Ucieczki przez mur berliński. Pokonać antyfaszystowski wał ochronny

Republikflucht – ucieczki przez mur berliński. Powody, sposoby i skutki

Jak wyglądały ucieczki przez mur berliński? Jak i dlaczego w ogóle powstał mur? Przeczytaj, dlaczego ludzie musieli uciekać z NRD na Zachód, dlaczego ryzykowali własne życie i w jaki sposób próbowali przedostać się na drugą stronę.

W skrócie:

Mur berliński – jak powstał i dlaczego?

W lutym 1945 roku w Pałacu Liwadyjskim na Półwyspie Krymskim nieopodal Jałty, popijając szampana i kosztując kawior, tzw. wielka trójka (W. Churchill, J. Stalin, F. D. Roosevelt) uzgadniała, w jaki sposób podzielić państwo niemieckie po zakończeniu działań wojennych. Wydarzenie to przeszło do historiografii jako konferencja jałtańska. Niemcy podzielono początkowo na cztery strefy okupacyjne, z których w 1949 roku powstały Republika Federalna Niemiec – RFN i Niemiecka Republika Demokratyczna – NRD. Niemcy były podzielone zatem na dwie części:

  • Niemcy Wschodnie, które przypaść miały sowietom,
  • Niemcy Zachodnie, zarządzane przez Amerykanów, Brytyjczyków i Francuzów.

Dodatkowo Berlin, leżący w strefie radzieckiej, również miał zostać rozdzielony: na Wschodni (sowiecki) i Zachodni (amerykańsko-brytyjsko-francuski). Jednak Stalin nie miał zamiaru czekać, aż zjawią się wojska jego sojuszników, i parł na zachód, mając nadzieję na ogołocenie (głównie) Berlina ze wszystkiego, co było możliwe: nie tylko pieniędzy, kosztowności i dzieł sztuki, ale także maszyn i, przede wszystkim, uranu – który posłużył mu później do stworzenia pierwszej sowieckiej bomby atomowej.

wielka trójka na konferencji jałtańskiej

Ale do Berlina sowieccy żołnierze, wygłodzeni i żądni zemsty, mieli długą drogę. Pamiętając okrucieństwo niemieckich żołnierzy sprzed kilku lat, grabili po drodze wszystko, co się dało. Kradli, palili, zarzynali zwierzęta i gwałcili niemieckie kobiety, starców i dzieci. Mężczyzn już prawie nie było.

W tej rzeczywistości, kilkuletni Joachim Rudolph wraz z rodziną uciekał w pośpiechu na zachód. Takich rodzin było wtedy wiele. Nie zdążyli.

W kwietniu Armia Czerwona była już pod Berlinem. 2 maja 1945 roku zdobyto miasto, a na Reichstagu zaczęła powiewać czerwona flaga z sierpem i młotem. Łopotała na tle nieba, a w dole szalały pożary podsycane paliwem z porzuconego sprzętu. Na ulicach poniewierały się metalowe zbrojenia z rozdartych bombami budynków, powietrze wypełniał smród chloru, prochu strzelniczego i rozkładających się ciał. Większość miasta została doszczętnie zniszczona – potem naliczono siedemdziesiąt milionów metrów sześciennych gruzów – ulicami płynęły błoto, krew, ścieki, a nawet aligatory z zoo. Wśród tego wszystkiego leżały zwłoki: zwłoki zmiażdżonych pod gruzami ludzi, których nikt już nie zidentyfikuje, zwłoki najwyżej postawionych nazistów, którzy popełnili samobójstwo po zakrapianych alkoholem orgiach, zwłoki dzieci, które utonęły w berlińskich tunelach podczas próby ucieczki, i wreszcie odkopane przez sowieckich żołnierzy zwęglone zwłoki Hitlera z jedną raną postrzałową w czaszce[1].

Do takiego Berlina zmierzał Joachim, którego ojca zabrali sowieci, a jego rodzinę wypędzono z własnego gospodarstwa. Zmierzał on z matką, siostrą i babcią do miasta, w którym przetrwali nieliczni – w łachmanach, szukający resztek jedzenia wśród ruin i zgliszczy.

W sierpniu 1945 roku podpisano dodatkowo porozumienie poczdamskie – między ZSRR, Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Na konferencji omówiono dalsze szczegóły co do przyszłości Niemiec – denazyfikacji, demilitaryzacji, kwestii reparacji, ściągania zbrodniarzy wojennych, a także przesiedleń ludności niemieckiej.

Berlin tuż po II wojnie światowej

Wkrótce jednak do zrujnowanego Berlina zaczęło wracać życie. Stał się on teatrem działań, ale nie militarnych – właśnie rozpoczynała się zimna wojna pomiędzy wschodem a zachodem – kapitalizmem a komunizmem. Choć formalnie Berlin był podzielony na cztery strefy okupacyjne, to w praktyce był to podział na strefę radziecką i zachodnią (Amerykanów, Brytyjczyków i Francuzów), gdyż ci ostatni mieli podobny plan na Niemcy: zdemokratyzować i zdemilitaryzować. Stalin natomiast chciał uczynić z Niemiec państwo komunistyczne – ale w żadnym wypadku nie wprost. Miało się stać częścią jego imperium.

