Wojsko cudzoziemskie czy narodowe? Dwa autoramenty w czasach Władysława IV

Władysław IV obejmując w 1632 roku tron musiał stawić czoła zagrożeniu ze strony Rosji, a następnie Turcji. W 1635 roku upływa termin rozejmu ze Szwecją. Analizując pierwsze lata panowania tego władcy należy więc zauważyć, że Polska permanentnie zagrożona musiała zintensyfikować swój wysiłek wojenny.

Władysław IV Waza
Władysław IV Waza

Nowy król był od młodości przygotowywany do zadań wodza armii. Władysław IV miał także doświadczenie wojenne zdobyte m.in. podczas Dymitriad oraz oblężenia Chocimia w 1621 roku. Przed objęciem tronu odbył także podróż po Europie, w czasie której mógł zaobserwować działania zbrojne w Niderlandach. Szczególnie duże wrażenie na Polakach zrobiło oblężenie Bredy. Posiadając tak znaczne doświadczenia nowy król wyciągnął pewien istotny wniosek: w zmieniającej się sztuce wojennej coraz większą rolę będzie odgrywać piechota. Dodatkowym potwierdzeniem tego zdania były doświadczenia wyniesione z walk toczonych ze Szwecją w latach 1626 – 1629. W konflikcie tym znakomita kawaleria miała trudności z pokonaniem zreformowanej armii Gustawa Adolfa.

Polskie wojsko od czasów panowania Władysława IV było podzielone na autorament (zaciąg) cudzoziemski i narodowy[1]. W skład wojsk cudzoziemskich wchodziła arkebuzeria i rajtaria (ciężka kawaleria), dragonia oraz piechota, tzw. niemiecka. Do wojsk narodowych zaliczano husarię (ciężka kawaleria), kozaków[2] (jazda średniozbrojna) oraz piechotę polsko – węgierską. W przeciwieństwie do czasów przed panowaniem Władysława IV do wojsk cudzoziemskiego autoramentu nie zaciągano już obcokrajowców. Różnica pomiędzy oboma zaciągami nie polegała więc na składzie etnicznym oddziałów, lecz na organizacji jednostek.

Metody werbunku

Do wojsk cudzoziemskiego zaciągu werbowano żołnierzy metodą „wolnego bębna”. Dowódca wysyłał do miast i miasteczek królewskich oraz należących do duchowieństwa podoficerów wraz z doboszami. Uderzając w bębny ogłaszano werbunek. Szczególnie jarmarki przyciągały zarówno werbowników, jak i przyszłych żołnierzy. W zupełnie inny sposób zaciągano żołnierzy do chorągwi narodowych. Werbunek odbywał się metodą „pocztów towarzyskich”. Tworząc oddział rotmistrz udawał się do pobliskiej szlachty i proponował wstąpienie do wojska. Przynajmniej teoretycznie wizytował znanych mu ludzi, obeznanych z rzemiosłem wojennym. Każdy szlachcic, który wyraził zgodę na wstąpienie do chorągwi stawał się towarzyszem[3]. Obowiązkiem każdego towarzysza było skompletowanie własnego pocztu. W momencie wstąpienia do oddziału dowódca pocztu otrzymywał zaliczkę na uzupełnienie uzbrojenia. W zależności od okresu i rodzaju wojska (husarii, kozaków czy piechoty) liczba pocztowych wahała się, zwykle wynosiła jednak od 1 – 3 żołnierzy.

Organizacja jednostek

Niderlandzki muszkieter (Jacob van Gheyn, Wapenhandelingen van Roers. Musquetten ende Spiesen, 1608 r.)
Niderlandzki muszkieter (Jacob van Gheyn, Wapenhandelingen van Roers. Musquetten ende Spiesen, 1608 r.)

