Przegrana bitwa pod Cecorą 1620 | Wywiad z profesorem Jerzym Urwanowiczem

Dzisiaj przypada kolejna rocznica bitwy pod Cecorą z 1620 roku. Z tej okazji przeprowadziliśmy wywiad z profesorem nadzwyczajnym w Instytucie Historii Uniwersytetu w Białymstoku Jerzym Urwanowiczem. 

Bitwa pod Cecorą stanowiła początek wojny polsko-tureckiej. Przyczyn owej wojny podaje się wiele. Na jakie Pan osobiście zwróciłby uwagę? Jakie miały największe znaczenie?

Cecora nie zapoczątkowała zmagań militarnych Rzeczpospolitej z Imperium Osmańskim i Tatarami, była konsekwencją wcześniejszych wydarzeń. Stan napięcia i starcia zbrojne już wcześniej miały miejsce. Były one skutkiem kilku czynników. Jednym z nich były wypady Kozaków zaporoskich na czajkach na wybrzeża Morza Czarnego i rabunek tamtejszych portów i miast. Kolejnym były prywatne eskapady magnatów (jakkolwiek dokonywane niekiedy za milczącą aprobatą króla Zygmunta III) do Mołdawii. Jedną z nich była ekspedycja kniaziów Michała Wiśniowieckiego i Samuela Koreckiego w latach 1615-1616. Zakończyła się ona klęską, śmiercią Wiśniowieckiego i niewolą Koreckiego (po brawurowej ucieczce zbiegł z więzienia w Konstantynopolu). Retorsją państw muzułmańskich za te wydarzenia były dwie wyprawy tatarsko-tureckie w dwóch kolejnych latach poprowadzone przeciwko Rzeczypospolitej. Pierwsza dowodzona była przez ottomańskiego wodza, Iskandera paszę, druga przez chana tatarskiego Dewlet Gireja. Stawił im czoła w obozach zorganizowanych na granicy państwa pod Buszą (1617 r.) i Oryninem (1618 r.) hetman Stanisław Żółkiewski. Obie wyprawy zakończyły się traktatami. Przeciwnicy zarzucali hetmanowi bierność w prowadzeniu działań wojennych. On sam uważał, że należało za wszelką cenę uniknąć wojny na dwa fronty. A właśnie w tym samym czasie trwała wyprawa królewicza Władysława po koronę carów. W r. 1619 napięcie wzmógł jeszcze jeden czynnik. Spowodowała to tzw. „pierwsza odsiecz Wiednia”, czyli dywersja uczyniona w Siedmiogrodzie przez lisowczyków pozostających na cesarskiej służbie (za zgodą Zygmunta III). A w tym czasie wojska siedmiogrodzkie – jako sprzymierzeńcy powstańców czeskich – oblegały Wiedeń z inicjatywy i za aprobatą Porty Ottomańskiej. Akcja lisowczyków na Siedmiogród spowodowała wycofanie wojsk siedmiogrodzkich spod Wiednia. Dwór sułtański zareagował na tę dywersję lisowczyków wybuchem oburzenia. Poselstwo kierowane przez Hieronima Otwinowskiego miało przeciwdziałać groźbie wojny. Ale poseł miał utrudnione zadanie m.in. dlatego, że w właśnie podczas trwania jego misji kolejny wypad kozacki spustoszył okolice Konstantynopola. To były okoliczności, które spowodowały, że trwająca dotąd „mała” wojna, przekształciła się w działania zbrojne prowadzone na znacznie większą skalę.

Jak wyglądały przygotowania do wojny po obu stronach? Jakie były plany obu stron?

