Królowa Księżniczka Małgorzata
W rolę księżniczki Małgorzaty wcieliła się Vanessa Kirby i niesamowicie odegrała rolę siostry królowej, poświęcającej się najnowszym romansom. Księżniczka jest tą postacią, która, jak stwierdza w serialu sama Elżbieta, nadawała by się na królową o wiele bardziej, niż ona sama: uwielbia być w centrum uwagi, czas spędza na zabawie, przyjęciach i bankietach, a co najważniejsze, czuje się przy tym jak ryba w wodzie. Z drugiej strony jest kobietą nowoczesną, będąc przy tym zupełnym przeciwieństwem swojej siostry.
Ba, Elżbiecie zarzuca się nawet, że Wielka Brytania i świat idą do przodu wraz ze zmianami po II wojnie światowej, a monarchia tkwi w okresie przedwojennym, jakby się nic nie stało. Małgorzata zaś idzie z duchem czasu i bawi się w rytm lat 60. Z jednej strony nie dba o zasady i konwenanse, z drugiej – uwielbia swoją królewską pozycję. W pierwszym sezonie księżniczka miała nadzieję na ślub z Peterem Townsendem (Ben Miles), zaręczyny zostały jednak odrzucone przez Elżbietę, która została do tego zmuszona przez ogólnie obowiązujące zasady (Peter był rozwiedziony). W drugim sezonie Małgorzata znalazła się w objęciach Antoniego Armstronga-Jonesa (Matthew Goode), fotografa. W 1960 roku para wzięła ślub z błogosławieństwem królowej, a „Tony” otrzymał tytuł lorda Snowdon. Mimo tego, że Małgorzata urodziła dwoje dzieci, to wokół tego związku wybuchł skandal – w 1978 roku małżeństwo zakończyło się rozwodem. Pierwszym rozwodem w rodzinie królewskiej od 1540 roku. Do tego momentu jednak fabuła serialu jeszcze nie dotarła. Z samych odcinków jednak można wysnuć wniosek, iż powodem była niewierność małżonka wobec hrabiny Snowdon.
Reakcja królowej Elżbiety II na serial
Po premierze pierwszego sezonu wiadomo, że królowa Elżbieta skusiła się obejrzeć grę Calire Foy jej własnej osoby. Namówili ją, by obejrzała The Crown z nimi. Na szczęście, podobało jej się, acz zwróciła uwagę, że niektóre wydarzenia są mocno przedramatyzowane. Jednak kwestia reakcji królowej na drugi sezon to już zupełnie inna sprawa. Oficjalnie nie potwierdzono, by królowa oglądała nowe odcinki. Jeszcze przed premierą drugiego sezonu, Peter Morgan, twórca serii, powiedział o Elżbiecie II, że jest wiejską kobietą o ograniczonej inteligencji, która wolałaby się opiekować swoimi psami i hodować konie, niż być królową. Nie są to zbyt przychylne słowa, a i ogólny wydźwięk osoby królowej w drugim sezonie wydaje się być dość krytyczny, delikatnie mówiąc. Jest to nie tyle krytyka samej królowej, co krytyka monarchii jako ustroju, który jednak królowa reprezentuje.
Osobą ostro i otwarcie krytykującą królową w serialu, jest Lord Altrincham, który chciał uczynić swój kraj lepszym miejscem. W piątym odcinku skrytykował królową Elżbietę i rodzinę królewską po tym, jak królowa wydała rażąco błędne przemówienie pracownikom fabryki samochodów, zarzucając przy tym odcięcie się rodziny królewskiej od zwykłych ludzi i realiów ich życia. Wiele lat później przyznano, że krytyka lorda Altrinchama i proponowane przez niego rozwiązania, takie jak sugestia o wystąpieniu królowej w telewizji i przekazaniu właśnie tam jej corocznych życzeń na Boże Narodzenie, aby wyglądać bardziej otwarcie dla społeczeństwa, prawdopodobnie uratowała monarchię od rozpadu.
A teraz, kilka dni temu, w swoich bożonarodzeniowych życzeniach, królowa faktycznie przyznała rolę orędzia sprzed sześćdziesięciu lat. Królowa Elżbieta rozpoczęła swoje przemówienie komentując swój pierwszy moment w telewizji. Sześćdziesiąt lat temu młoda kobieta mówiła o prędkości zmian technologicznych, prezentując pierwszą tego typu transmisję telewizyjną, powiedziała.
Oczywiście są to tylko domniemania mediów, jakoby królowa obejrzała drugi sezon serialu i była to jej odpowiedź na treści w nim zawarte. Trzeba pamiętać, że królowa ma wielu doradców i z pewnością mogła wypowiedzieć te słowa pod pewnym naciskiem. Otwiera to jednak ciekawą problematykę: jak trudne i czy w ogóle możliwe jest opowiadanie o historii, która jest wciąż żywa, dosłownie.
Sam drugi sezon serialu wciąż trzyma wysoki poziom, a kolejne odcinki ogląda się z zapartym tchem. Claire Foy mistrzowsko weszła w rolę królowej, podobnie Vanessa Kirby wcielając się w rolę jej siostry. Lecz gra aktorska nie jest jedynym plusem całej produkcji. Oprócz trafnych nawiązań historycznych, jest to także krytyka monarchii, lecz należy sobie zadać pytanie, o jaką monarchię chodzi. Mimo tego, że serial opowiada o wydarzeniach sprzed sześćdziesięciu lat, to przecież głównym obiektem ataków jest monarchia, która wciąż istnieje. Co więcej, reprezentuje ją obecnie ta sama osoba, co w zeszłym stuleciu. Przedstawienie więc tak „nowej” historii jest niezwykle trudne. Kolejną trudnością, którą, jak się wydaje, podjął się autor serialu, jest przedstawienie królowej od „ludzkiej” strony. Ciężko powiedzieć, czy to się udało. Przedstawia się władczynię w sytuacjach osobistych, prywatnych, lecz nad bohaterką zawsze gdzieś wisi widmo władzy i obowiązku wobec państwa. Być może celem miało być przedstawienie królowej również jako człowieka, lecz nie sądzę, by te dwie kwestie można od siebie oddzielić.
Przewidziane są jeszcze cztery sezony The Crown. Jest to jednak koniec gry niesamowitej Claire Foy, gdyż w najbliższych dwóch sezonach w rolę królowej wcieli się Olivia Colman, której wiek jest bardziej adekwatny do fabuły kolejnych odcinków. Najbliższy sezon będzie mieć swoją premierę w 2018 roku.
Agnieszka Popiak