Zmierzch bogów | Recenzja

Thorolf Hillblad, Zmierzch bogów

Nie ulega wątpliwości, że II wojna światowa to jeden z najtragiczniejszych okresów w historii Europy. Odcisnął trwałe piętno na świadomości społeczeństw dotkniętych tym konfliktem. Jego skala i ogrom okrucieństw jakie były jego elementem sprawiły, że po dziś dzień nie sposób oddawać się refleksji na ten temat bez pewnej dozy emocji. Wspomnienia żołnierzy, którzy brali udział w walkach, do dziś cieszą się zainteresowaniem czytelników. Nakładem wydawnictwa Bellona, ukazała się książka „Zmierzch bogów”, która jest zapisem wspomnień Erika Wallina – byłego członka dywizji Waffen SS „Nordland”. Choć jest to książka niewielkich gabarytów, nie da się ukryć, że jest wielce kontrowersyjna.

Każda publikacja wspomnień powinna być poprzedzona stosownym wstępem, który objaśnia wiele istotnych zagadnień związanych z prezentowaną edycją. Mimo, że w tej książce znajduje się wstęp, poza informacjami o autorze wspomnień i okolicznościach ich spisania, nie podano żadnych innych wartościowych informacji. W sposób katastrofalny rzutuje to na całość edycji. Wspomnienia Eryka Wallina spisał Thorolf Hillblad. Nie jest historykiem. Podobnie jak Wallin jest byłym ochotnikiem z Waffen SS. Zaledwie lektura wstępu pozwala zauważyć, że wspomnienia zostały wydane głównie w celach komercyjnych, ze wszelkimi konsekwencjami z tego wynikającymi. Jednak w toku lektury tej książki nie opuszczała mnie wątpliwość czy tylko chęć zarobku powodowała autorami tekstu? Wstęp zaczyna się od stwierdzenia, że zbrojne ramię jednej z najbardziej zbrodniczych instytucji w III Rzeszy – SS – po wojnie niesłusznie zdelegalizowano za zbrodnie wojenne. Dalej, autor expresis verbis stwierdza, że spisane przez niego wspomnienia, oparte o wywiady z Wallinem, cieszyły się ogromnym zainteresowaniem szczególnie w Argentynie z uwagi na fakt, że po wojnie schroniło się tam wielu esesmanów. Dodał, że właśnie dlatego nie zaszła konieczność jej wznowienia. Wstęp zakończony został mottem SS – „Naszym honorem jest lojalność”. Zamieszczenie go na końcu wstępu nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego. Pozwala wręcz domniemać, że autor sporządził tekst nie tylko w celach zarobkowych ale również ideologicznych.

Erik Wallin, jako ochotnik i były członek 11. Dywizji grenadierów pancernych Waffen SS „Nordldland”, co zrozumiałe, był osobą indoktrynowaną. Thorolf Hillblad, czyli autor edycji, również był ochotnikiem w Waffen SS. Z tekstu wynika, że nadal szczerze wierzą w „ideały” głoszone przez propagandę Goebbelsa. Język ministra propagandy jest w tekście stale obecny. W tekście pojawia się bardzo wiele kontrowersyjnych sformułowań jak: „barbarzyńska tłuszcza ze wschodu”, „Azjatyckie hordy” i tak dalej. Są to frazesy, których oczywistym pochodzeniem jest język hitlerowskiej propagandy. Wiele sformułowań świadczy o głęboko zakorzenionym rasizmie autorów. W narracji autora, Polacy, Ukraińcy i Rosjanie zostali przedstawieni jako narody dzikie, pozbawione racjonalnej cywilizacji, do czasu póki Niemcy nie objęli ich swoją „opieką”. Krótki, zaledwie dwu i pół stronicowy wstęp nie wyjaśnia dlaczego w tekście padają takie sformułowania. Nie wyjaśnia również wielu skrótów myślowych zawartych w tekście, które z uwagi na swoją kontrowersyjną treść powinny zostać opatrzone stosownym komentarzem. Jedyną formą edycji merytorycznej są przypisy wyjaśniające skróty techniczne lub nazwy miejscowości.

Sam tekst oddaje realia historyczne opisywanej w nim epoki, choć jego wartość merytoryczna budzi wiele zastrzeżeń. Opisy udanych kontruderzeń, mocno przerzedzonych jednostek Waffen SS, należy odłożyć między bajki. W 1945 roku, niemieckie siły zbrojne miały mocno ograniczone możliwości operacyjne nawet w wymiarze lokalnym. Książka opisuje okoliczności walk toczonych w Kurlandii, na Pomorzu oraz w Brandenburgii. Jest to zapis dramatycznego końca III Rzeszy i niedoli żołnierzy, służących w ochotniczych formacjach jej elitarnych sił zbrojnych. Autorzy oddali do rąk czytelnika świadectwo wojny widzianej oczyma żołnierza. Niestety jest to opis pełen nie tyle emocji, co propagandowych sformułowań i uproszczeń.

Techniczna strona wydania nie budzi żadnych zastrzeżeń. Książkę wydano w twardej oprawie. Okładka przyciąga wzrok i oddaje treść książki. Czcionka oraz jakość papieru są bardzo dobre. Na początku pracy znajduje się spis treści. Po nim zamieszczono niewielką mapkę ukazującą obszar Pomorza. Uwzględniono na niej niemieckie i polskie nazwy miejscowości. Treść uzupełniono o zdjęcia osób w niej wspominanych oraz pododdziałów Waffen SS w warunkach bojowych. Na końcu książki są trzy załączniki. Pierwszy to życiorys generała SS Feliksa Steinera. Drugi i trzeci poświęcone są objaśnieniu struktury formacji ochotniczych Waffen SS. Wspomniany biogram jest bardzo tendencyjny i daleko mu do obiektywności. Jest to kolejny dowód, na brak kompetencji autora.

Wspomnienia Erika Wallina to fenomenalne źródło dla historyków badających mentalność żołnierzy służących w Waffen SS. Jak każde wspomnienia, są cennym świadectwem czasów, które opisują. Niestety, z uwagi na fakt, że jest to bezkrytyczna edycja źródła, absolutnie nie polecam tej książki osobom zaczynającym swoją przygodę z historią. Dla osób zafascynowanych dziejami sił zbrojnych III Rzeszy, absolutnie nie powinna być lekturą podstawową. Nie jest to książka godna polecenia. Każdy, kto interesuje się historią II wojny światowej, powinien traktować ją wyłącznie jako pozycję poboczną.

Ocena recenzenta: 2/6

Wydawnictwo Bellona

Maciej Kościuszko

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*