Od kilkudziesięciu lat w Polsce trwa zacięta dyskusja nad oceną powstania warszawskiego a czasem też czymś co możemy nazwać jego sensem. I choć trwa ona nieprzerwanie to zawsze na przełomie lipca i sierpnia – z jasnego wszystkim powodu – przybiera na sile. A dziś mój głos w tej dyskusji! Jak oceniam powstanie i czy w ogóle czuję się na siłach je oceniać!
Nie czas to, ani nie miejsce by przytaczać oceny Powstania Warszawskiego, które już ujrzały światło dzienne. Wystarczy tylko powiedzieć, ż niewiele wśród nich jest naprawdę zrównoważonych. Zazwyczaj same one, jak i Ci którzy odważą się je wypowiedzieć popadają w którąś ze skrajności.
Albo jest to hiperpozytywna ocena, która – powiedzmy sobie szczerze – rzadko ma się jakkolwiek do rzeczywistości lub bardzo krytyczna nota, często krzywdząca samych weteranów i obwiniająca, tych którzy decyzję podjęli o całe zło, jakie spotkało Warszawę i jej mieszkańców.
Wpis z kalendarium: 1 sierpnia 1944 roku o godz. 17:00 wybuchło powstanie warszawskie.
Często właśnie takie opinie wygłaszają Ci, którzy albo mają niewielkie kompetencje do wygłaszania takich sądów, albo nie mają ich w ogóle, bo ich wiedza na temat Powstania kończy się zna znajomości faktu, iż było i jak się zakończyło. I wiedzą jeszcze o złych Niemcach i Rosjanach. Trochę mało by budować ocenę Powstania prawda?
Trochę bardziej – choć nie zawsze – zrównoważone są oceny zawodowych historyków, którzy budują je na podstawie dokładnej wiedzy merytorycznej i metodologicznej, zgodnie z zasadami sztuki i przede wszystkim poprawnie warsztatowo. Ale nawet niektórzy z nich mają tyle pokory, by przyznać, iż nie czują się na siłach oceniać wydarzenie o takim charakterze jak Powstanie właśnie.
Zadania tego podejmują się tylko nieliczni, wyposażeni w naprawdę solidne podstawy.
Zwłaszcza źródłowe podstawy! A i wtedy nieliczni piszą lub opowiadają bzdury!
Jako jest, więc mój stosunek do Powstania?
Czy było hekatombą? Tak Było! Zarówno samej stolicy jak i jej mieszkańców.
Czy było od początku skazane na niepowodzenie? Wszystko wskazuje, że tak!
A czy miało sens i było słuszne?
Sens! Słuszność! I tu właśnie muszę ugryźć się w język i powstrzymać palce na klawiaturze. Bo nie czuję się na siłach ocenić sensu i słuszności Powstania Dziś wielu jest takich, którzy sens Powstania oceniają przez pryzmat aktualnej wiedzy. Tylko, że ogromna większość z tych, którzy mają najwięcej do powiedzenia nie pamiętają tamtych czasów. Czy mają wtedy moralne prawo do oceny Powstanie? Niech każdy z Was sam powie. Jednak moim zdaniem NIE! Moralne prawo sądzić sens Powstanie i jego słuszność mają jednak na pewno sami powstańcy. Weterani tamtych walk. Bo żyli w tamtych czasach, tamtej Warszawie. Moim zdaniem ich spojrzenie ma większą wartość. I można je swobodnie powtarzać.
Bo nie zrozumiemy przeszłości mając do dyspozycji wiedzę o warunkach w teraźniejszości!
Dawid Siuta