Ja, Orzeł. Z Kedywu do celi śmierci | Recenzja

Witalis Skorupka, Beata Sławińska, Ja, Orzeł. Z Kedywu do celi śmierci

Dwudziestowieczna historia Polski jest bez wątpienia tragiczna i bardzo ciekawa zarazem. W 1918 roku, po zakończeniu I wojny światowej, powstała w końcu niepodległa Polska. Niestety, wolnością nie było jej dane cieszyć się długo. II wojna światowa sprowadziła na nasz kraj wiele cierpienia. Krwawą okupację niemiecką zastąpiło komunistyczne zniewolenie. Jak w tych wielkich trybach historii odnajdywali się zwykli ludzie? Jaki wpływ na ich życie, wybory i poglądy wywarły wydarzenia, o których możemy przeczytać w podręcznikach?

Odpowiedź na podobne pytania przynosi lektura książki pod tytułem „Ja, Orzeł. Z Kedywu do celi śmierci”. Pozycja ta ukazała się nakładem wydawnictwa Bellona. Jest to po prostu wywiad rzeka, który z Witalisem Skorupką przeprowadziła Beata Sławińska. Utrzymany jest porządek chronologiczny, dzięki czemu możemy dokładnie prześledzić losy Witalisa.

Jest to bez wątpienia nietuzinkowa postać, której życie mogłoby być gotowym scenariuszem na film. Urodził się 16 lutego 1923 roku, w rodzinie szlacheckiej. Jego dzieciństwo było szczęśliwe. Beztroską młodość przerwał wybuch II wojny światowej. Nasz bohater miał wtedy 16 lat. W jego wspomnieniach wybrzmiewa groza tamtych wydarzeń. Bombardowanie Warszawy, strach i niepewność jutra. Opowiada o życiu w czasie okupacji, o pracy. Bardzo szybko zaangażował się w działalność konspiracyjną. Wstąpił do Armii Krajowej. To właśnie wtedy zyskał pseudonim „Orzeł”. Należał do Kedywu – jednostek specjalnych. Bardzo ciekawie i ze szczegółami opisuje swoją działalność konspiracyjną. Jednym z jego zadań było likwidowanie osób, na które wyrok wydało Polskie Państwo Podziemne. Do jednej z najgłośniejszych akcji należała likwidacja Ludwika Krafta, szefa niemieckiej Policji Kryminalnej w Siedlcach. Wydarzenie to miało miejsce 1 kwietnia 1944 roku, w ramach akcji „Prima Aprilis”.

Podczas lektury książki widzimy dylematy, przed jakimi stawali żołnierze Armii Krajowej. Akcje likwidacyjne wymagały opanowania, zimnej krwi i silnej psychiki. Nieraz mogło się pojawić pytanie o ich sens.

Życie Witalisa Skorupki nierozerwalnie było związane z tragicznymi dziejami Polski. „Wyzwolenie” przez Armię Czerwoną położyło co prawda kres okupacji niemieckiej, ale przyniosło nowe zagrożenie. Doświadczył tego nasz bohater, szybko aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. W tzw. „procesie kiblowym” został skazany na karę śmierci. Uniknął jej tylko dlatego, że Bolesław Bierut skorzystał z prawa łaski. Wyrok zamieniono na 10 lat więzienia. Był to kolejny ciężki okres w jego życiu. Komunistyczne więzienia były tak ciężkie, że Skorupka myślał o samobójstwie. Siedział we Wronkach, Potulicach i Bydgoszczy. Uczciwie przyznaje jednak, że także w więzieniu trafiał na dobrych ludzi, np. strażników, którzy mu pomogli i którym być może zawdzięcza życie.

Bardzo ciekawie ułożyły się także jego losy po wyjściu na wolność. W III RP zaangażował się bardzo w działalność społeczną. Przez 14 lat był szefem Związku Więźniów Politycznych Skazanych na Karę śmierci w Okresie Reżimu Komunistycznego. Dbał o upamiętnienie ofiar systemu komunistycznego. Za swoje zaangażowanie otrzymał wiele odznaczeń państwowych.

O tym wszystkim opowiada, mając 95 lat. Jest to poruszające świadectwo.

Książkę mogę polecić wszystkim miłośnikom pamiętników i wspomnień. To historia człowieka, który żyjąc w bardzo trudnych czasach zawsze starał się być wierny Ojczyźnie. Naprawdę ciekawa lektura.

Wydawnictwo: Bellona

Ocena recenzenta: 5/6

Wojciech Sobański

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*