„Czarna rota walczy bez pardonu”. Żuawi śmierci generała de Rochebrune

François de Rochebrune w stroju żuawa śmierci Fot. Wikimedia Commons
François de Rochebrune w stroju żuawa śmierci
Fot. Wikimedia Commons

W skład pierwszego sztabu kompanii żuawów oprócz dowódcy, pułkownika Rochebrune, wchodzili: kapitan Biernacki, adiutanci dowódcy, podporucznik Emanuel hr. Moszyński i podporucznik Jan Serafin Tomkiewicz, lekarz Franciszek Kuttek. Na sierżantów mianował Rochebrune Rożę i Salwacha, a chorążym został urzędnik skarbowy z Krakowa Heród. Obsada tego ostatniego stanowiska zmieniła się szybko, gdy 14 lutego do powstańców dołączył austriacki patrol, który kontrolując przygraniczne wioski, przekroczył kordon i pogalopował do Olkusza. Oddział składał się z pięciu ludzi: jednego Polaka o nazwisku Lewandowski i… czterech Włochów. Wszyscy za zgodą pułkownika wcieleni zostali do żuawów, a sierżant Orsetti został chorążym (Heróda awansowano na porucznika). Orsetti, odbierając sztandar żuawów, ukląkł, rozwinął go, ucałował obraz Matki Boskiej i krzyknął trzykrotnie: „E viva la Pologne!”.

Chrzest bojowy kompania żuawów przeszła w nieudanej bitwie miechowskiej 17 lutego 1863 roku. Z jednej strony obnażyła ona nieudolność w dowodzeniu Apolinarego Kurowskiego, a z drugiej pokazała męstwo niedoszkolonych i niedozbrojonych powstańców. Szczególnie tyczyło się to żuawów, którzy szli w awangardzie powstańczego zgrupowania i pierwsi rozpoczęli walkę z załogą Miechowa, atakując rosyjskie pozycje na cmentarzu. Oddajmy głos uczestnikowi bitwy, Edwardowi Webersfeldowi: „Gdy reszta oddziału [Kurowskiego] zbliżyła się do nas, na jakieś dwieście kroków, pchnął Rochebrune kilku żuawów na szczyt wału [okalającego miasto] dla rozejrzenia się w sytuacji, lecz gorąca krew zapaleńca przemogła w nim względy na własne bezpieczeństwo i kilku skokami znalazł się na wale. Nie dostrzegł widocznie nic podejrzanego, bo zakomenderował: Zuaves de mort! Par gimnastique en avant! Biegiem wpadliśmy na wał, a równocześnie spuścił się z niego Rochebrune na tamtą stronę ku miastu. Jeszcześmy nie stanęli na wale pewną nogą, gdy z położonego pod samym jego brzegiem cmentarza posypał się na nas grad kul nieprzyjacielskich, dziesiątkując atakujących. Moskale przyczajeni w pojedynkę za mogiłami, nagrobkami i drzewami, wytrzymali spokojnie pojawienie się kilku naszych z Rochebrunem na wale, czekając z salwą na wystąpienie liczniejszych sił. Nie mieli jednak czasu nabić broni do drugiego strzału, bo żuawi zwalili się jak huragan na cmentarz, wpadli na rozrzuconych po nim i na kolby i pięści poczęli się zmagać z osłupiałymi na taki sposób walki sołdatami”. Walczących zażarcie żuawów szybko wsparli strzelcy Niewiadomskiego i wspólnie oczyścili cmentarz z nieprzyjacielskich wojsk. W tym momencie przybył komendant Kurowski i rozkazał żuawom uformować czwórki i ruszyć wąską uliczką do centrum miasta. Rochebrune zaprotestował i próbował tłumaczyć, że skazuje to jego oddział na pewną zagładę. Wtedy Kurowski odpowiedział: „Je suis ici le Commendant! Enevant!” i odjechał na tyły zgrupowania. Rochebrune zaklął siarczyście, pogroził pięścią odjeżdżającemu Kurowskiemu i jako stary żołnierz przystąpił do wykonania rozkazu. Niestety, nie pomylił się w swej ocenie. W wybiegających z ulicy Krakowskiej na miechowski rynek żuawów uderzył ogień salw dwóch rot piechoty. Kilkunastu atakujących padło martwych na bruk, a reszta zaczęła się cofać tą samą drogą, którą przybiegli. I w tym momencie posypały się na nich kule z okien, dymników i dachów kamienic stojących wzdłuż ulicy. Pogrom powstańców był całkowity, a pułkownik Apolinary Kurowski dołożył do niego jeszcze swą kawalerię, której rozkazał szarżować wąskimi i będącymi pod ogniem nieprzyjaciela uliczkami miasta… W tej krwawej bitwie poległo około 250 powstańców. Z kompani żuawów liczącej stu sześćdziesięciu żołnierzy, zginęło osiemdziesięciu jeden, a czterdziestu było rannych.

Potyczka żuawów śmierci w czasie powstania styczniowego Fot. Wikimedia Commons
Potyczka żuawów śmierci w czasie powstania styczniowego
Fot. Wikimedia Commons

Po tej niefortunnej bitwie niezmordowany pułkownik Rochebrune (który od tego czasu zaczął się podpisywać de Rochebrune) przystąpił do odtworzenia oddziału, który nazwano pułkiem żuawów śmierci, choć w rzeczywistości osiągnął wielkość batalionu liczącego około czterystu ludzi. Podzielono ich na dwie kompanie dowodzone przez Irlandczyka Tytusa O’Briena de Lacy występującego pod pseudonimem „Drzymała” i hr. Wojciecha Komorowskiego. Oddział pułkownika Rochebrune znalazł się w zgrupowaniu generała Mariana Langiewicza, a do walki powrócił nie jak podają niektórzy historycy pod Małogoszczem, lecz pod wsią Szczepanowice w obwodzie miechowskim 13 marca 1863 roku. Wtedy to żuawi idący w straży przedniej starli się z kozackim patrolem wysłanym na rekonesans z Miechowa. Zginąć miało dziewięciu kozaków przy stracie jednego żuawa.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*