Berlin zaczął się zmieniać. We wschodniej jego części pojawiły się napisy w cyrylicy, sprzedawano sowieckie gazety, a na koncertach grali sowieccy muzycy. Jednocześnie wywożono do Moskwy wszelkie możliwe dobra – książki, obrazy i całe fabryki. Gdy odjechały [do Moskwy] ostatnie transporty, rozebrano i skradziono też tory[2].

Przemierzanie granicy wewnątrzniemieckiej, Bundesarchiv

Za to zachodnia część Berlina rozwijała się w zupełnie innym kierunku. Obie części miasta dzieliła ogromna przepaść – przede wszystkim gospodarcza. Formalnie już 1 lipca 1945 roku ustanowiono Zonengrenze – później innerdeutsche Grenze lub deutsch–deutsche Grenze – granicę wewnątrzniemiecką. Ufortyfikowaną granicę – wówczas jedyną taką na świecie. Pełną drutów kolczastych, metalowych ogrodzeń, murów, rowów i zasieków, pułapek, alarmów i wież strażniczych.

Ponieważ Zachód chciał uczynić z Niemiec państwo demokratyczne, nalegał na wybory. Stalin, chcąc wprowadzić system komunistyczny w swojej części okupacyjnej (finalnie zapewne w całych Niemczech), nie mógł tego jednak zrobić siłą. Musiał zachować pozory.

Pomogła mu w tym grupa niemieckich komunistów, którzy uciekali wcześniej przed nazistami do Związku Radzieckiego. Teraz wrócili – z Walterem Ulbrichtem na czele – i uczynili z Berlina największe komunistyczne miasto poza ZSRR. Mieli władzę i ZSRR za swoimi plecami, wraz z jego czołgami. Ulbricht ujął to tak: To ma wyglądać demokratycznie, lecz my musimy zachować wszystko w swoich rękach.

Zanim powstał prawdziwy mur berliński. Berlin w latach 1948-1961

Po postanowieniach konferencji jałtańskiej i poczdamskiej, podziały pomiędzy wschodem a zachodem zaczęły być coraz bardziej wyraźne. Na przestrzeni kilku lat Berlin stał się miastem totalnie podzielonym. W dwóch jego częściach życie wyglądało zupełnie inaczej. Polityka sowiecka była przeciwieństwem polityki Zachodu, który chciał uczynić z Niemiec państwo zdemilitaryzowane, ale demokratyczne i samowystarczalne. Przeczyło to idei państwa komunistycznego.

Berlin po II wojnie światowej

Po zachodniej stronie okupanci zjednoczyli się i rozszerzali tzw. plan Marshalla, podczas gdy we wschodniej części nacjonalizowano banki, fabryki, przedsiębiorstwa, a wkrótce także gospodarstwa rolne.

Jeszcze wtedy, wówczas 11-letni, Joachim mógł swobodnie przemieszczać się z jednej części miasta do drugiej. Obowiązywały kontrole, lecz przejazd z Berlina Wschodniego do Zachodniego nadal był możliwy. Można było iść do teatru czy kupić coca-colę.

I z okazji tej skorzystało wielu ludzi. Do 1961 roku Niemcy Wschodnie, kierując się na Zachód, opuściło przynajmniej 3 mln mieszkańców – w tym wykwalifikowanych pracowników, lekarzy, nauczycieli, artystów i przede wszystkim – inżynierów. To 20% całej populacji NRD. Wprowadzono nawet specjalne określenie: Republikflucht – ucieczka z republiki.  Migracje na zachód nie pozostały niezauważone przez władze wschodnioniemieckie, toteż z biegiem lat coraz bardziej zaostrzały, i tak już surowy, reżim.

Samo miasto Berlin znajdowało się na terenie sowieckiej okupacji, wobec czego dostanie się do niego nie było możliwe bez jej przekroczenia. Nic więc dziwnego, że sowieci dążyli do wyparcia aliantów z miasta całkowicie. Berlin Zachodni w sercu Niemiec Wschodnich był, jak to określił Nikita Chruszczow, kością w sowieckim gardle. Albo był „wyspą wolności na komunistycznym morzu”.

W związku z próbą regulacji migracji, władze wschodnioniemieckie w końcu zamknęły granicę i możliwość przedostania się do Berlina Zachodniego. Wkrótce w Berlinie Zachodnim zaczęło brakować podstawowych rzeczy: żywności, ubrań, lekarstw czy nawet papierosów. Ta blokada jest dziś określana jako I kryzys berliński, który rozpoczął się 24 czerwca 1948 roku.

W związku z tym Amerykanie i Brytyjczycy przez około rok dostarczali potrzebne rzeczy dzięki swoim pilotom. Ta operacja przeszła do historii jako berliński most powietrzny. Z samolotów, z których niedawno zrzucano bomby, teraz zrzucano paczki z jedzeniem i słodyczami dla dzieci. Nazywano je Rosinenbomber – bombowce rodzynkowe.

