Karol Kalita powstaniec od zadań specjalnych

Major Karol Kalita mimo iż groził swoim podwładnym bronią, zmuszając ich do powrotu na pole walki, miał wśród żołnierzy niespotykany posłuch i szacunek. Żył, jadł, spał i walczył wraz z nimi, mimo szlacheckiego pochodzenia. W zamian mógł liczyć na ich wielkie poświęcenie…

Potyczka pod Mierzwinem – 5.12.1863 r.

Karol Kalita de Brenzenheim
Fot. Wikipedia Commons

W dniu 3 grudnia 1863 r. w okolicach wsi Mierzwin (gmina Imielno, powiat jędrzejowski, województwo świętokrzyskie), major Karol Kalita de Brenzenheim ps. “Rębajło” objął  dowództwo nad składającym się z niespełna 150 powstańców oddziałem i odebrał  od żołnierzy przysięgę na wierność ojczyźnie i Rządowi Narodowemu oraz posłuszeństwo przełożonym. Już następnego dnia „Rębajło” dowiedział  się, iż z pobliskiego Jędrzejowa wyruszyło przeciwko jego oddziałowi około 400 Moskali. W związku z przeważającymi siłami wroga Kalita zdecydował się nie podejmować walki i skierował się w stronę lasów szczeceńskich (zwanych również cisowskimi). Manewr okazał się być spóźnionym, ponieważ powstańcy natknęli się na Rosjan dość szybko, bo 5 grudnia. Mało tego, po pierwszych strzałach Rosjan, powstańcza jazda wpadła w popłochu na piechotę i ta zaczęła się wycofywać w nieładzie. Major Kalita wraz z kapitanem Stanisławem Jagielskim oraz bezimiennym kapralem skierowali broń w kierunku swoich żołnierzy, grożąc jej użyciem w stosunku do uciekających z placu boju. Kiedy sytuacja została opanowana major „Rębajło” wydał rozkaz do ataku na bagnety samemu przewodząc tej akcji. Blisko czterokrotnie liczniejsi nieprzyjaciele musieli uznać zwycięstwo powstańców. Po walce Kalita podziękował powstańcom, ale też nie szczędził słów krytyki dla kawalerzystów, którzy umknęli z pola walki. Potyczka pod Mierzwinem stanowiła chrzest bojowy oddziału, który w przyszłości stał się Trzecim Pułkiem Stopnickim, wchodzącym w skład Dywizji Krakowskiej generała Józefa Hauke Bosaka. Już kilka dni po tym wydarzeniu wysokie morale powstańców, podbudowane zwycięstwem nad liczniejszym przeciwnikiem miało zaprocentować…

Bitwa pod Hutą Szczeceńską – 9.12.1863 r.

Był poranek, 9 grudnia 1863 roku. Powstańczy oddział liczący około 150 piechurów, ponad 20 kawalerzystów i 10 kosynierów wyszedł ze wsi Ujny udając się do miejsca planowanego postoju, do Huty Szczeceńskiej (obecnie Huta Szklana w gminie Pierzchnica k. Kielc). Dowodzący oddziałem major Kalita ps. “Rębajło” rozkazał pozostać w Ujnach konnej pikiecie pod dowództwem wachmistrza Truskolaskiego. Jej zadaniem było ostrzec powstańców na wypadek pojawienia się we wsi wojsk carskich, które od jakiegoś czasu prowadziły szeroko zakrojone działania mające na celu odkrycie miejsc pobytu polskich oddziałów powstańczych w świętokrzyskich lasach.

Mimo iż Huta Szczeceńska była zamieszkała wyłącznie przez ubogich węglarzy, to w istniejących tam wówczas dziesięciu chałupach powstańcy zostali bardzo ciepło przyjęci. Mieszkańcy podzielili się żywnością, kto czym mógł a zmęczeni powstańcy znaleźli w końcu miejsce do odpoczynku. Ledwie rozpalili ogniska gdy od strony Ujen przygalopował kawalerzysta z informacją, że we wsi pojawił się silny oddział polskiej kawalerii pod dowództwem generała Hauke Bosaka. Rębajło wydał rozkaz, aby pikieta przepuściła generała wraz z oddziałem oraz by wzmożono czujność na wypadek gdyby w ślad za Polakami podążały carskie wojska.

 

Generał w obozie

Generał Hauke Bosak w Ujnach, akwarela autorstwa: Andrzej Sobczyk zaczerpnięta z książki „In memoria posteri – powstanie styczniowe na ziemi pierzchnickiej – Sadowski R., Pierzchnica 2017

Koło południa w obozie pojawił się generał. Oceniwszy ograniczone możliwości rozkwaterowania swojego licznego oddziału w Hucie Szczeceńskiej, odesłał kawalerię w inne miejsca w województwach krakowskim i sandomierskim. Sam poprosił o możliwość dwugodzinnego odpoczynku pod opieką majora Rębajły.

Po krótkim śnie, około  godziny 14-tej Hauke Bosak wraz z pułkownikiem Chmielińskim udali się konno w stronę Cisowa, gdzie generał planował przeprowadzić reorganizację oddziałów powstańczych. Tuż po opuszczeniu obozu przez generała dało się słyszeć od strony Ujen strzały. Był to umówiony znak, że do wsi wkraczają wojska carskie. Bez wątpienia podążały w ślad za oddziałem generała Bosaka.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*