Sensacyjne odkrycie wraku galeonu San Jose z ładunkiem o wartości 17 mld dolarów

Trwają poszukiwania cennego ładunku

Znaleźliśmy galeon San Jose” – oznajmił prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos. Wrak hiszpańskiego okrętu zatopionego przez Brytyjczyków 307 lat temu jest określany jako „Święty Graal” podmorskich poszukiwaczy skarbów. Galeon San Jose miał bowiem na pokładzie najcenniejszy ładunek, jaki kiedykolwiek poszedł na dno. W swoim ostatnim rejsie San Jose był wyładowany po brzegi złotem, srebrem, klejnotami i biżuterią, których wartość szacowano później nawet na 17 miliardów dolarów.

Niezwykle cenny ładunek

Wrak odnalazła kolumbijska flota po długich poszukiwaniach. Sukces triumfalnie ogłosił prezydent Santos, który wystąpił na specjalnej konferencji prasowej. Wrak galeonu, przez zawiłą historię jego poszukiwań, stał się w Kolumbii czymś w rodzaju symbolu narodowego, a odnalezienie go było punktem honoru. Nie wiadomo, gdzie dokładnie znajdują się resztki galeonu. Pewne jest tylko to, że gdzieś u wybrzeży Kolumbii w pobliżu portu Kartagena, z którego galeon wyruszył w swój ostatni rejs w 1708 roku. Prawdopodobnie statek spoczywa niedaleko półwyspu Baru, w bliskim sąsiedztwie Wysp Rosario na Morzu Karaibskim. Nie wiadomo też, na jakiej głębokości spoczywa wrak i jak trudny jest do niego dostęp. Prezydent Santos stwierdził, że ładunek odnalezionego okrętu jest wart co najmniej miliard dolarów, a prawdopodobnie więcej. Szacunki czynione w przeszłości, podczas poprzednich prób znalezienia wraku, wahały się od czterech do 17 miliardów dolarów. Na pokładzie miało być między innymi około dziesięciu milionów pesos w złotych monetach.

Bolesny cios dla Hiszpanii

San Jose był jednym z trzech galeonów eskortujących 14 statków konwoju, które miały dostarczyć do Hiszpanii kosztowności z amerykańskich kolonii. Skarb miał posłużyć do finansowania wojny o sukcesję hiszpańską pomiędzy Wielką Brytanią, Holandią, Austrią, Prusami z jednej strony, a Francją, Hiszpanią, Bawarią i Kolonią z drugiej, która trwała w latach 1701-1714. Konwój tak zwanej „srebrnej floty” (nazwa na określenie transportu kosztowności z kolonii do Hiszpanii) został zaatakowany przez brytyjską eskadrę pod dowództwem admirała Charlesa Wagera u wybrzeży małej wyspy Isla de Baru, położonej niedaleko Kartageny. Zespół Royal Navy miał sporą przewagę. Większość hiszpańskich statków uciekła, ale nie udało się to San Jose, który miał na pokładzie najwięcej kosztowności. Po kilku godzinach zaciekłej walki, gdy Brytyjczycy byli bliscy abordażu hiszpańskiego galeonu, na jego pokładzie doszło do potężnej eksplozji. Albo wysadziła go załoga, albo otrzymał bardzo pechowe trafienie w magazyn prochu. Okręt został rozerwany na strzępy i błyskawicznie zatonął z niemal całą 600 osobową załogą oraz skarbem.

Walka o skarb San Jose

Przez kolejne trzy wieki odnalezienie wraku San Jose stało się obsesją wielu poszukiwaczy, liczących na nieprzebrane bogactwa, które wraz z nim spoczęły na dnie. Pierwsza próba odnalezienia skarbu, która miała szansę zakończyć się powodzeniem, została podjęta na przełomie lat 70. i 80. W 1981 roku amerykańska firma „Sea Search Armada” (SSA) ogłosiła, że udało się jej określić przybliżoną pozycję wraku. Pierwotna umowa z władzami Kolumbii zakładała, że w wypadku jego potwierdzonego znalezienia, Amerykanie dostaną 35 procent wartości skarbu. Władze w Bogocie zerwały jednak to uzgodnienie. Kwestia własności skarbu stała się kwestią dumy narodowej. Parlament ostatecznie przegłosował ustawę, według której cała zawartość San Jose jest własnością Kolumbii. Spór z Amerykanami ciągnął się dekady i został ostatecznie zakończony w 2011 roku, gdy amerykański sąd oddalił pozew firmy SSA i tym samym potwierdził stanowisko władz kolumbijskich. Teraz prezydent Santos zapewnia, że po wydobyciu skarb z San Jose trafi do specjalnie wybudowanego nowego muzeum.

Źródło: tvn.24.pl, BBC, PAP

Red. A. Grochowicz

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*