Ruiny Berlina po II wojnie światowej

Według H. Merriman, to był właśnie moment, w którym rozpoczęła się zimna wojna. Niemcy Wschodnie i Zachodnie stały się dwoma oddzielnymi państwami z odrębnymi, niemożliwymi do pogodzenia ideologiami: kapitalizmem i komunizmem[3]. W Niemczech Zachodnich wprowadzono zachodni model demokracji, z wolnymi wyborami, wolnymi mediami i prywatną własnością. Sześć miesięcy później Sowieci ogłosili powstanie Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD) z jednopartyjnym ustrojem komunistycznym i upaństwowioną gospodarką pod kontrolą Związku Radzieckiego[4].

W maju 1949 roku zniesiono blokadę Berlina Zachodniego. W październiku ogłoszono powstanie NRD. W tym samym roku powstało także NATO, a w odpowiedzi w 1955 roku bloku wschodnim założono tzw. Układ Warszawski.

Liczba ludności, która opuszczała Niemcy Wschodnie wzrastała coraz bardziej z roku na rok. Co więcej, kraj opuszczali potrzebni i wykwalifikowani pracownicy – lekarze, nauczyciele, inżynierzy. Zaczęło ich brakować w NRD i stało się to poważnym problemem. Dodatkowo, była to klęska wizerunkowa komunizmu – skoro system jest taki wspaniały, to dlaczego tylu ludzi chce od niego uciec?

W czerwcu 1961 roku NRD opuściło przez Berlin około 19 000 ludzi. W lipcu – 30 000. Tylko przez 11 dni sierpnia – 16 000. 12 sierpnia 1961 roku miała miejsce największa migracja na Zachód w ciągu jednego dnia. NRD opuściło wówczas 2 400 ludzi.

Operacja Róża. Powstanie muru berlińskiego

Niemcy Wschodnie opuszczało coraz więcej ludzi. Granica wewnątrzniemiecka była wciąż rozbudowywana (ze strony wschodniej) i właściwie jedynym miejscem, przez które można było uciec na Zachód, był Berlin. Władze musiały podjąć stanowcze kroki. Jak nie tylko zatrzasnąć tę bramę, lecz także zaryglować ją tak, żeby nikt więcej nie zdołał uciec. Już i tak na całej długości zachodniej granicy – około tysiąca pięciuset kilometrów – ciągnęły się zasieki z drutu kolczastego, ale wystarczyło, by obywatele NRD przybyli do stolicy i stąd zwyczajnie przejechali pociągiem do Berlina Zachodniego. Wódz doskonale wiedział, że problemem jest Berlin Wschodni. Był niczym wyrwa w umocnieniach[5].

Budowa muru berlińskiego, sierpień 1961

Jedynym rozwiązaniem, jakie dostrzegano, było postawienie fizycznego muru.

Jeszcze w czerwcu Ulbricht zapewniał, że nikt nie ma zamiaru wznosić muru. Operację trzymano w tajemnicy do ostatniej chwili. Nawet oficerowie nie wiedzieli, co się szykuje. Na wydanym przez Ulbrichta przyjęciu ogrodowym 12 sierpnia 1961 roku, podpisał on rozkaz (w porozumieniu z Chruszczowem) zamknięcia granicy pomiędzy Berlinem Wschodnim a Zachodnim i postawienia muru. W tym samym czasie do Berlina Wschodniego zmierzały już czołgi i transportery opancerzone. Rozpoczynała się operacja Róża.

Najpierw wyłączono wszystkie latarnie. Potem dziesiątki tysięcy żołnierzy zajęło pozycje wokół Berlina Zachodniego. Następnie zaczęto budowę. Wzięli w niej udział policja graniczna, policja prewencyjna, zwykła policja, tajna policja i 12 000 członków Betriebskampfgruppen – specjalnie wyszkolonej milicji. Zaczęto zamykać przejścia graniczne, stawiać drewniane słupy i rozwijać na nich drut kolczasty – począwszy od Potsdamer Platz.

Funkcjonariusz Policji Ludowej i członek Uzbrojonych Oddziałów Robotniczych nadzorujący budowę muru (sierpień 1961)

Co ciekawe, część ze 150 ton drutu kolczastego, który rozdzielił Berlin, pochodziła od producentów z Niemiec Zachodnich czy Wielkiej Brytanii.

Drut rozdzielił place, ulice, parki, place zabaw, cmentarze. Rozdzielono tory kolejowe. Zatrzymano transport publiczny, który wyjeżdżał na Zachód. Do szóstej rano w niedzielę 13 sierpnia żołnierze zamknęli 193 ulice, 68 przejść granicznych i 12 stacji kolejowych. Wykonali zadanie[6].

W niedzielny, letni poranek ludzie obudzili się w innej rzeczywistości. Zamknięci. Matki z Berlina Wschodniego zostały odseparowane od swoich nowo narodzonych dzieci, bracia od sióstr. Przyjaciół, kochanków, dziadków – wszystkich rozdzielił drut kolczasty[7].

Joachim miał już wtedy 22 lata. Spędzał wakacje nad Bałtykiem. Gdy tylko dowiedział się, co się dzieje, popędził do Berlina. Ale ten był już podzielony i nie było szans, by swobodnie przedostać się do jego zachodniej części. Wtedy w jego głowie, i tysięcy innych, pojawiło się i męczyło jedno pytanie. Czy spróbujesz uciec?