Podstawową jednostką wojsk cudzoziemskich był regiment. Największe jednostki tego typu liczyły ok. 1200 ludzi, przeciętny stan wynosił jednak 600 żołnierzy. Na czele regimentu stał pułkownik (oberszter). Każdy regiment dzielił się na kompanie, te z kolei na kapralstwa. Jednostki cudzoziemskiego zaciągu posiadały rozbudowane sztaby. I tak sztab regimentu (primaplana) tworzył obersztleitnant, major, cyrulik, zbrojmistrz regimentu, kwatermistrz regimentu, profos, adiutant oraz dobosz regimentu[4]. Również kompanie posiadały sztaby (tzw. małe primaplany). W ich skład wchodzili: kapitan, porucznik, felczer, chorąży, zbrojmistrz oraz sierżanci. Kompanie kawalerii posiadały dodatkowo siodlarza, po dwóch kowali i trębaczy. Na każdych 50 żołnierzy przypadał jeden wachmistrz[5].

Wojska narodowego autoramentu formowały chorągwie. Jednostka tego typu dorównywała wielkością kompanii wojska cudzoziemskich. Na czele chorągwi stał rotmistrz. Najczęściej stopień ten otrzymywał magnat wystawiający oddział. Dowództwo w jego zastępstwie sprawował wówczas porucznik. Od lat dwudziestych XVII wieku coraz większą rolę odgrywają namiestnicy. Do oficerów zaliczano także chorążych. W piechocie znajdowali się także dziesiętnicy[6]. Największe, liczące ok. 200 ludzi, chorągwie kawalerii wystawiali zazwyczaj król i hetmani. Tyle samo liczyła przeciętna jednostka piechoty polsko-węgierskiej. Jedynie największe oddziały liczyły 300 piechurów. Pozostałe chorągwie kawalerii i piechoty narodowej liczyły zazwyczaj 100 ludzi.

Taktyka walki

Z porównania stylu walki obu autoramentów wynika ważny wniosek: wojska narodowe (poza jednostkami piechoty) preferowały walkę wręcz, wojska cudzoziemskie natomiast dążyły do prowadzenia walki przy pomocy broni palnej.

Piechota niemiecka dzieliła się na pikinierów oraz muszkieterów. Przeznaczeniem żołnierzy uzbrojonych w piki była ochrona całego oddziału przed atakiem kawalerii. Żołnierzy uzbrojonych w muszkiety ustawiano na skrzydłach czworoboku utworzonego z pikinierów. Żołnierze cudzoziemskiego autoramentu prowadzili ostrzał w następujący sposób: pierwszy szereg po oddaniu strzału wycofywał się na tył formacji by naładować broń. Jego miejsce zajmował drugi szereg, który po oddaniu strzału również wycofywał się na tył oddziału. Miejsce drugiego szeregu zajmował trzeci itd. Po oddaniu salwy przez ostatni szereg na czoło wysuwał się znów pierwszy szereg. Opisany rodzaj walki nazywano kontrmarszem piechoty. Kawaleria cudzoziemska walczyła stosując karakol, będący odmianą kontrmarszu.

Husarz - obraz Józefa Brandta
Husarz – obraz Józefa Brandta

Inną technikę walki stosowały roty piechoty narodowej. Jednostki tego zaciągu nie posiadały pikinierów. Przed rozpoczęciem walki wszystkie szeregi, poza ostatnim, klękały. Jako pierwszy salwę oddawał stojący szereg. Następnie wstawał przedostatni szereg i oddawał salwę. Po nim wstawał kolejny szereg itd. Po wystrzeleniu przez pierwszy szereg wszyscy żołnierze, poza ostatnim szeregiem, ponownie klękali.

Jak wspomniano kawaleria narodowa preferowała prowadzenie walki wręcz. Husarię i Kozaków wykorzystywano do przeprowadzania przełamujących linię przeciwnika szarż. Chorągwie tego autoramentu ustawiano w 3 – 4 szeregi. W pierwszym szeregu znajdowali się towarzysze, w następnych pocztowi. Jedynie towarzysze husarscy posiadali kopie. Zadaniem ciężkozbrojnej husarii było dokonanie wyłomu w linii przeciwnika. W przypadku sukcesu Kozacy poszerzali lukę powstałą w oddziałach przeciwnika. Zadaniem Kozaków było także zabezpieczenie skrzydeł husarii przed atakiem oskrzydlającym przeciwnika.

