W obronie segregacji
„Zjednoczeni świętą więzią klanowej wierności stoimy, ale podzieleni przez egoizm i kłótnie upadniemy”[10].
Po drugiej wojnie światowej środowiska posługujące się nazwą i symbolami Ku Klux Klanu były, w porównaniu z ich przedwojennymi odpowiednikami, bardziej rozproszone i izolowane, miały mniej członków i coraz mniej wspólnego z klasą średnią, a tym bardziej z głównym nurtem amerykańskiej polityki. Co bardzo istotne, działały w trudniejszych warunkach: wojna, w szczególności ludobójstwo III Rzeszy. Skutkowało to, jak się okazało, zasadniczą zmianą w społecznym odbiorze rasizmu na Zachodzie i kompromitacją tzw. rasizmu naukowego. Po ujawnieniu zbrodni Auschwitz i Treblinki trudniej było naukowcom, aspirującym do miana poważnych, głosić tezy o wyższości jednych ras nad innymi, choć do przetrawienia tematu potrzebna była jeszcze wymiana pokoleniowa, jaka nastąpiła ok. dwadzieścia lat po wojnie. Wraz z upływem czasu umacniały się w USA organizacje antyrasistowskie lub, szerzej ujmując, organizacje praw człowieka, inspirowane – zdaniem klansmanów – przez Żydów i komunistów.
Działalność powojennego Klanu można podzielić na dwa etapy:
1. Czas Civil rights era, czyli ostatnie próby obrony instytucjonalnej segregacji (praw Jima Crowa) i walki przeciwko prawom wyborczym czarnych,
2. Okres po uchwaleniu Civil Rights Act (1964) – czas faktycznej marginalizacji Klanu i nieudanych prób jego reformowania.
Amerykańscy rasiści lat 50. i 60. opowiadali się oczywiście za utrzymaniem osobnych dla czarnych i białych szkół, kin, poczekalni dworcowych, toalet, wyznaczonych miejsc w autobusach – jako elementu kultury Południa. Utrudniali też czarnym uczestnictwo wyborach. Skuteczność ich wysiłków, podpartych lokalnymi zamachami, pobiciami, podpaleniami mienia i zastraszaniem, była w skali kraju coraz mniejsza. Antyrasiści działali tymczasem metodą faktów dokonanych: siedzące protesty (sit-in) będące formą „zasiedlania” przez czarnych miejsc publicznych wyznaczonych dla białych, odejście od wymuszonego prawem ustępowania białym miejsc w autobusach, wspierana przez władze integracja w szkołach publicznych.
O ile pierwszy i drugi Klan niezaprzeczalnie osadzone były w protestantyzmie, bliżsi naszym czasom klansmani, zanurzeni w teoriach spiskowych i powiązani z innymi środowiskami rasistowskimi, w tym neonazistami, często ewoluowali w stronę tzw. Christian Identit – bardziej ideologii niż religii, głoszącej wizję królestwa niebieskiego tylko dla białych jako jedynych potomków Abrahama, Izaaka i Jakuba. Ruch Christian Identity wyłonił się w latach 20. XX wieku z tzw. brytyjskiego izraelizmu, który uznawał mieszkańców Wysp Brytyjskich za bezpośrednich potomków Zaginionych Plemion Izraela, a monarchię brytyjską za następców tronu Dawida. Choć oba te pseudonaukowe nurty posłużyły jako podglebie i uzasadnienie kolonializmu i białej supremacji, w odróżnieniu od zasadniczo filosemickiego oblicza British Israelism, uznającego Żydów za potomków pokolenia Judy. Ideologia Christian Identity, licząc zwłaszcza od późnych lat 30., przypisywała Żydom pochodzenie od Kaina lub nawet Szatana i upiorzycy Lilith oraz snuła teorie o dążeniu Żydów do panowania nad światem i eksploatacji ras „wyższych”, w szczególności rzecz jasna za pomocą międzynarodowej lichwy.
Rasą wybraną przez Boga zgodnie z Christian Identity byli jedynie Aryjczycy, a prawdziwymi potomkami Plemion Izraela – Anglosasi, Celtowie i ludy nordyckie. C. I. powielało pseudoteorie z początku XX wieku o tym, że rasy nie-białe zostały stworzone przed Adamem i Ewą, tj. razem ze zwierzętami. Ludzie nie-biali nie mają duszy i w związku z tym nie mogą dostąpić zbawienia. Rządowi federalnemu ufać nie można, gdyż jest kontrolowany przez Żydów (Zionist occupational government), dlatego – o ile nie uda się wprowadzić zmian poprzez terror, należy stworzyć „aryjski bastion” w północno-zachodniej części USA (Northwest Territorial Imperative).