Zdjęcie lotnicze Bramy Brandenburskiej z 1961

Przez kolejne dni Zachód, a przede wszystkim Stany Zjednoczone, nie reagowały. Prezydentem USA był wówczas młody J. F. Kennedy – „chłopiec w krótkich spodenkach”. Nie podjął on żadnych działań przez kolejne pięć dni, co zachęciło Ulbrichta do kolejnych kroków – postawienia prawdziwego muru.

Zachód nie zrobił nic. Merriman uważa, że jedno z największych „gdyby” dwudziestego wieku brzmi: a gdyby tak Kennedy i Zachód zrobili coś więcej (…) A gdyby Kennedy przynajmniej wysłał czołgi na druciane ogrodzenie? Lub Brytyjczycy wysłali swoje oddziały? Czy Walter Ulbricht postawiłby swój betonowy mur?[8]

Republikflucht. Przyczyny i skutki ucieczek z NRD

Republikflucht to dosłownie ucieczka z republiki. Określenie to odnosi się do nielegalnego opuszczenia najpierw sowieckiej strefy wpływów (do 1949 roku), a później – ucieczki z NRD. Wprowadzono regulacje prawne, które pozwalały pozbawić wolności każdego, kto nielegalnie próbował opuścić Niemcy Wschodnie.

Podstawową, wręcz oczywistą, przyczyną ucieczek z NRD była potrzeba wolności. Mieszkańcy NRD byli pod stałą kontrolą, nie można było swobodnie decydować o swoim życiu, ani nawet swobodnie wyrażać swoich myśli. Każdy aspekt życia był regulowany przez władze – w tym droga rozwoju, a właściwie jej brak. Nie tylko nie można było swobodnie decydować np. o kierunku studiów, ale ludzie, którzy nie należeli wcześniej do Wolnej Młodzieży Niemieckiej czy spędzali (gdy jeszcze było to możliwe) czas w Berlinie Zachodnim, byli narażeni na represje ze strony władz.

Starsza pani machająca do znajomego w sektorze wschodnim (1961)

Nie tylko władze były problemem. W całym Berlinie, ale także w reszcie Niemiec, aż roiło się od szpiegów. Nie tylko po stronie wschodniej – Zachód też miał swoich tajnych agentów, a dzięki CIA mamy dziś nagrania z tamtego okresu. Jednak NRD było tak dwulicym miejscem do życia, że na jednego szpiega przypadało sześciu mieszkańców.

I szpiegów wciąż przybywało. Ci, którzy nie chcieli się zgodzić na bycie tajnym agentem, musieli rozważyć ucieczkę. To właśnie powody polityczne stanowiły najczęstszą przyczynę ucieczek z NRD na Zachód.

Za to na Zachodzie można było samemu wybrać kierunek studiów i obrać ścieżkę kariery zawodowej. Jakość życia i zarobki były nieporównywalne. Bez problemu można było raczyć się coca-colą czy słodyczami, kobiety stroiły się w przeźroczyste pończochy i futra z kreciej skórki, do czego w NRD nie było dostępu, a w sklepach po zachodniej stronie dostępne były odkurzacze, pralki, suszarki do włosów.

Architektura miasta również była inna: wzniesiono wysokościowce w amerykańskim stylu, jak trzynastopiętrowy czarno-biały hotel Hilton. Zachodni berlińczycy w każdy możliwy sposób podkreślali różnice dzielące ich od Berlina Wschodniego, jak gdyby mówili: tak, jesteśmy jednym miastem, ale żyjemy w innym kraju[9].

Kennedy i Adenauer przy Checkpoint Charlie przy Murze Berlińskim

Mur berliński powstał w jedną noc. Nagle oddzielił rodziny, rodziców od dzieci, przyjaciół. Nie powinien więc dziwić fakt, że ludzie pragnęli na nowo złączyć się ze swoimi bliskimi.

Wielu ludzi nie godziło się na taką rzeczywistość i chciało innego życia: wolnego.

Joachimowi się udało. Uciekł na drugą stronę i zaczął nowe życie w innej rzeczywistości. Wkrótce jednak wróci na Wschód. Dlaczego?

Ucieczki z NRD to nie tylko policzek dla socjalizmu. Berlin Wschodni wraz z całym NRD stał się pośmiewiskiem na arenie międzynarodowej. Ucieczki przez mur berliński okazały się także katastrofalne dla gospodarki Niemiec Wschodnich. Emigrowali ludzie przede wszystkim wykształceni i wykwalifikowani. Przynajmniej 1/3 naukowców uciekła na Zachód z NRD. Uciekali też głównie ludzie młodzi i aktywni, toteż społeczeństwo wschodnioniemieckie zaczęło się starzeć.

Dzięki ucieczkom, Zachód był bardziej świadomy, co właściwie dzieje się na Wschodzie. Uciekinierzy przekazywali istotne informacje, dzięki czemu Zachód wiedział jakie warunki i nastroje panują na Wschodzie. A pamiętajmy, że cały czas trwała zimna wojna, wyścig kosmiczny i wciąż ciążyła perspektywa wybuchu III wojny światowej. Informacje były cenniejsze niż jakiekolwiek złoto.

