrozumienia. Dlatego z radością sięgnąłem po powieść, w której to napoleońska armia, maszerująca ku Moskwie, stała się głównym bohaterem zbiorowym.

Mimo że znałem zakończenie, chciałem doświadczyć tej historii na nowo, głębiej, niż poprzez suchą faktografię. Nie zawiodłem się – wciąż mam ciarki na skórze, gdy o tym myślę.

Naprzód, marsz!

Zdaję sobie sprawę, że postać Napoleona rzeczywiście potrafi fascynować – znam kilku takich entuzjastów. Potrafią opowiadać godzinami o cesarzu, a ja chętnie ich słucham, poszerzając swoją wiedzę. Po dłuższej analizie przychylam się do opinii, że Napoleon był doskonałym wodzem, strategiem i wojskowym, ale dość słabym geopolitykiem.

To echo wybrzmiewa również z kart tej książki. Bezdyskusyjne pozostaje jednak, że potrafił skutecznie zawładnąć sercami i umysłami wielu ludzi, którzy pokładali w nim nadzieje, walcząc z jego imieniem na ustach.

Wśród nich byli Julian i Stanisław Zakrzeńscy – dwaj z trójki głównych bohaterów, dla których walka była codziennością. Ojciec służył pod rozkazami Naczelnika w czasie Insurekcji, a syn walczył pod rozkazami księcia Józefa pod Raszynem.

Wyprawa na Rosję, w szeregach Wielkiej Armii, na zawsze odmieni ich życie, zmieniając ich spojrzenie na wiele kwestii – rodzinę, miłość, tradycję oraz wzajemne relacje.

„Wojna nie matka, ze śmiercią ino ludzi swata”

Cytat Kmicica z Potopu doskonale ilustruje temat, który zamierzam poruszyć. Rzadko spotyka się tak mistrzowsko opisane sceny batalistyczne, a w książkach tego typu są nieodzownym elementem. Opisane starcia, wzbogacone o doskonale wplecione dialogi, które oddają pełną grozy atmosferę, stanowią solidną podstawę do zrozumienia całego zagadnienia.

Szczerze mówiąc, czytając o artyleryjskim starciu pod Borodino czy zdobywaniu Smoleńska, miałem wrażenie, jakbym brał udział w przerażającym filmie wojennym. Dym, kurz, huk, krew, jęki, nawoływania i rozkazy – wszystkie te elementy mieszają się ze sobą w intensywnym chaosie.

W tym wszystkim wyłania się postać Napoleona, który, choć nie jest wolny od błędów, rozumie swoich żołnierzy lepiej niż ktokolwiek inny. Co więcej, opisana relacja niemal w pełni pokrywa się z faktami historycznymi, co stanowi jej niezaprzeczalny atut.

Love story wśród ognia i huku

Wątek miłosny między Stasiem a Jowianką jest równie istotny jak wątek historyczny. Pomimo przeciwności losu, młodzi bohaterowie pragną być razem, niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość.

Z biegiem wydarzeń staje się jasne, że są dla siebie niezbędni – jedno bez drugiego staje się jakby puste. Cieszy, że książka nie ogranicza się jedynie do odtwarzania przeszłości, lecz wnosi coś nowego. Wątek miłosny zawsze wzbudza emocje, wzrusza i wywołuje sentyment, co jest widoczne także tutaj.

Sceny, w których dziewczyna, myśląc, że jej ukochany zginął w wybuchu, szuka go w panice, a następnie pogrąża się w szczerej rozpaczy, są naprawdę poruszające. Ich rozmowy, w których wyznają sobie dozgonną miłość, niosą ze sobą emocjonalny ładunek porównywalny z najlepszymi przemówieniami Napoleona.

Tego typu elementy są niezbędne w publikacjach tego rodzaju, jak woda i tlen dla człowieka. Mimo swojej prostoty, bez miłości książka byłaby znacznie mniej przekonująca. Miłość ma swoje prawa niezależnie od epoki, wojny czy pokoju – takie jest jej odwieczne prawo.

