Wicedyrektor Archiwum IPN Mariusz Kwaśniak poinformował, że instytut odkrył 12 tys. zmikrofilmowanych teczek agentury kontrwywiadu wojskowego z lat 1943- 1974.
Dokumentacja zawiera m.in. zobowiązania do współpracy, ankiety personalne i życiorysy agentów. Jak podkreśla Kwaśniak, znalazły się tam dokumenty Głównego Zarządu Informacji Ludowego Wojska Polskiego i powołanej na jej miejsce w 1957 r. Wojskowej Służby Wewnętrznej. GZI jest uznawana za jedną z najbardziej brutalnych służb w dziejach PRL, a także Wojskowej Służby Wewnętrznej. Działał od 1944 r. Był odpowiedzialny w Ludowym Wojsku Polskim za represje wobec żołnierzy służby zasadniczej i zawodowej. Z Informacji Wojskowej wywodził się Czesław Kiszczak, tajnym współpracownikiem tej służby był Wojciech Jaruzelski. Według wielu relacji przesłuchania w „wojskówce” były dużo bardziej brutalne niż w katowniach Urzędu Bezpieczeństwa. GZI zajmowała się również walką z podziemiem niepodległościowym. Po przekształceniu w Wojskową Służbę Wewnętrzną, która podlegała Ministerstwu Obrony Narodowej i funkcjonowała do upadku PRL. WSW miała już jednak nieco inne cele niż GZI, o czym mówił Bagiński – Prowadziła działania kontrwywiadowcze i działania żandarmeryjne, np. zbierając informacje na temat sytuacji w jednostkach wojskowych, czy przypadków dezercji. W latach osiemdziesiątych włączono ją jednak w działania skierowane przeciwko „Solidarności”.
Niestety w dalszym ciągu posiadane dokumenty nie są pełne. W odnalezionym zbiorze nie ma kompletnej dokumentacji agenta. Są tam jedynie teczki personalne, brakuje teczek pracy agentów. Na ich podstawie będzie jednak możliwe określenie charakterystyki osób werbowanych.
Mikrofilmy pozwalają w ogólnym zarysie zorientować się czego dotyczyła dana sprawa. Jeżeli sprawa dotyczyła kogoś, kto był żołnierzem zawodowej służby na niskim szczeblu, awansował i planowano odnowić z nim kontakt, można było sięgnąć do starych, zmikrofilmowanych, materiałów – powiedział pracownik archiwum IPN dr Witold Bagieński.
Mariusz Kwaśniak zaznaczył, że – to wyjątkowe odkrycie dla każdego, kto interesuje się historią wojskowych służb z okresu tzw. Polski Ludowej. Daje nam niemalże kompletną wiedzę dotyczącą pierwszego 30-lecia działalności agentury GZI i WSW, która do tej pory była fragmentaryczna. Do tej pory badacze sądzili, że większość dokumentów dotyczących agentury kontrwywiadu wojskowego, przede wszystkim Głównego Zarządu Informacji, zostało bezpowrotnie zniszczonych. Nikt nie przypuszczał, że zostały one zmikrofilmowane, dzięki czemu mamy teraz zbiór aż 12 tysięcy teczek personalnych tajnych współpracowników. Tylko 800 z nich mamy w formie papierowej, czyli ponad 11 tys. jest całkowicie nowych, które od 1990 roku nie widziały światła dziennego.
Niezwykłe i unikalne odkrycie. W Instytucie Pamięci Narodowej mamy niewiele takich materiałów. Z kontrwywiadu wojskowego brakuje nawet pomocy ewidencyjnych za te lata. Dokumenty po komunistycznych organach bezpieczeństwa czy to cywilnych czy wojskowych niszczono w okresie nielegalnego brakowania dokumentów w latach 1989-1991 jak i wcześniej w ramach normalnego procesu brakowania akt. Docierają do nas informacje, że niszczono je również później. Zachowane mikrofilmy to najprawdopodobniej efekt tego, że postanowiono zniszczyć materiał papierowy. Każde archiwum brakuje dokumenty zgodnie z przepisami. Dokumenty agentury nie były nigdy niszczone w 100 proc. poza okresem nielegalnego niszczenia materiałów – powiedziała z kolei dyrektor archiwum IPN Marzena Kruk.