W jaki sposób uciekano przez mur berliński?

Od kiedy 13 sierpnia 1961 roku ustawiono drut kolczasty dzielący Berlin, a w ciągu kolejnych dwóch tygodni postawiono prawdziwy mur, bariera przez kolejne lata była tylko umacniania i rozbudowywana. Ale dla mieszkańców Wschodu był to tylko bodziec, aby wymyślać kolejne sposoby na przekroczenie granicy.

To, jakie były sposoby ucieczki przez mur berliński, prezentuje Muzeum muru berlińskiego – Mauermuseum – Museum Haus am Checkpoint Charlie w Berlinie. Na wystawie zaprezentowano historię od 13 sierpnia 1961 roku do 9 listopada 1989 roku, w tym oryginalne eksponaty, które pokazują, w jaki sposób uciekano przez mur berliński.

Brama Brandenburska od strony zachodniej (1987)

Wśród nich znajduje się wiele samochodów, w których zmieniono układ tak, że znajdował się w nich schowek, w którym można było się schować i przekroczyć granicę na przejściu granicznym (z odpowiednimi dokumentami można było przedostać się przez granicę tylko w kilku punktach granicznych – w tym w najsłynniejszym – w Checkpoint Charlie). Na wystawie znajdują się także mini łódź podwodna, którą uchodźca przeprawiał się przez Morze Bałtyckie, balony na ogrzane powietrze i lotnie samobieżne. Ale uciekano też samolotami rolniczymi, sportowymi, szybowcami. A nawet przez tyrolkę.

Popularną drogą ucieczki były tunele wykopane pod murem berlińskim. Powstało ich około 75, lecz tylko około 20 pozwoliło na ucieczkę zakończoną sukcesem. Wiele zostało odkrytych jeszcze w trakcie kopania, inne zapadły się lub zostały zalane, zanim udało się je ukończyć.

W 1962 roku Joachim wraz z grupą znajomych wykopał Tunel 29 (nazwa wzięła się od liczby osób, którym udało się przez niego uciec), którym uciekły dziesiątki dzieci, kobiet i mężczyzn. Nie miał po drugiej stronie już nikogo. A mimo tego naraził własne życie, by pomóc obcym ludziom.

Popularnym sposobem na przekroczenie granicy były także fałszywe dokumenty – np. paszport szwajcarski, dostarczone wcześniej przez kogoś „z zewnątrz”.

Było też wiele prób przeprawy przez Bałtyk – nie tylko własnoręcznie skonstruowaną łodzią podwodną. Uciekano na pontonach, dmuchanych materacach, a nawet deskach surfingowych. Niestety wielu ludzi w trakcie ucieczek przez morze zginęło lub zostało aresztowanych.

Jedną z dróg ucieczki była także przeprawa nie bezpośrednio przez mur berliński, ale na około – przez państwa Układu Warszawskiego. Z Berlina Wschodniego można było udać się pociągiem do Warszawy, a stamtąd – dalej. Do Węgier, Bułgarii, Grecji, czy nawet Turcji.

Tunel 29 i inne ucieczki przez mur berliński na Zachód

Tunele były bardzo popularną drogą ucieczki na Zachód. Były niebezpieczne, wiązały się z ogromnym ryzykiem, mnóstwem pracy, czasu i energii. Ale mogło nim uciec więcej osób. Przełomowym momentem był wrzesień 1962 roku. Wtedy tunelem o długości około 250 metrów udało się uciec 29 osobom. Dlatego nazwano go Tunel 29.

Historia ucieczki tym tunelem jest o tyle wyjątkowa, że została nakręcona niemal „na żywo” i została puszczona kilkunastu milionom widzów w Stanach Zjednoczonych dzięki dziennikarzom NBC. Dzięki temu materiałowi ludzie w wolnym świecie dowiedzieli się, z czym naprawdę zmagają się mieszkańcy Berlina i NRD. Co więcej, był to pierwszy tego rodzaju reportaż w ogóle. Po pierwsze film zmienił i zrewolucjonizował dziennikarstwo. Po drugie, pokazał światu, co dzieje się w Niemczech.

Tę niesamowitą opowieść o ucieczce Tunelem 29 przedstawiono m.in.:

  • 10 grudnia 1962 roku w amerykańskiej telewizji stacji NBC, jako 90-minutowy dokument – The Tunnel,
  • 21 stycznia 2001 roku w niemieckiej telewizji w filmie Der Tunnel w reżyserii Rolanda Suso Richtera,
  • w 2017 roku w książce Mitchella Grega The Tunnels,
  • w 2019 roku w podcaście BBC, w 10 odcinkach opowiedzianych przez Helenę Merriman,
  • w 2021 roku z okazji 60. rocznicy powstania muru berlińskiego, w bestselerowej książce Heleny Merriman Tunnel 29, która właśnie ukazała się na polskim rynku wydawniczym nakładem wydawnictwa Insignis jako Tunel 29, której recenzję przeczytasz TUTAJ.
Tunel 29 - książka Heleny Merriman

