Zapraszam Państwa do…Auschwitz

Muzeum Auschwitz-Birkenau opublikowało statystyki odwiedzających za rok 2013. I co okazało się? Otóż bardzo wzrosła liczba odwiedzających z takich krajów jak… Wielka Brytania i Irlandia, a zmalała liczba Polaków. Czyżby wszystkiemu winny byłby niż demograficzny? A może jednak przyczyna tkwi w czymś znacznie głębszym?

Wraz z początkiem nowego roku już tradycją stało się, że wszystkie instytucje kulturalno-muzealne na swoich stronach publikują statystyki turystów, którzy odwiedzili ich progi. Podobnie postąpiło Muzeum Auschwitz-Birkenau. Pierwszy rzut oka wcale nie dziwi, bo wiadomo, że na pierwszym miejscu będą polskie wycieczki. Wydaje się normalne, bo któż z nas prędzej, czy później nie zetknął się z miejscem, które pozostawia w umysłach i sercach niezatarty ślad? Jednak w czołówce odwiedzających plasują się obywatele krajów, których nie posądzalibyśmy o tak liczne zainteresowanie tym wydarzeniem. Zaraz za Polakami są Brytyjczycy, Amerykanie i Włosi, a największy wzrost liczby odwiedzających dotyczy Irlandczyków (aż o 106%!). Dopiero później są Niemcy i Izraelczycy.

Z jednej strony może cieszyć, że pamięć o wydarzeniach w Auschwitz nieobca jest też turystom z odleglejszych krajów. Jednak zastanawia bardzo duży spadek szkolnych wycieczek polskich, dla których to miejsce było zawsze istotnym celem na mapie kształcenia historycznego. Jak podaje Muzeum w swojej statystyce w 2011 r. przybyło 610 tys. osób, w 2012 r. – 446 tys., a już 2013 r. tylko 336 [1]

Nie chcę tu głosić hiobowych wieści, ale w przyszłości nie ma, co liczyć na zwiększenie liczby młodych Polaków przybywających do tego Miejsca Pamięci. Nie chodzi tu wcale o niż demograficzny, który oczywiście też ma pewien wpływ na statystyki. Moim zdaniem problem tkwi dużo głębiej.

Program nauczania historii od jakiegoś czasu uległ znacznym przekształceniom. Tak na dobrą sprawę tematyka Zagłady pojawia się na lekcjach historii jedynie w podstawówce i szkole ponadgimnazjalnej. I zazwyczaj bywa wtedy traktowana bardzo pobieżnie. Nauczyciele szkół podstawowych na ogół boją się mówić na ten temat, „bo za mało czasu”, „bo dzieci mogą się wystraszyć”, „żeby nie było kłopotów z rodzicami”. W tym wieku też nie wyjeżdżają do Auschwitz. Z czym akurat się zgadzam, bo jednak trzeba pewnej dojrzałości psychicznej do zrozumienia tego, co widzimy. Chociaż chyba nigdy nie będziemy tego pojąć, ale to już osobny temat.

W gimnazjum tematy sięgają jedynie do I wojny światowej, więc nie ma o czym mówić, a tym bardziej jechać z uczniami. A szkoda, bo wtedy jest najlepsza sposobność wyjazdu i poznania naocznie ważnych, historycznych miejsc. W szkole ponadgimnazjalnej też jest kłopot, żeby ten temat dobrze omówić. W ciągu jednego roku nie będzie na to czasu, a jeśli nauczyciel nie wybierze jako dodatkowego zagadnienia to przepadnie ono w mrokach innych wydarzeń.

Kiedyś zwiedzanie obozu Auschwitz-Birkenau było obowiązkowym punktem każdej wycieczki, która wybierała się do stolicy Małopolski. Dziś, jak widać po statystkach, omija się je szerokim łukiem. Może to w nas, starszych budzić oburzenie, ale widać w tym pewien pozytywny aspekt.

Jak opowiadali mi doświadczeni przewodnicy po Muzeum, najbardziej lubią oni wycieczki niemieckich nastolatków. Dziwne? Nie dla przewodników. Ci młodzi ludzie przyjeżdżają specjalnie na teren byłego obozu na własną prośbę. Wyposażeni w ogromną wiedzę przez swoich niemieckich nauczycieli. Zawsze mają masę pytań i przewodnicy niejednokrotnie muszą przedłużać standardowe oprowadzanie. Polskie wycieczki zazwyczaj Auschwitz mają przy okazji, między Wawelem a Wieliczką i w zasadzie nie widzą celu przekroczenia bram obozu.

Skoro już raz posłużyłem się negatywną, biblijną metaforą użyję tym razem pozytywnej. Większa radość jest z jednej polskiej wycieczki, która wie po co tu przyjechała niż z 99. które zahaczyły Auschwitz przy okazji.

27 stycznia 2014 przypada 69. rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz. W tym czasie nie zadręczałbym się mniejszymi liczbami turystów, ale cieszył się z ich jakości, które historię obozu poniosą dalej w świat. Niestety tego nie da się zmierzyć żadną miarą.

Źródło – auschwitz.org


Piotr Burak – wiejski nauczyciel historii i języka polskiego.

[1] http://pl.auschwitz.org/m/index.php?option=com_content&task=view&id=1716&Itemid=12 (dostęp online 18.01.2014)

One Comment

  1. Znam ciut problematykę – chodzi także o to, że muzeum zamknęło się tylko na siebie i swoje pożal się boże psedonaukowe problemy. Wiele inicjatyw „spoza towarzystwa” jest po prostu olewanych i tyle. To budzi frustrację. Żenada lekka, ale taka prawda.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*