„(…) nie ma kompromisu na polu bitwy, nie ma ‘połowy drogi’ w walce o zachowanie naszej religii i wolności. (…) naszym celem jest wolność, nie pokój”[11].
Nurt C. I. wzbudził pewne zainteresowanie głównych mediów dopiero w czasach późnego Klanu, tj. w latach 80. i 90., gdy prowadzone przez FBI śledztwa wykazały powiązania z C. I. organizacji białych suprematystów Zakon (The Order) oraz separatysty Randy’ego Weavera, znanego ze strzelaniny w Ruby Ridge w Idaho. Z kolei w 2001 roku FBI uznała osadzoną w ideach Christian Identity organizację Narody Aryjskie (Aryan Nations) białego suprematysty Richarda G. Butlera za „zagrożenie terrorystyczne”.
Mimo wszystko, zbiorcze określanie współczesnych amerykańskich środowisk białych suprematystów w rodzaju Ku Klux Klanów jako organizacji „neonazistowskich” jest mylącym nadużyciem, gdyż sugeruje, że grupy te są formą kontynuacji, następcami, produktami lub pozostałościami nazizmu. W rzeczywistości anglosaski szowinizm rasowy ma znacznie dłuższą niż niemiecki narodowy socjalizm historię, rodzimych ideologów. Istniałby bez pomocy Niemców, a wpływy działały raczej w drugą stronę. To naziści czerpali pełnymi garściami z rasowych koncepcji anglosaskich darwinistów i inspirowali się eksterminacją amerykańskich Indian. Wymowną historyczną różnicą jest fakt, że o ile tabliczki „Nur für Deutsche” znikły z krajów Europy wraz z kapitulacją III Rzeszy, napisy „For whites only” jeszcze przez kilka kolejnych dekad bezkarnie straszyły w USA.
Nie oznacza to, że w USA nie istniały (nie istnieją) działacze i grupy faktycznie nawiązujące do rasizmu niemieckiego i wychwalające Hitlera, jak swego czasu jeden z czołowych powojennych klansmanów David Duke, „wiejski führer” Gary Lauck czy wspomniany Richard Butler. W 1979 roku w ataku na lewicową demonstrację pod hasłem „śmierć Klanowi” w Greensboro w Karolinie Północnej występujący wspólnie z działaczami Ku Klux Klanu członkowie Amerykańskiej Partii Nazistowskiej założonej przez wydalonego z armii za poglądy G. L. Rockwella śmiertelnie postrzelili pięć osób.
W kontraście do skrajnego radykalizmu, część środowisk o „klanowym” rodowodzie przyjęło inny wariant – złagodzenie przekazu i ocieplanie wizerunku poprzez ukazywanie siebie jako pokojowych organizacji głoszących tradycyjne wartości, a zamiast pochwały białej supremacji propagujących ideę harmonijnej segregacji czarnych i białych, co było próbą przykrojenia spuścizny Klanu może jeszcze nie do wymogów politycznej poprawności, ale do poziomu akceptowalnego przez część bardziej umiarkowanych konserwatywnych Amerykanów.
Wykładnię światopoglądu „grzecznych klansmanów” prezentuje ośrodek The Party Thomasa Robba z Arkansas. Robb, formalnie następca Wielkiego Maga Rycerzy Ku Klux Klanu (Knights of the KKK) Davida Duke’a, przyjął uwspółcześniony tytuł dyrektora krajowego. Jego cel to powstrzymanie procesu mieszania ras i ograniczenia zdolności reprodukcyjnych białych. Jak podkreśla, jego Knights organizacja „nikogo nie zastrasza, nie morduje, jej działacze nie chodzą w kapturach, nie używają dziwacznych tytułów, nikogo nie nienawidzą, ale członkostwo jest zarezerwowane dla białych chrześcijan, którym zależy na powrocie do korzeni Ameryki jako kraju założonego przez białych chrześcijan dla białych chrześcijan”[12]. Zwycięstwo wyborcze Baracka Obamy w 2008 roku Robb postrzegał jako „element wojny ras, pomiędzy naszymi ludźmi, których postrzegam jako prawowitych właścicieli i liderów tego wielkiego kraju, i ich ludzi, czarnych”[13].
