W dniu 16 listopada 1633, gdy urodziny obchodziła królowa Henrietta Maria Burbon, miała miejsce pierwsza potwierdzona historycznie inscenizacja sztuki Ryszard III Williama Szekspira. Z tej okazji dr Katarzyna Burzyńska, szekspirolog, przybliżyła nam postać jednego z najpopularniejszych twórców w dziejach. Powszechne teatry, domy publiczne, tętniące życiem miasto i rozwijająca się kultura, psotne elfy, lecz także źródła antyczne i historyczne, legitymizacja władzy Tudorów – to wszystko łączy teatr szekspirowski.
Dr Katarzyna Burzyńska – jest adiunktem w Zakładzie Badań nad Tekstami Kultury na Wydziale Anglistyki UAM w Poznaniu. W zeszłym roku opublikowała swoją pracę doktorską poświęconą dramatom Williama Szekspira i Krzysztofa Marlowe’a w świetle filozofii Fryderyka Nietzschego pod tytułem “The early modern (re)discovery of ‘overhuman’ potential: Marlowe’s and Shakespeare’s over-reachers in the light of Nietzsche’s philosophy”. Jej zainteresowania badawcze obejmują angielski dramat renesansowy i barokowy, analizę filozoficzną literatury, egzystencjalizm, studia genderowe i feministyczne oraz dydaktykę tłumaczeń. Uczy tłumaczeń naukowo-technicznych studentów specjalizacji tłumaczeniowych oraz powadzi zajęcia z dramatu elżbietańskiego na specjalizacji teatrologicznej WA UAM. Jest także tłumaczem konferencyjnym i wielką fanką amerykańskich oraz brytyjskich seriali.
William Szekspir jest powszechnie uważany za jednego z najwybitniejszych twórców w dziejach. Czy Pani zdaniem słusznie? Dzięki czemu tak naprawdę zyskał taką sławę (w dzisiejszym świecie)?
Nie zostałabym szekspirologiem, gdybym tak nie uważała! Ale tak na poważnie, to bardzo trudne pytanie. Ciężko jest opisać całe bogactwo i geniusz Szekspira w kilku zdaniach, nie popadając w patos. Dlatego warto powołać się na autorytety. Współczesny Szekspirowi Ben Jonson, także poeta i dramatopisarz, jest autorem wiersza ku pamięci Williama Szekspira, który otwiera „Pierwsze Folio” (czyli pierwsze dzieła zebrane Stratfordczyka). Wiersz zaczyna się od słów: He was not of an age, but for all time./ Soul of the age!/. Jonson nie tylko nazywa Szekspira głosem całej epoki i cudem sceny teatralnej, ale także stawia go ponad takimi wybitnymi autorami, jak Chaucer czy Spenser. Ponadto, Jonson jako pierwszy wyraża pogląd, iż dzieła Szekspira są uniwersalne i tym samym przemawiają do wielu bez względu na epokę. Argument ponadczasowości Szekspira jest powtarzany niemalże do znudzenia właściwie od narodzin współczesnej szekspirologii. Jednak najnowsze badania, biorące pod uwagę perspektywę feministyczną, genderową, dyskurs queer lub szeroko-pojętą teorię odmienności dowodzą, jak bardzo mogą się różnić interpretacje dzieł Szekspira, a także ich doświadczanie i przeżywanie na współczesnej scenie. Równocześnie dokonania takich wybitnych badaczy nurtu nowego historyzmu, jak Stephen Greenblatt pokazują, że powstanie utworów Szekspira było ściśle związane z politycznymi i kulturowymi uwarunkowaniami angielskiego renesansu. Ten z kolei kryje się przed nami za zamkniętymi drzwiami, do których dawno temu zgubiliśmy klucz. Możemy jedynie zaglądać przez dziurkę, a naszą perspektywę i tak przesłaniają okulary współczesności. Zatem jeśli nie uniwersalizm Szekspira, to co? Moim zdaniem właściwie każda sztuka Szekspira jest enigmą. Czego tak naprawdę pragnie Hamlet? Dlaczego zwleka z działaniem? Czy Gertruda jest współwinna śmierci starego Hamleta? Czy Ofelia kocha Hamleta? Czy on kocha ją? Czy doszło między nimi do czegoś więcej, niż jedynie wymiany miłosnych listów? Możemy mnożyć pytania, ale definitywnych odpowiedzi na nie brak w tekście sztuki. Tragedia duńskiego księcia jest tu klasycznym przykładem, ale podobnie zwodzi nas Szekspir w innych swoich dziełach. Okoliczności, w jakich znajdujemy bohaterów mogą się nam wydawać abstrakcyjne. Jednak ich emocje są żywe i prawdziwe. Nie możemy zrozumieć motywacji Króla Leara, gdy wydziedzicza ukochaną córkę Kordelię. Załamujemy ręce nad jego naiwnością i głupotą, ale upokorzenia i cierpienie, które spotykają starego króla niejednego doprowadzają do łez. Ja sama nigdy nie zapomnę wyrazu szoku i niedowierzania na twarzy mojego męża, gdy oglądał ze mną pierwszy raz adaptację „Króla Leara”. Podobnie jest z komedią szekspirowską, która mimo upływu czasu nadal nas śmieszy. Być może umykają nam jakieś subtelności wynikające ze zmian w języku. Jednak ludzi nadal rozśmieszają perypetie zagubionych kochanków ze „Snu nocy letniej”.
