Wagonem towarowym do wolności, Marek Wyszomirski-Werbart
Intencją autora było uzupełnienie skomplikowanej wojennej historii – wiodącej od Powstania w getcie warszawskim (poprzez Powstanie Warszawskie) o coś, na co często zdarzało mi się zwracać uwagę – o zaprezentowanie dramatu cywilów, którzy w walce zbrojnej udziału nie brali. Muszę przyznać, że nieźle z tego wybrnął.
Rzeczywistość wojny jest jeszcze bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Prosty podział na dobrych i złych zaciera się w zderzeniu z konkretnymi historiami.
Wspomniany dramat cywilów to nie wszystko, bowiem Marek Wyszomirski – Werbart jest jednym z nielicznych znanych mi autorów, który oddaje głos… Ławrientijowi Berii. Mamy w książce scenę, której przemawia sam szef NKWD – scenę rozmowy z majorem rzeczonej formacji, któremu wyjaśnia swoje plany polityczne. Jak widać – są już dwie rzeczy, za które opublikowanemu nakładem gdyńskiego wydawnictwa Novae Res dziełu – niewątpliwie należą się brawa.
Starałam się jak najbardziej wnikliwie przyjrzeć właśnie cywilom – temu, jak książka oddaje to, co ich spotykało. Cały czas miałam przed oczami film Agnieszki Holland ,,W ciemności’’. Podobny klimat – przerażenia, niepewności, co będzie dalej (graniczącej niekiedy z obłędem), bezbronności – oddaje ta powieść. Jeszcze większą dawkę tego typu emocji serwuje Jan Jakub Kolski w swoim obrazie ,,W ukryciu’’ ze znakomitą rolą Magdaleny Boczarskiej i – wcale nie gorszą – Julii Pogrebińskiej.
Marek Wyszomirski – Werbart to człowiek wielu talentów (alpinista, archeolog, filmowiec, grafik, kabareciarz, malarz i jubiler), a ,,Wagonem towarowym do wolności’’ pokazuje jego nieprzeciętny talent literacki. Przyznam szczerze – aż chciałoby się spotkać z autorem i porozmawiać – choć przez krótki moment – twarzą w twarz, by móc osobiście pogratulować mu tak ciekawej książki. A już za dwie wyżej wspomniane rzeczy – niewątpliwie wyróżniające ,,Wagonem…’’ wśród innych książek – jako się rzekło, należą mu się gromkie brawa.
Jeśli pan Wyszomirski – Werbart wybierałby się ze szwedzkiego Lundu (gdzie mieszka) do polskiej Warszawy, to ja już szykuję swój egzemplarz powieści, by miał gdzie złożyć autograf. Szkoda tylko mieć tę świadomość, że tak dobra książka być może w księgarniach zginie pod natłokiem innych – znacznie mniej wartościowych – pozycji. Cóż… pozostaje mi położyć nacisk na słowa ,,być może’’ i mieć nadzieję, że jednak się przebije. Jak również pozostaje mi postawić ocenę ,,6’’.
Helena Sarna
Wydawnictwo Novae Res
Ocena recenzenta: 6 / 6