Kuba Pokojski, Wielka księga husarii
Myślę, że gdyby zapytać naród, co im się kojarzy z polskością, to pewnie wielu na pierwszym miejscu lub gdzieś na szczycie listy wymieni husarię. I trudno się dziwić, bo wizerunek uskrzydlonych żołnierzy jest bardzo ikoniczny, a jak wpleść do tego barwy biało czerwone, to już całkowicie można uznać ich za polskie anioły, co to z nieba zstąpiły, by przedmurza chrześcijaństwa bronić. Inna sprawa, że lepiej i łatwiej bronić się za murem, ale to by nie było dostatecznie bogoojczyźniane, świętojebliwe i prawdziwie polskie. Jesteśmy dumni z husarii, ale (no włącza mi się przewrotność i przekora) ile tak rzeczywiście o niej wiemy? Odpowiedzi na wiele pytań dostarcza mój imiennik w swojej książce, Wielka Księga Husarii.
O autorze
Kuba Pokojski, to nie moja poufałość, tylko faktycznie tak podpisany jest autor, to absolwent prawa i historii Uniwersytetu Śląskiego i doktorant tejże uczelni. Żeby czytelnik nie pominął, to we wstępie i na okładce wymienione są konferencje, w jakich brał udział, jako czynny uczestnik i prelegent. Podpisany jest też jako prezes i instruktor Katowickiego Klubu Polskiej Sztuki Walki SIGNUM POLONICUM i po krótkim sprawdzeniu w Internecie, to się zgadza.
Napisane jest też, że zwyciężył Wielki Test o Polskiej Husarii w 2020 roku. Sprawdziłem i mi się nie zgadza. A, żeby czytelnik wiedział, że autor sroce spod ogona nie wypadł i na husarii się zna jak nikt inny lub jak mało kto, to do zdjęcia na okładce ustawił się w zbroi husarskiej. Ale bez skrzydeł.
Wielka Księga husarii – struktura książki
Książka, wróć, Wielka Księga husarii wydana nakładem Frondy (co chyba tłumaczy dlaczego autor nie pisze kraj czy państwo, tylko Ojczyzna; przynajmniej mi Fronda kojarzy się właśnie z takim spojrzeniem na otaczającą nas rzeczywistość) jest wydana efektownie.
Twarda oprawa z lakierowanym husarzem w pełnym rynsztunku i w galopie (kadrowanie sprawia, że ja nie widzę husarza z kopią tylko wielką miotłą; no nie chce być inaczej). Tekst główny przetykany jest licznymi cytatami i grafikami.
A na końcu, po bibliografii, ale przed indeksem, jest opis działalności SIGNUM POLONICUM. Nie wiem czy reklama czy chodziło o zagospodarowanie pustych stron. Nie wiem, piszę, że jest.
Zaraz po wstępie opisany jest triumf warszawski z 1611 roku, a na końcu triumf warszawski z 1661 roku. Każdy rozdział pracy poświęcony jest innemu zagadnieniu. Oczywiście jest historia formacji od jej początków na ziemiach polskich w końcu XV wieku do końca jej i jej epigonów, czyli jednostek husarskich tworzonych w czasie konfederacji targowickiej.
Jest osobny rozdział o uzbrojeniu, o koniach, o sposobach walki, o barwach. Omówione są zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny kryzysu i późniejszego upadku formacji. Wreszcie jest recepcja husarii w popkulturze. Czyli jest co czytać.
Wielka Księga husarii – recenzja i ocena
Przede wszystkim jest co czytać, bo autor bardzo szczegółowo opisuje każdy element. Cierpi na tym potoczystość języka, ale za to dostajemy mnóstwo informacji. Widać to już od początku Księgi. Sprawy, na przykład formowania czy liczebności jednostek, pokazują że historia, czy ogółem kwestia husarii, jest bardziej złożona niż się wielu wydaje.
Trzeba zatem pamiętać, że mówimy o formacji funkcjonującej przez kilkaset lat w zmieniających się warunkach społecznych, politycznych czy czysto wojskowych. Uzbrojenie, wygląd, zasady werbunku, dowodzenie i wszystkie inne aspekty funkcjonowania wojska wyglądały inaczej na przestrzeni lat.
Żeby nie było, że pieję tylko peany na cześć autora i Księgi. Cytatów przez całą książkę jest mnóstwo, ale przypisów brak. Jest selektywna bibliografia składająca się z opracowań, a autor często cytuje źródła z epoki (z Jędrzejem Kitowiczem na czele).
Widzę u Pokojskiego wielką miłość do Sienkiewicza, bo nie tylko nie omieszkał wrzucić kilkustronicowy cytat z Potopu, ale przypomina, że Piłsudski w sierpniu 1920 roku miał ze sobą egzemplarz Sienkiewicza. Sam Sienkiewicza nie znoszę i jestem na podobne zachwyty wyczulony.
Facepalmy recenzenta
Byłem bardzo ciekaw, co zostało zawarte w rozdziale o recepcji husarii w popkulturze i muszę powiedzieć, że tego, co tam jest, absolutnie się nie spodziewałem. Nawiązania do symboliki husarskiej w jednostkach wojskowych – standard. Że Sienkiewicz pisał, a potem filmowali Sienkiewicza – standard. Że na obrazach są husarze – standard. Że symbolika i elementy oporządzenia husarskiego są na monetach czy banknotach – standard. Że są grupy rekonstrukcyjne działające w całej Polsce (chyba wszystkie wymienił) – standard.
Ale można się z tej litanii też dowiedzieć, że nasza uczestniczka w wyborach miss miała skrzydła husarskie (osobiście uważam, że akurat ten performance powinien zniknąć w mrokach), że są stacje paliw z husarią w nazwie i logo, że Polskę nazywa się „husarią międzymorza” (tu zrobiłem facepalma).
A już szczytem wygrzebywania husarii współcześnie są krawaty z podobizną jeźdźca (tu już podwójny facepalm). Jeśli dorzucić do tego całą galerię zdjęć sygnowanych SIGNUM POLONICUM naprawdę mam wrażenie, że to wygląda na zajmowanie pustych stron, żeby się nie zmarnowało.
Sumując to wszystko wychodzi, że do pewnego momentu Księga jest naprawdę solidnym opracowaniem. Oczywiście, opinie o stylu pisarskim będą zapewne podzielone, ale jednego nie można odmówić Pokojskiemu – ogromu pracy włożonego w studiowanie przedmiotu.
Nie wiem, ile czasu zajęło mu przeprowadzenie badań do pracy, ale zakładam, że dużo. Księga jest zdecydowanie wręcz pomnikiem husarii. Czuć, że autor jest dumny z niej i z noszenia jej zbroi. Tak, to chyba najlepiej oddaje wrażenie, jakie mam po lekturze – poczucie dumy. Nie moje, autora.
Ostatnich kilkadziesiąt stron, czyli ten opis SIGNUM POLONICUM czy recepcja w popkulturze, to moim zdaniem zapchajdziury i bez nich Księga nie tylko się broni, ale chyba nawet jest lepsza. Niestety, ale na koniec może trochę ciężkiego i topornego, ale jednak solidnie i nieźle zrobionego dania dostajemy śmierdzące jajo. Zatem czytajcie do rozdziału o upadku formacji. To mogę polecić. Ostatni fragment czytacie na własną odpowiedzialność. Żeby nie było, że nie uprzedzałem.
Wydawnictwo Fronda
Ocena recenzenta: 4/6
Jakub Łukasiński