Historia budowy Tunelu 29 i ucieczki pod murem berlińskim to właściwie osobista historia Joachima Rudolpha. Tego samego, który jako kilkuletni chłopiec uciekał przed sowietami, stracił ojca, trafił do Berlina Wschodniego i zdołał uciec na Zachód. A później rozpoczął prace nad tunelem, by pomóc obcym ludziom przedostać się do wolnego świata. Tę historię, prawdziwą – zbudowaną na podstawie dokumentów Stasi, nagrań CIA i rozmów z uczestnikami tych wydarzeń, mistrzowsko przedstawiła brytyjska dziennikarka BBC – Helena Merriman. Tę i inne historie ucieczek przez mur berliński przeczytasz poniżej.

Tunel 29. Historia ucieczki pod murem berlińskim

Joachim był studentem inżynierii w Berlinie Zachodnim. Wraz grupą znajomych rozpoczął plany od przejrzenia map miasta. Musieli wiedzieć, jak wyglądają sieci kanalizacyjne i wybrać taką drogę, która pozwoli im przekopać tunel na drugą stronę. I nie zginąć próbując.

Postanowili kopać pod jedną z najruchliwszych ulic w Berlinie, gdzie codziennie wielu turystów przychodziło, aby zrobić zdjęcie muru berlińskiego – Bernauer Strasse. Początek tunelu wyznaczyli w piwnicy fabryki należącej do jednego z dawnych uciekinierów ze Wschodu. Koniec tunelu wyznaczyli w piwnicy przyjaciela mieszkającego w Berlinie Wschodnim, ale nie wtajemniczyli go w swoje plany. Dorobili sobie jego klucz.

Zorganizowali narzędzia, które ukradli z cmentarza i 9 maja 1962 roku rozpoczęli kopanie tunelu. Najpierw kopali pionowo, a później zaczęli kopać poziomo w kierunku wschodnim. Prace zorganizowali tak, że poprzez telefon z II wojny światowej, który zamontowali przy początku tunelu, dawali znać komuś w piwnicy, że trzeba zabrać wózek z ziemią. Wówczas ta osoba ciągnęła go na lince w swoją stronę, aby go opróżnić i odesłać z powrotem do kopaczy.

Odpuścili sobie zajęcia na uczelni, nocą kopali, a w dzień spali. Po wielu tygodniach pracy okazało się, że nadal są daleko od celu. Brakowało im pieniędzy i ludzi do pomocy.

Jednocześnie Berlin Zachodni był pełen m.in. amerykańskich dziennikarzy, którzy tylko czekali, aż uda im się uchwycić coś interesującego. W zachodniej części miasta postawiono nawet atrapę muru berlińskiego, aby móc kręcić przy nim sceny do materiałów dziennikarzy. Reuven Frank, producent telewizyjny z Nowego Jorku, pragnął opowiedzieć ludziom, co tak naprawdę dzieje się w Berlinie – pokazać prawdziwą historię ucieczki.

Pomysł podchwycił Piers Anderton, korespondent NBC w Berlinie. Udało mu się nawiązać relację z jednym z kopaczy, Wolfem Schroedterem, który szukał pieniędzy, by kontynuować całe przedsięwzięcie.

Kopacze i NBC dogadali się. Studenci dostali niezbędne pieniądze na narzędzia i stal na linię kolejową dla wózka, którym będą wywozić ziemię. NBC dostało prawo do filmowania tego, co robią.

Tunel był niesamowity – różnił się od dotychczasowych. Jak na studentów inżynierii przystało, z Joachimem na czele, zamontowali w tunelu światło elektryczne, stworzyli linię kolejową i utworzyli wentylację tak, że dostarczała im świeże powietrze z zewnątrz. Tunel był naprawdę zaawansowany technologicznie. Wszystkie te działania zostały sfilmowane przez NBC.

W końcu pojawił się problem – który dotyczył wielu niedokończonych tuneli. Do tunelu zaczęła napływać woda. Jedyne rozwiązanie, jakie mieli, to zgłoszenie awarii rur kanalizacyjnych do władz wodociągowych Berlina Zachodniego. I tak też zrobili.

Choć udało się, służby podjęły się naprawy i woda przestała napływać do tunelu, był on już tak zalany wodą, że musieliby czekać miesiące, zanim się osuszy. Musieli go zostawić.

Wyglądało na to, że to koniec i niewiele da się zrobić, oprócz czekania. Wkrótce jednak usłyszeli o innym tunelu – niedokończonym i zostawionym. O wiele mniej zaawansowanym niż tunel Joachima i jego znajomych. Ale NBC nadal zależało na materiale, a po wschodniej stronie nadal czekali ludzie.

Wkrótce tunel był gotowy. Udało się. Trzeba było tylko kogoś, kto przekaże uciekinierom szczegóły. I wtedy pojawił się kolejny problem, również dość powszechny – szpieg. Był nim zwerbowany przez Stasi kilka miesięcy wcześniej homoseksualista, fryzjer Siegfried Uhse. Przekazał on wszelkie szczegóły swoim przełożonym, a cała akcja została spalona. Miała to być największa akcja ucieczki pod murem berlińskim do tej pory. Dziesiątki ludzi, zamiast trafić na Zachód, trafiło do tajnego więzienia Stasi.