Znacznie przychylniej amerykańscy rasiści spoglądali na prezydenturę Donalda Trumpa, tym bardziej, że temat nielegalnych imigrantów zadziałał jako paliwo wyborcze jego kampanii. Trump był autorem wielu barwnych wypowiedzi na temat imigrantów, jak np. określenie państw afrykańskich i karaibskich jako „dziur (shitholes), które przysyłają nam ludzi, których sami nie chcą”[14], na co prezydent Ugandy Yoweri Museveni odrzekł, że „kocha Trumpa za to, że wobec mieszkańców Afryki jest szczery”[15].
Ku Klux Klan czasów formalnego równouprawnienia (w przybliżeniu od lat 70. do dziś) to archipelag niewielkich grup zmagających się z trudnościami organizacyjnymi, czasem tożsamościowymi, prawdopodobnie silnie zinfiltrowanych przez FBI, a na pewno nieustannie monitorowanych przez organizacje antyrasistowskie typu Anti-Defamation League i Southern Poverty Law Center. Ta ostatnia publikuje na przykład listę ugrupowań uznawanych przez nią za „hejterskie” (hate groups), na której środowiska Ku Klux Klanu figurują obok organizacji o tak finezyjnych nazwach jak: „Brygada Aryjskiego Terroru”, „Nordycki Herrenvolk”, „Amerykanie Mają Dość” czy „Powrót Królów”.
Zasięg przekazu KKK ograniczany jest także przez polityczną poprawność, która rodzi cenzurę. Do tego dochodzi szczupłość zasobów finansowych. Dzisiejsi klansmani nie tyle bronią stanu posiadania białej klasy średniej, ile rywalizują z Afroamerykanami i imigrantami o dostęp do niekoniecznie dobrze płatnych zawodów.
Jednym ze skutków uproszczenia procedur rekrutacyjnych, dawniej skomplikowanych i wieńczonych mrocznymi ceremoniami, teraz sprowadzonych często do wysyłki banalnych aplikacji online, stały się kompromitacje i kabaretowe pomyłki, gdy do Ku Klux Klanu nieświadomie przyjmowano Murzynów, agentów lub wścibskich dziennikarzy.
O tym, jak daleko sięgała (sięga?) infiltracja współczesnego Klanu, świadczy przypadek następcy Wielkiego Maga Białych Rycerzy KKK z Missisipi Samuela Bowersa – Johnny’ego Lee Clary’ego, znanego także w latach 80. jako Johnny Angel, popularny uczestnik zawodów wrestlingowych. FBI podłożyła[16] Clary’emu swoją informatorkę, którą – jeśli wierzyć jego relacjom – uznawał za swą dziewczynę, a przy okazji zaufaną działaczkę KKK. Ujawniona po jakimś czasie obecność agentki w bezpośrednim otoczeniu Wielkiego Maga skompromitowała nie tylko jego, ale całą organizację, której był nadzieją. Clary został później nawróconym chrześcijańskim i antyrasistowskim kaznodzieją, spędzającym czas na żałosnym, publicznym odcinaniu się od samego siebie.
Znakiem czasu stały się organizowane od lat 90. rewizje dawnych procesów obciążonych poważnymi zarzutami działaczy Klanu z Missisipi i Alabamy, nieściganych lub ściganych nieskutecznie w czasach civil rights era. Osądzono i skazano na więzienie np. Samuela Bowersa oraz jego kompana, Edgara Raya Killena, współodpowiedzialnych między innymi (choć nie tylko) za głośne morderstwo trzech działaczy Kongresu Równości Rasowej (CORE) – Schwernera, Goodmana i Chaneya z 1964 roku.
Interesującym, choć ograniczonym do sfery symboli, zjawiskiem stała się publiczna debata, a nawet spory z finałem w sądach pomiędzy zwolennikami uznawania zwyczaju zapalania krzyży przez członków KKK za w pełni dopuszczalny przejaw wolności ekspresji, a tymi, którzy widzieli w nim element zastraszania przeciwników motywowany nienawiścią rasową. Jakkolwiek w amerykańskiej przestrzeni publicznej tolerowane są ostatnio wybryki znacznie gorsze od starych celtyckich zwyczajów w postaci zapalania krzyża (np. dewastacje pomników i szarganie pamięci ojców założycieli USA). Działacze Klanu starają się zapalać krzyże raczej na działkach prywatnych, a nie w eksponowanych punktach miast.
Artykuł składa się z więcej niż jednej strony. Poniżej znajdziesz numerację stron.