Starożytni powiadali, że pecunia nervus belli, pieniądze są nieodzownym warunkiem skutecznego prowadzenia działań militarnych. Ostatni z sejmów zwołany przed Cecorą, obradujący w Warszawie w 1619 r., miał zająć się przygotowaniami obronnymi. Żółkiewski w alarmistycznym tonie przedstawiał na nim zagrożenie turecko-tatarskie. Z jego inicjatywy powołana została komisja senatorsko-poselska. Opracowała ona sensowny projekt powiększenia armii, która mogłaby sprostać niebezpieczeństwom. I projekt ów nie wszedł do realizacji z powodu braku zgody na podatki. Sejm nie przyjął uchwały poborowej. Hetman stanął więc w obliczu niebezpieczeństwa, nie mając pieniędzy na nowe zaciągi wojskowe, dysponując jedynie wojskami kwarcianymi. Mógł jeszcze liczyć na prywatne poczty wojskowe magnatów, którzy – dobrowolnie – zechcieliby je przysłać do jego obozu. W sumie armia Żółkiewskiego w momencie rozpoczęcia kampanii liczyła ok. 10 000 ludzi, ok. 16 armat i kilkanaście hakownic. Tylko połowę stanu liczebnego stanowiło wojsko państwowe, przede wszystkim kwarciane. Pozostałą część armii stanowiły poczty prywatne, wolontariusze, także ok. 1 000 Mołdawian. I ta część wojska była w dość luźny sposób uzależniona od hetmana. Utrudniało to i komendę, i utrzymanie dyscypliny. Obok hetmana wielkiego Żółkiewskiego w kampanii uczestniczył też hetman polny koronny Stanisław Koniecpolski. Wojska turecko-tatarskie, pod dowództwem Iskandera paszy, liczyły ok. 2 000 Turków, 6 000-8 000 Tatarów krymskich dowodzonych przez Dewlet Gireja oraz 2 000-3 000 Tatarów nogajskich pod Kantymirem murzą. Były więc to siły porównywalne. Hetman Żółkiewski, tak krytykowany za prowadzenie działań na granicach Rzeczypospolitej pod Buszą i Oryninem, tym razem zdecydował się prowadzić kampanię głęboko na terenie Mołdawii. Z jednej strony było to spowodowane koniecznością utrzymania w ryzach chwiejnego wojewody mołdawskiego Gaspara Gratianiego, który – zagrożony przez Portę Ottomańską utratą władzy – deklarował gotowość podporządkowania się Rzeczypospolitej i obiecywał przyprowadzenie do obozu polskiego 20 000 żołnierzy. Z drugiej zaś w przypadku klęski poniesionej daleko od granic państwa, Rzeczpospolita zyskiwała czas na zorganizowanie obrony.

Można by rzec, że Cecora w 1620 roku miała znaczenie symboliczne, gdyż to tam 25 lat wcześniej bronił się Jan Zamoyski. Czy wykorzystywano ów fakt np. przy próbie podniesienia morale?

Ani w wymiarze propagandowym, ani gwoli pobudzenia morale, tamta „pierwsza Cecora” nie była wykorzystywana. Wynikało to z faktu, że wyprawa do Mołdawii z 1595 r., której kulminacyjnym momentem było starcie pod Cecorą, miała inny charakter i cele od kampanii ćwierć wieku późniejszej. Chodziło wówczas o utrzymanie kontroli nad państwem mołdawskim poprzez umieszczenie na tronie w Jassach hospodara Jeremiego Mohyły, co się udało przeprowadzić. Dowodził wówczas ekspedycją hetman wielki koronny Jan Zamoyski, mając u swego boku hetmana polnego Stanisława Żółkiewskiego. Na wieść o nadciągnięciu Tatarów krymskich prowadzonych przez chana Ghazi Gireja II, wspartych nielicznym kontyngentem wojska tureckiego (kilkanaście armat i kilkuset janczarów), Zamoyski założył obóz warowny w pobliżu Jass w zakolu Prutu, pod Cecorą. Nie toczono zbyt intensywnych walk, konflikt został zażegnany traktatami, które m.in. uznawały władzę Mohyły za prawomocną. Natomiast w 1620 r. w sposób praktyczny wykorzystane zostały pozostałości fortyfikacji ziemnych sprzed 25 lat, które odnowił i poprawił Teofil Szemberg, znakomity inżynier, artylerzysta i dyplomata (nb. autor cennej Relacji o wyprawie cecorskiej 1620).

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*