Mapa przedstawiająca tunel 29, źródło: BBC

Joachimowi i innym kopaczom udało się jednak uniknąć zdemaskowania. Ucierpieli uciekinierzy, którzy gdy tylko pojawili się na miejscu, zostali schwytani i wywiezieni przez funkcjonariuszy Stasi.

Jednak kopacze nie poddali się. Nadal chcieli pomóc innym przedostać się na Zachód. Wrócili do swojego pierwszego tunelu, który już wyschnął i chcieli go dokończyć. Niestety, sytuacja się powtórzyła, tunel zaczęło podmywać, ale teraz już byli za daleko, by prosić o pomoc władze wodociągowe z Berlina Zachodniego.

Pozostało im przekopać się do przypadkowej piwnicy przy Schönholzer Strasse. I tak, 14 września 1962 roku doszło do spektakularnej ucieczki tunelem pod murem berlińskim. Na końcu tunelu po zachodniej stronie czekała kamera NBC, która uchwyciła każdego uciekiniera – wszystkich 29 uchodźców – dzieci, kobiety, starców. Od tej liczby wzięła się nazwa – Tunel 29.

Joachim czekał do samego końca, czekał na ostatnią osobę z listy. A kilkadziesiąt lat później, w towarzystwie jednej z uciekinierek – teraz jego żony, opowiadał tę historię Helenie Merriman, która przelała ją na papier i znakomicie umiejscowiła w kontekście historycznym.

Ucieczki przez mur berliński

Do 1962 roku ucieczka przez Tunel 29 to najbardziej spektakularna ucieczka przez mur berliński. Ale nie jedyna tak wyjątkowa w jego dziejach.

Dwa dni po powstaniu muru berlińskiego, 15 sierpnia 1961 roku zrobiono historyczne zdjęcie – jedno z najpopularniejszych powstałych w tym czasie. Jest to zdjęcie młodego pogranicznika, który w mundurze w trakcie służby przeskakuje drut kolczasty i ląduje po zachodniej stronie bariery.

Był to Hans Conrad Schumann, 19-latek, który niedawno przyjechał ze wsi do Berlina. Według Ulbrichta tacy byli najlepsi – nie znali miasta, nie znali ludzi. Istniało mniejsze prawdopodobieństwo, że będą okazywać litość. Według rozkazów miał zatrzymywać uciekinierów, ponieważ jak drut długi ludzie próbowali się za niego przedostać. Tamtego dnia, gdy wzniesiono ogrodzenie, z sukcesem pokonało je osiemset osób. Byli wśród nich pracujący pod lufami robotnicy, którzy – gdy zostawiono ich bez nadzoru – korzystali z okazji i przeskakiwali na drugą stronę. Byli odważni nastolatkowie, którzy ukradkiem szukali słabych punktów bariery – jakiejś dziury czy niepilnowanego odcinka – i przeciskali się między kłującymi drutami[10].

Hans nie był tym, kogo od niego oczekiwano. Dopingował tym ludziom. (…) widział po wschodniej stronie małą dziewczynkę, która próbowała prześliznąć się między drutami. Jej rodzice stali kilka metrów od ogrodzenia w Berlinie Zachodnim i z wyciągniętymi ramionami nawoływali córeczkę. Pogranicznicy odciągnęli ją jednak i nie pozwolili małej dołączyć do rodziny. Teraz mogła trafić do sierocińca lub rodziny zastępczej. Hans nie mógł znieść, że przyczynia się do takich tragedii[11].

O godz. 16:00 Hans odrzucił papierosa i przeskoczył nad drutem kolczastym – wprost na fotografa w Berlinie Zachodnim. Ten miał szczęście – uchwycił Hansa dokładnie w momencie, w którym przeskakiwał nad drutem. Krótko po tym w gazetach pojawiła się fotografia z podpisem:

Z niemieckiej republiki demokratycznej uciekają jej właśni żołnierze.

Przez kolejne dni uciekło w ten sposób jeszcze około 60 pograniczników.

Historia jednego zdjęcia – skok przez mur berliński. Film z kanału ciekawehistorie na YouTubie

Za pierwszą śmiertelną ofiarę muru berlińskiego uznaje się Idę Siekmann, która zginęła 22 sierpnia 1961 roku. Była pielęgniarką, która mieszkała przy Bernauer Strasse 48 w Berlinie Wschodnim. Po powstaniu muru berlińskiego wiele osób próbowało za wszelką cenę przedostać się na drugą stronę przez budynki, które często graniczyły z Zachodem – przez okna czy skacząc z dachów. Ida przerzuciła przez jedno z takich okien swoją pościel, chcąc zamortyzować upadek. Skoczyła i została ciężko ranna. Zmarła w drodze do szpitala.

Dwa dni później, 24 sierpnia zmarł Günter Litfin – a właściwie został zamordowany. Wschodnioniemieckie służby graniczne zastrzeliły go w trakcie próby ucieczki przez mur berliński na Zachód.