Wsparciem dla kawalerii oby autoramentów byli dragoni. Z wszystkich opisanych rodzajów wojska pojawili się najpóźniej – w wojsku koronnym podczas wojny o ujście Wisły. Pomimo wyposażenia w konie dragoni walczyli jako piechota. Wierzchowce służyły jedynie podczas przemarszu na pole bitwy. Dzięki temu byli w stanie dotrzymać tempa marszy kawalerii. Podczas starcia dragonów spieszano. Kilku żołnierzy pozostawiano przy koniach, pozostali zaś przyjmowali szyk bojowy piechoty niemieckiej.

Ocena obu autoramentów

Dokonując oceny autoramentów należy wskazać zarówno zalety, jak i wady obu rodzajów zaciągu. Niewątpliwą zaletą wojsk cudzoziemskich były duże rozmiary regimentów oraz rozbudowane sztaby. Na korzyść tego autoramentu przemawia także duża liczba specjalistów usprawniających funkcjonowanie jednostki.

Żołnierze polscy XVII wieku według Jana Matejki. Pierwszy z lewej piechur cudzoziemskiego autoramentu
Żołnierze polscy XVII wieku według Jana Matejki. Pierwszy z lewej piechur cudzoziemskiego autoramentu

Do wad należy zaliczyć zaciąganie ludzi przypadkowych, często nie posiadających żadnej wiedzy o rzemiośle wojennym. Wady tej, przynajmniej teoretycznie, nie posiadały jednostki narodowego zaciągu. Werbunek metodą pocztów towarzyskich miał gwarantować zaciąganie ludzi obeznanych ze sztuką wojenną. Mankamentem jednostek narodowych były niewielkie rozmiary chorągwi.

Wojny prowadzone przez Władysława IV wykazały, że oba autoramenty doskonale się uzupełniają. Silny ogień piechoty i dragonów powstrzymywał ataki przeciwnika, szarże kawalerii natomiast dokonywały uderzeń przełamujących. Najlepszym potwierdzeniem tej oceny jest wypowiedź Krzysztofa Radziwiłła: „Pokazało się jako mądrze i potrzebnie podestrem militiam od instar cudzoziemskie instytuowałeś WKM. Bo lubo to pierwsze tej reformacji regimenta były, wszakże konnemu wosku wielce pomocne a nieprzyjacielowi srodze straszne były”[7].

 Autor Kamil Domagała

Bibliografia:

Baranowski Bohdan, Organizacja wojska polskiego w latach trzydziestych i czterdziestych XVII wieku, Warszawa 1951,

– K. Górski, Historya jazdy polskiej, Poznań 2004,

– Górski Konstanty, Historya piechoty polskiej, Poznań 2003.

– Wimmer, Wojsko polskie w II poł. XVII wieku, Warszawa 1975.

– Wisner Henryk, Wojsko litewskie I poł. XVII w., część III, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, Warszawa 1978.

Przypisy:

[1] B. Baranowski, Organizacja wojska polskiego w latach trzydziestych i czterdziestych XVII wieku, Warszawa 1951, s. 38.

2 Nie należy mylić kozaków (kawalerii) od kozaków zaporoskich.

3 J. Wimmer, Wojsko polskie w II poł. XVII wieku, Warszawa 1975, s. 25.

4 K. Górski, Historya piechoty polskiej, Poznań 2003, s. 43.

5 K. Górski, Historya jazdy polskiej, Poznań 2004, s. 108-110.

6 B. Baranowski, Organizacja wojska…, s. 108

7 H. Wisner, Wojsko litewskie I poł. XVII w., część III, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, Warszawa 1978, s. 104 – 105.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*