Słowianie, choć nie każdy o tym wie, nie byli rzadkością w świecie islamu. Spotkać ich można było na najdalszych rubieżach państw rządzonych przez muzułmanów. Kupowani zazwyczaj jako jeńcy od słowiańskich książąt, wojewodów i kniaziów, sprzedawani przez sefardyjskich Żydów na targach niewolników – Słowianie docierali do najdalszych zakątków świata islamskiego. Spotkać ich można było od Chorezmu przez Egipt aż po Kordobę, egzotyczni niewolnicy pełnili rolę żołnierzy, eunuchów, gwardzistów czy nawet zarządców całych miast, a czasami uzyskiwali wolność, by samemu wpływać na losy niedoszłych panów i mahometańskich państw. Jednym z takich niewolników, którzy uzyskali niecodzienną szansę od życia był Mudżahid Jusuf al-Amir.
Złapany, zniewolony, sprzedany
Postać Mudżahida jest bardzo tajemnicza, bowiem nie znamy jego poprzedniego, nie-islamskiego imienia, nie wiemy kim byli jego rodzice, a także nie znamy jego daty urodzenia. Nie ma również żadnych informacji dotyczących regionu, z którego pochodził, lecz niektórzy historycy upatrują się możliwości pochodzenia z Połabie lub co wedle większości dużo mniej prawdopodobne z terenów współczesnej Polski czy Czech. Nie jesteśmy też do końca pewni w jakich konkretnie okolicznościach został oddany na handel, jednakże najprawdopodobniej mógł zostać pojmany jako jeniec wojenny i tym sposobem odsprzedany wędrownym handlarzom niewolników. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, już od dawna wiemy, iż nawet pierwsi Piastowie pełnili taką praktykę. Możliwym jest, że jeśli pochodził z nad Łaby bądź Wisły, to mógł zostać sprzedany w Pradze, gdzie funkcjonował najprawdopodobniej największy ówczesny targ niewolników na terenie zachodniej Słowiańszczyzny. Istnienie handlu pomiędzy Słowianami a (przeważnie) sefardyjskimi kupcami było wielokrotnie potwierdzone na obszarze całej Słowiańszczyzny, i niejednokrotnie przedmiotem handlu byli wówczas ludzie. Ponadto potwierdzenie tych transakcji możemy odnaleźć w życiorysie świętego Wojciecha Sławnikowica, który zaznaczał i podejmował problem sprzedaży chrześcijańskich jeńców ze Słowiańszczyzny – sefardyjskim kupcom, czemu wielokrotnie i głośno się sprzeciwiał. Tożsame zachowanie możemy zauważyć u Judyty Czeskiej, matki Bolesława III Krzywoustego, która według Galla Anonima miała wykupywać słowiańskich niewolników z rąk Żydów.
Historia handlu niewolnikami
Jednakże skąd Słowianie aż na Półwyspie Iberyjskim? Jednym z głównych ośrodków, do którego przewożeni byli słowiańscy niewolnicy był kalifat Kordoby leżący właśnie na Półwyspie Iberyjskim i obejmujący większość terenów współczesnej Portugalii oraz Hiszpanii.

Fot. Wikimedia Commons
Według arabskiego pisarza z XVII wieku, Ahmeda Mohammeda al-Maqqariego, na obszarze kalifatu miała istnieć w okolicach roku 960 aż ponad trzynastotysięczna mniejszość słowiańska składające się głównie ze sprzedanych jeńców. Jednakże nie był to jedyny taki ośrodek, gdyż handel słowiańskimi niewolnikami rozprzestrzeniał się także prężnie w Chorezmie (będący krainą historyczną, która obejmowała tereny współczesnego Uzbekistanu, Turkmenistanu i Iranu) skąd zazwyczaj sprzedawano pojmanych dalej, między innymi do Egiptu o czym wspomina arabski kronikarz – Ibn Hauqual. W Egipcie niewolnicy, ale także najemnicy pełnili najczęściej rolę wojska, ale wśród nich znajdowali się niejednorkotnie urzędnicy, jak na przykład – Janis as-Saqlabi, który pełnił rolę zarządcy miasta oraz Masud as-Saqlabi piastujący urząd prefekta. Słowiańskich wojów przy boku muzułmańskich włodarzy można było spotkać także w Tunisie i Trypolisie. Natomiast w państwie Nakur (Nekor), które miało znajdować się na terytorium współczesnego Maroko i Algierii służyli jako gwardia nazywana „Saqaliba”, gdzie cieszyli się szacunkiem miejscowych emirów i mieli być podporą dla lokalnej dynastii. Jednakże z czasem, gdy państwo znalazło się w trudnej sytuacji politycznej, gwardziści wykorzystali okazję i zażądali od aktualnego sułtana Saida ibn Saliha niezawisłości. Spotkali się wówczas z odmową, co zmotywowało ich do podjęcia zbrojnego powstania, w którym otrzymali poparcie części dynastii. Wystąpienie zakończyło się fiaskiem, lecz dopiero po kontrofensywie zjednoczonej ludności państwa. Po porażce przenieśli się w góry Rif, gdzie mieli założyć warowną osadę, której nazwa – Kajrat as-Sakaliba/Qarjat as-Saqaliba („Wieś Słowian”), ma pochodzić właśnie od nich. Całą tę historię miał opisać w swojej kronice „Księga dróg i królestw” Abu Abd Allah al-Bakri (znany też jako Al Bekri). Nasi praojcowie zawędrowali także na Półwysep Apeniński, a konkretniej na Sycylię, gdzie lokalny emir – Ibrahim ibn Ahmad miał powołać z niewolników potężną i lojalną armię. U wybrzeży Sycylii i Maghrebu mieli także grasować słowiańscy piraci, prawdopodobnie jako korsarze na usługach muzułmanów, którzy wspólnie z Arabami pustoszyli italskie wyspy oraz wybrzeża. Przewodzić im miał Sarib as-Saqlabi, a flotylla miała się składać z trzydziestu okrętów. Amari pisze, iż po zakończeniu korsarskiej służby piraci mieli osiąść w Palermo na Sycylii. Wyspa jednakże bywała nawiedzana przez zislamizowanych Słowian nie tylko pozytywnie dla jej mieszkańców. Jak podają źródła niejaki Masud najprawdopodobniej będący w służbie jednej z maghrebskich dynastii, oblegał i zdobył Santa Agatę na wyspie, około roku 925. Według tych samych źródeł nie poprzestał na ekspansji, ponieważ w następnych latach miał podjąć jeszcze trzykrotnie taką kampanię. Słowiańscy niewolnicy obok greckich cieszyli się w świecie islamu niezwykłą popularnością w przeciwieństwie do na przykład niewolników afrykańskich czy tych z Państwa Środka. Skąd ten fenomen? Ciężko to konkretnie stwierdzić, gdyż przyczyn mogło być kilka. Z pewnością ten popyt był spowodowany tym, iż wielu Słowian świetnie nadawało się na żołnierzy, co potwierdzają różnorakie źródła w arabskich, mauryjskich i berberyjskich kronikach. Toteż sprzedawano w szczególności młodych mężczyzn, których potem wcielano do armii lub kastrowano na eunuchów.