14 listopada 1961 roku pięciu mieszkańców Berlina Wschodniego – trzy kobiety i dwóch mężczyzn –  postanowiło przedostać się na Zachód. Pędzili z dużą prędkością Oplem P4 na przejście graniczne Chausseestraße. Straż graniczna Berlina Wschodniego zorientowała się, że to próba ucieczki i oddała około 100 strzałów w kierunku pojazdu. Udało im się jednak dotrzeć do Berlina Zachodniego bez szwanku.

Na początku grudnia 1961 roku wśród pracowników kolei wyciekła informacja, że przejezdne do tej pory połączenie torowe z Berlinem Zachodnim zostanie wkrótce przerwane. Harry Deterling zaplanował natychmiastową ucieczkę lokomotywą parową przez ten tor do Berlina Zachodniego. 5 grudnia poinformował krewnych i przyjaciół o dacie wyjazdu „pociągu wolności„. Około godziny 20:50 pociąg parowy prowadzony przez Deterlinga minął wschodnioniemiecką stację końcową w Albrechtshof, przekroczył granicę i zatrzymał się na terytorium Berlina Zachodniego.

3 i 4 października 1964 roku udało się uciec tunelem (Tunel 57) 57 osobom z Berlina Wschodniego do Zachodniego. Grupa studentów z Wolfgangiem Fuchsem na czele od pół roku kopała tunel pod murem berlińskim. Tunel na głębokości 12 m (!) i o długości 145 m, był najdłuższym i jednocześnie najgłębszym, a także najdroższym, jakie powstały w Berlinie w celu ucieczki na Zachód.

16 września 1979 roku dwie rodziny – osiem osób – uciekło z NRD balonem domowej roboty. Ucieczka nie udała się od razu – przygotowania i nieudane próby trwały 1,5 roku. Lecz w końcu próba skończyła się powodzeniem. Po tej akcji władze wschodnioniemieckie znacząco zwiększyły bezpieczeństwo granic i zamknęły małe lotniska przygraniczne.

8 marca 1989 zmarła ostatnia ofiara muru berlińskiego – Winfried Freudenberg. On również próbował przedostać się za pomocą balonu, lecz spadł z dużej wysokości – nad Berlinem Zachodnim.

Nie wiadomo, ile było nieudanych prób ucieczki. Nie można być także pewnym co do liczby ofiar śmiertelnych. Było to na pewno przynajmniej około 170 osób do 1989 roku. W latach 1961-1989 z Niemiec Wschodnich uciekło przynajmniej 5 000 ludzi, w tym około 600 pograniczników.

Symboliczną datą upadku muru berlińskiego jest 9 listopada 1989 roku. Wówczas, w nieporozumieniu na konferencji ogłoszono, że granice zostaną otwarte. Napływ ludzi przy punktach granicznych był tak duży, że stracono nad tym kontrolę. Granica została otwarta, a w kolejnych dniach rozpoczęto burzenie muru berlińskiego. 3 października 1990 roku oficjalnie ogłoszono zjednoczenie Niemiec Wschodnich i Zachodnich. Ale o upadku muru berlińskiego pisaliśmy TUTAJ.

Ten artykuł z pewnością nie wyczerpuje tematu. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o Tunelu 29 i niesamowitym materiale NBC, który przedstawia ucieczki pod murem berlińskim, oraz jaki związek miało to z CIA, J. F. Kennedym, kryzysem kubańskim, jak działało Stasi, VoPo i służby zachodnie, koniecznie sięgnij po książkę wspominanej w tym artykule Heleny Herrman – Tunel 29. Miłość, szpiegostwo i zdrada: prawdziwa historia niezwykłej ucieczki pod Murem Berlińskim.

Artykuł, na który patrzysz jest reklamą i powstał we współpracy z wydawnictwem Insignis.

Tunel 29

Autor książki: Merriman Helena

Cena: 35,27

Dane szczegółowe:

Tytuł: Tunel 29
Podtytuł: Miłość, szpiegostwo i zdrada: prawdziwa historia niezwykłej ucieczki pod Murem Berlińskim
Autor: Merriman Helena
Tłumaczenie: Zarawska Patrycja
Wydawnictwo: Wydawnictwo Insignis
Język wydania: polski
Numer wydania: I
Data premiery: 2023-04-12
Rok wydania: 2023
Forma: książka


Źródła:

  • H. Merriman, Tunel 29. Miłość, szpiegostwo i zdrada: prawdziwa historia niezwykłej ucieczki pod Murem Berlińskim, Kraków 2023.
  • chronik-der-mauer.de
  • mauermuseum.de

[1] H. Merriman, Tunel 29, Kraków 2023, s. 30-31.

[2] Tamże, s. 36.

[3] Tamże, s. 44.

[4] Tamże, s. 45.

[5] Tamże, s. 71.

[6] Tamże, s. 76.

[7] Tamże, s. 79.

[8] Tamże, s. 93.

[9] Tamże, s. 59.

[10] Tamże, s. 81-82.

[11] Tamże, s. 82.

Comments are closed.