Tak więc, o godz. 13.00 na czele 63 rozłożonych w tyralierę ułanów ruszył Wąsowicz cwałem na rosyjskie okopy. Pierwsze rowy, nie obsadzone przez wroga, przebyli skokiem i choć klacz wachmistrza Bolesława Wąsowicza zwaliła się do wykopu, po wydobyciu się z niego gnała dalej. Mimo coraz gęstszego ostrzału przebyli drugi, już obsadzony okop. Morderczy ogień z kolejnego-trzeciego wstrzymał impet szarży. Padła klacz rotmistrza, on sam, broniąc się pistoletem, poległ niebawem, tak jak inni oficerowie, Roman Prawdzic-Włodek czy Jerzy Topór-Kisielnicki. Na ułanów spadły też omyłkowo szrapnele austriackie, gdyż z daleka zostali wzięci za kozaków. Z 63 ułanów straciło wtedy życie 15, kilku ciężko rannych zmarło w niedługim czasie, wielu było lżej rannych – niektórzy z ich trafili do niewoli. Pod wieloma padły konie, więc ratowali się pieszo. Tylko dwóch ułanów wraz z końmi nie doznało podczas szarży żadnego uszczerbku, uchronił też życie brat rotmistrza, wachmistrz Bolesław. A najbliższej nocy Rosjanie opuścili okopy i wycofali się w głąb Besarabii…
Walki na polach pomiędzy Rokitną a Rarańczą trwały jeszcze w czerwcu tego roku, zaś w niespełna trzy lata później, z 15 na 16 lutego 1918 r., część oddziałów dawnej II Brygady LP (wtenczas Polskiego Korpusu Posiłkowego) przebiła się pod pobliską Rarańczą przez linię frontu austriacko-rosyjskiego, by zasilić II Korpus Polski na terenie Rosji.
Pamiątkami tamtych wojennych zdarzeń są – zachowane do dziś – kwatery legionowe i pomniki na cmentarzu w Rarańczy. Najbardziej okazały i wyniosły (4,7 m wysokości), poświęcony Rokitniańczykom, z piaskowca w formie obelisku na cokole z marmurową tablicą inskrypcyjną: „LEGIONISTOM POLSKIM POLEGŁYM ZA NIEPODLEGŁOŚĆ OJCZYZNY WIERNI TOWARZYSZE BRONI I WDZIĘCZNI RODACY Z BUKOWINY I GDAŃSKA 12 VI 1932, odznakami legionowymi i napisem z tyłu w języku rumuńskim: „EROILOR POLONI 1914 – 1918” – czyli POLSKIM BOHATEROM, został uroczyście odsłonięty w rocznicowych dniach czerwca 1932 r., czemu towarzyszyli przedstawiciele władz Polski i Rumunii, wojska oraz kombatanckich środowisk legionowych obu krajów. Nieopodal zaś napotkamy trzy piaskowcowe krzyże (ok. 2 m wysokości) znaczące mogiły polskich legionistów z nieco późniejszych walk na tym terenie. Krzyże te, z wykutymi odznakami legionowymi i inskrypcjami na cokołach, ustawiono w 1934 r., a wykonane zostały, tak jak wcześniej opisany pomnik, przez znany zakład kamieniarski Karola Moskaliuka z Czerniowiec (istnieją wykute sygnatury). Stan ich zachowania jest ogólnie dobry, jednakże prace konserwatorskie byłyby bez wątpienia wskazane, zwłaszcza wobec niektórych odznak czy inskrypcji, zapewne celowo niegdyś uszkodzonych. Także pola grobowe tych kwater, posiadające kamienne obramienia, pozostają w zaniedbaniu. Pełnego więc ich uporządkowania jesteśmy bez wątpienia winni naszym legionistom poległym na polach Rokitny i Rarańczy za wolność i niepodległość.
Należałoby też, zgodnie z dawnym i nigdy nie zrealizowanym planem, doprowadzić do wystawienia na polach Rokitny skromnej kapliczki, choćby ustawienia pamiątkowego kamienia ze stosowną inskrypcją, w miejscu, w którym polegli dzielny rotmistrz Wąsowicz i jego wierni ułani. Mijająca w tym roku setna rocznica sławnej szarży jest ku temu doskonałą okazją.
Jan Skłodowski
Tekst ukazał się w Kurierze Galicyjskim