Cesarz, Napoleon i długo nic?

Zaskakujące jest to, jak Bonaparte został przedstawiony na ponad 400 stronach tej książki. W konfrontacji z dynamicznymi marszałkami, takimi jak Berthier, Davout, Ney, Poniatowski czy Grouchy, Napoleon wypada niezwykle blado.

Często ukazany jest jako niezdecydowany, marudny, gniewny i opryskliwy, nierozumiejący faktów, nieprzewidujący konsekwencji i zbyt długo się zastanawiający. Choć jest to interesujące ujęcie, z czasem staje się nieco nużące. Można odnieść wrażenie, że ludożerca i antychryst, jak nazywali go Rosjanie, zupełnie nie panuje nad sytuacją.

Kutuzow, mimo swojej pasywnej postawy, okazuje się nadzwyczaj aktywny, podczas gdy Napoleon – wręcz przeciwnie – czeka na to, co mu się należy, choć nie unika walki. To pierwsze takie przedstawienie tego wodza w literaturze, poza naukową.

Warto również zauważyć inne porównanie – mentalność obu wrogich obozów. Moskwiczanie walczą o każdą piędź ziemi, starając się nie oddać wielkiej Rosji w ręce drapieżców, uznając siebie za obrońców starego porządku świata, religii i moralności, podczas gdy Francuzi są postrzegani jako zdrajcy, którzy prowadzą świat ku zagładzie.

O tempora, o mores! Jakie to podobne do współczesności. Ciekawi mnie, czy takie porównanie było zamierzonym zabiegiem, czy to tylko moja impresja.

Na surowej ziemi – uwagi, sugestie, wskazówki

Autor, Piotr Śliwiński, z wykształcenia polonista, nie debiutuje literacko w Na surowej ziemi. Już od pierwszej strony widać jego doświadczenie. Język książki, stylizowany zgodnie z duchem epoki, jest przystępny, a starannie dobrane przypisy wyjaśniają zawiłe pojęcia i francuszczyzmy.

Duża czcionka jest znaczącym atutem, ułatwiającym czytanie i zmniejszającym zmęczenie oczu przy dłuższej lekturze. Jednakże, niektóre rozdziały wydają się zbyt długie. Warto rozważyć ich podział na mniejsze partie w przyszłych wydaniach. Warto również zwrócić uwagę na elementy epistolograficzne wplecione w tekst, które, dając wytchnienie po intensywnych scenach bitewnych, przypominają pamiętnik starego subiekta z „Lalki” i świetnie wzbogacają książkę.

Odbiór i wieloznaczność pojęć

Tytuł książki można interpretować na różne sposoby. Może odnosić się do odbudowy gospodarstwa przodków rodziny Zakrzeńskich, symbolizując odradzanie się z ruin i rozpoczynanie wszystkiego od nowa.

Alternatywnie, można go rozumieć w kontekście II wojny światowej, jako odniesienie do surowych, rozległych terenów rosyjskich. Niezależnie od tego, którą interpretację wybierzemy, każda z nich silnie koresponduje z fabułą, a w tekście znajdziemy liczne nawiązania do obu tych znaczeń.

Na surowej ziemi – podsumowanie

Serdecznie zachęcam do lektury Na surowej ziemi. Jestem przekonany, że książka zasługuje na najwyższe oceny. Z pewnością nie będzie to stracony czas. Wręcz przeciwnie – lektura może sprawić, że lepiej zrozumiemy i docenimy tych, dzięki którym możemy dziś cieszyć się niepodległością.

Choć z perspektywy współczesnych czasów trudno jest nam w pełni pojąć decyzje naszych przodków z okresu narodowej niewoli (zwłaszcza gdy patrzymy na nieudane próby współpracy z Napoleonem), nie powinniśmy ich oceniać przez pryzmat dzisiejszej wiedzy. Wnioski musimy wyciągnąć sami, najlepiej po przeczytaniu książki. Warto zawsze poszerzać swoje horyzonty.


Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Ocena recenzenta: 6/6
Dominik Majczak


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.

Comments are closed.