Szekspira nazywa się często reformatorem teatru. Jakich zmian dokonał? Jakie było powiązanie między Szekspirem, a teatrem elżbietańskim?
Szekspir był częścią szerszego fenomenu, jaki określamy mianem teatru elżbietańskiego. Trzeba pamiętać, że nie był on jedyną gwiazdą tego firmamentu niebieskiego, choć bezsprzecznie najjaśniejszą. Zanim Szekspir przybył do Londynu, najprawdopodobniej w latach osiemdziesiątych szesnastego wieku, obrzeża Londynu już tętniły życiem „kulturalnym”, a teatry i inne areny przeznaczone różnorodnym rozrywkom (w tym szokującemu na dzisiejsze standardy „bear baiting”; szczuciu przykutego do ściany niedźwiedzia przez rozwścieczone i głodne psy) wyrastały jak grzyby po deszczu. Teatry, podobnie jak domy publiczne, budowano poza jurysdykcją władz miasta po drugiej stronie Tamizy. Purytanie uważali je za gniazda rozpusty, przez które szerzyły się choroby i „niemoralne” praktyki (np. z powodu tego, iż role kobiece grywali przebrani w suknie dojrzewający chłopcy). Jednak teatr za panowania Elżbiety I był rozrywką powszechną, a nie jak dziś elitarną. W teatrach pojawiali się zamożni arystokraci, biedni klerycy, rzemieślnicy i tzw. „groundlings”, czyli biedacy, którzy za jednego pensa oglądali przedstawienie na stojąco pod sceną (we współczesnym, zrekonstruowanym Globe miejsca stojące pod sceną kosztują jedynie 5 funtów). Teatr, którego współudziałowcem, dramatopisarzem i aktorem był Szekspir, nazywał się „The Globe”. Szekspir pracował w dwóch „Teatrach pod Kulą Ziemską”, bo pierwszy z nich spłonął w 1613, drugi został odbudowany rok później. W „Henryku V” Szekspir nazywa swój teatr „the wooden O” (drewniane O), dlatego że budynek był drewniany i miał kształt zbliżony do okręgu (właściwie był to wielobok). Publiczność stojąca pod sceną była skazana na łaskę i niełaskę angielskiej pogody, bo teatr szekspirowski nie miał dachu. Jedynie galerie dla zamożniejszych były osłonięte dachem ze strzechy. Fenomen teatru szekspirowskiego nie był dziełem jednego człowieka, a raczej owocem „twórczego fermentu”, jak prof. Henryk Zbierski nazywał angielski renesans. Jednak Szekspir już za swoich czasów musiał się wyróżniać na tle współczesnych. Jeden z jego zaciekłych rywali Robert Greene w „Groszowej szczypcie rozumu” nazwał go „Shake-scene” (czyli trzęsi-scena). Choć Szekspir był kontynuatorem tradycji, którą zapoczątkowali wybitni twórcy tacy jak Krzysztof Marlowe i Thomas Kyd, to trzeba przyznać, że na poziomie dramaturgii wzniósł się na wyżyny doskonałości. W odróżnieniu od greckiej tragedii antycznej, w której losami bohatera tragicznego rządzi fatum, u Szekspira bohaterem targają namiętności. Upadek bohatera tragicznego jest zwykle wynikiem świadomie podjętej, aczkolwiek błędnej decyzji. Bohater ze względu na swoją osobowość lub wiodącą cechę charakteru nie jest w stanie obiektywnie ocenić sytuacji i popełnia tragiczny w skutkach błąd. Ponadto tragedie elżbietańskie są wielowątkowe i ukazują bogactwo osobowości. Często mamy do czynienia z dodatkowym wątkiem, który stanowi odbicie głównej akcji np. w „Królu Learze” mamy starego króla i jego dworzanina; dwóch starców, którzy źle oceniają motywację swoich ukochanych dzieci. Szekspir, podobnie jak jego współcześni, łamał zasadę trzech jedności. Akcja odbywa się w wielu miejscach, w różnym czasie i bierze w niej udział wielu bohaterów. Tragiczne wydarzenia przeplatane są elementami komicznymi, które jeszcze bardziej uwydatniają tragizm. Wszystko to daje nam doświadczenie zbliżone do prawdziwego życia, w którym przecież cierpienie często splata się z radością. Ja sama w swoich badaniach próbowałam wykazać, że sztuki Szekspira charakteryzuje etyczny „perspektywizm”, jakiego brak u innych dramatopisarzy epoki. Chociaż decyzje bohatera tragicznego takiego jak np. Makbet są godne potępienia wg. powszechnie przyjętych zasad moralnych, Szekspir nie pozwala nam go do końca potępić. Raczej pokazuje nam lustro, w którym sami widzimy odbicie własnych pragnień i ambicji.
Bardzo ciekawy wywiad 🙂