Trzeba zrobić wszystko, żeby nauka historii przestała być traumą, a stała się frajdą, rozmowa z Sebastianem Adamkiewiczem

Kiedy umawiałem się z Panem na rozmowę, to napisał Pan, że właśnie robicie z dziećmi średniowieczną aptekę? Co właściwie robiliście?

Zacznę od tego, że to była klasa III. Tak małe dzieci także można uczyć już o przeszłości. Uważam, iż ucząc historii należy dać dzieciom, dać uczniom jakieś jej doświadczenie, doświadczenie historii, które pozwoli im samym zrozumieć i poczuć zagadnienie jakie im się przedstawia. Dlatego tak ważny jest rekwizyt, możliwie jak najbardziej odpowiadający rzeczom, z których korzystali nasi przodkowie. Na przykład odtwarzając aptekę koniecznie należy zabrać ze sobą sprzęty, które w średniowiecznym gabinecie aptekarskim można było znaleźć. Taki wygląd możemy odtworzyć na podstawie starych rycin. Zatem na pewno musi być jakaś stara waga, kamienie – bo przecież one pełniły często rolę odważników – jakieś suszone zioła, dobrze byłoby mieć moździerz i szklane butelki czy inne naczynia.

Jakie będą tego efekty? Dzieci np. dowiedzą się, że nieprzypadkowo z szanujących się aptekach stoi waga, jako ważny symbol historyczny. Zobaczą też jak miarę sprawdzano w czasach kiedy nie było wzorca metra z Sevres, była za to natura. To jest właśnie to dotknięcie historii. Bo moim zdaniem podstawowym problemem z nauczaniem o przeszłości jest to, że nie tylko dzieci ale także dorośli, nie mają poczucia żadnego z nią związku. Ludzie postrzegają historię jako jakąś baśń, legendę będącą na tym samym poziomie co powieści Tolkiena…no może tyle, że nudniejszą.

Ludzie nie rozumieją, że my – współcześnie – nie za bardzo się od naszych przodków różnimy. Mamy te same namiętności, mamy podobny ogląd świata i to pomimo tych wszystkich wydarzeń historycznych. Śmiejemy się, że nasi przodkowie w XV wieku wyobrażali sobie mieszkańców terra incognita jako potwory z wielkimi stopami, głowami w brzuchach itp. A jak my wyobrażamy sobie ewentualnych mieszkańców cywilizacji pozaziemskich, jeśli takowi faktycznie istnieją? Jakiś czas temu znalazłem nawet rycinę piętnastowieczną, na której obraz ludów z terenów nieznanych był identyczny do tego jak my wyobrażamy sobie kosmitów.

Nie mając poczucia, że ludzkość nie zmienia się aż tak jak nam się wydaje, trudno zrozumieć, że historia to nie jest jakaś baśń. Opowiadamy im o Kazimierzu Wielkim… a dla wielu ludzi, a tym bardziej dzieci, to bajka o Kazimierzu Wielkim, opowiadamy im o bitwie pod Grunwaldem, a dla nich to jest także bajka o bitwie pod Grunwaldem. Może i wiedzą, że taka była, ale nie czują, że to się wydarzyło naprawdę. Dlatego tak ważne jest to doświadczenie dziejów i uświadomienie, że o co robili nasi przodkowie ciągle gdzieś nas dotyczy.

A jak Pan to robi?

Na przykład pokazuję im tarę do prania. Oczywiście najpierw trę o nią jakąś szmatę imitując pranie. Przy tym zwracam uwagę: pomyślcie, przecież jak wrócicie do domu to też się z tym zetkniecie. Waszym tatom lub braciom (mężczyźni bywają wyjątkowo nieporadni) zdarza się pochlapać na przyjęciu białą koszulę czy krawat. I co wtedy się robi? Zapiera, czyli moczy i pociera o siebie dwa kawałki ubrudzonej odzieży, dokładnie tak samo jak w czasie prania z użyciem tary. Wtedy dzieci zaczynają rozumieć, że historia to nie jest opowieść o innym świecie, tylko naszym, ich…

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*