Materiały mikrofilmowano przez osiem lat, od listopada 1966 r. do lutego 1974 r. Po zmikrofilmowaniu teczki papierowe najprawdopodobniej zniszczono. Pozwalało to zwiększyć wolne miejsce w archiwum. Z odnalezionych teczek tylko 800 ma swój papierowy odpowiednik przechowywany w Archiwum IPN. Jest to dokumentacja administracyjna m.in. rozkazy personalne i przepisy wewnętrzne.
Witold Bagieński podkreśla, że – istniało przekonanie, że bardzo duża część dokumentacji personalnej agentury organów bezpieczeństwa wojskowego została zniszczona bezpowrotnie w całości. To jest jednak świadectwo tego, że przynajmniej część tej dokumentacji przetrwała. Archiwum IPN i badacze nie wiedzieli, że takie materiały przetrwały i zachowały się w postaci mikrofilmów. Jakaś część informacji dotyczących WSW głównie z lat końcowych PRL częściowo znajdowała się w byłym „zbiorze zastrzeżonym”. Tutaj mamy do czynienia ze sprawami starszymi, głównie takimi, które nie zachowały się w postaci „papierowej”. W odnalezionej, zmikrofilmowanej dokumentacji znajduje się kilka tysięcy spraw, które nie były dotąd znane historykom i archiwistom.
Do odnalezienia mikrofilmów doszło podczas opracowywania zasobu Instytutu.
Kontrwywiad wojskowy przekazał je pod enigmatycznym, nic nie mówiącym tytułem „Materiały GZI/WSW” i wrzucono je do działu materiałów audiowizualnych. Przez długi czas nie mieliśmy świadomości, że są to mikrofilmy, sądziliśmy, że to filmy. Porządkując bogaty zbiór materiałów audiowizualnych, sięgnęliśmy po to pudełko i okazało się, że znajdują się w nim zmikrofilmowane teczki – powiedziała Marzena Kruk.
Pracownicy archiwum IPN muszą teraz zrobić pełny spis dokumentacji. Najpierw znajdzie się on w katalogu Archiwum Cyfrowego, który jest dostępny w Czytelniach IPN. Docelowo ma trafić również do inwentarza archiwalnego IPN, który można przeglądać przez Internet. Obecnie udostępniono około 4 tysiące opisów jednostek z odnalezionych mikrofilmów. Opisanie wszystkich potrwa około czterech miesięcy.
Proces zapoznawania się i opisu tych dokumentów przez archiwistów będzie trwał jeszcze kilka miesięcy. Dokumentacja znajdująca się w Archiwum IPN również ta ze „zbioru zastrzeżonego” jest wprowadzana do katalogu w Cyfrowym Archiwum, a następnie publikowana w Inwentarzu Archiwalnym dostępnym online. Proces opisu archiwalnego wykonuje się według określonego formatu dla każdego rekordu. Jest to trudne i czasochłonne. Staramy się zamieścić informacje, które pozwolą precyzyjnie określić kogo lub jakiego zagadnienia dane materiały dotyczą. Dane te są niezbędne aby łatwo wyszukiwać informacje w katalogu – powiedział dr Bagieński.
Na tą chwilę niemożliwe jest jednoznaczne określenie co znajduje się w odnalezionych materiałach. Teraz badaniami zajmą się historycy i dziennikarze. Pracownicy IPN podkreślają jednak, że nie ma co liczyć na sensacyjne odkrycia. Większość teczek dotyczy osób ze społeczności lokalnych, działaczy stowarzyszeń, którzy nawet w tamtym czasie nie byli ludźmi z pierwszych stron gazet.
Źródła: wpolityce.pl; tvp.info; niezalezna.pl
Fot.: domena publiczna
Kamil Janczarek