W pierwszej połowie XVII wieku na kontynencie Europejskim szalał wojna trzydziestoletnia. Rywalizowały w niej potęgi europejskie m.in. Francja i Hiszpania. Mimo tego, że Polska nie brała udziału w tej wojnie, nie ominęła ona jednak polskiego dworu.
W tym czasie Władysław IV postanowił poślubić Cecylię Renatę, córkę cesarza Ferdynanda II Habsburga. Była to porażka Francji, ponieważ nie udało im się przeciągnąć Polski na swoją stronę.
W lipcu 1637 roku król Władysław wysłał swojego brata Jana Kazimierza do Wiednia aby tam poślubił per procura jego narzeczoną. Prawdopodobnie to właśnie wtedy powstał projekt wyjazdu królewicza Jana do Hiszpanii na służbę u Habsburgów. Miał tam otrzymać tytuł wicekróla Portugalii i naczelnego admirała floty.
Jan Kazimierz po osobistych porażkach w Polsce (m.in. sejm nie przyznał mu lenna kurlandzkiego) postanowił wybrać się do Hiszpanii. Wyruszył 27 stycznia 1638 roku. Podróżował incognito, podając się za sekretarza opata Jana Karola Konopacki, który był oficjalnym posłem Rzeczypospolitej.
Zamiary królewicza bacznie śledził kardynał Richelieu, który poprzez sieć swoich agentów zdawał sobie sprawę, że nie jest to wyprawa turystyczno-poznawcza. Niepokoiły go związki Polski z Habsburgami i korzyści z nich płynące. Krążyły plotki, że w planach jest utworzenie floty hiszpańsko-polskiej, która miała działać na Bałtyku.
W pierwszej fazie podróży Jan Kazimierz odwiedził cesarza w Preszburgu, gdzie odbył z nim tajną naradę. Następnie udał się do Wiednia na spotkanie z ambasadorem hiszpańskim. Dalej ruszył do Genui gdzie bawił przez trzy tygodnie. Tutaj 4 lub 5 maja wsiadł na galerę „Diana”, która miała go przetransportować do Hiszpanii. Sztormy zagoniły okręt do pory w Saint – Tropez, gdzie królewicz nękany chorobą morską postanowił zejść na ląd. Agenci francuscy szybko donieśli o tym przełożonym, jednakże Jan Kazimierz został ostrzeżony i wrócił na okręt. Płynąc dalej kolejne sztormy ponownie zmusiły galerę do zawinięcia do portu. Tutaj niestety królewicz dał się namówić na zejście ze statku i został przy tej okazji pojmany, pod zarzutem nieposiadania paszportu.
Został przewieziony do zamku w Salon i miał tam czekać na decyzję Ludwika XIII. Postawiono mu zarzut szpiegostwa na rzecz Hiszpanii. Miał lustrować porty dla ułatwienie przyszłego desantu hiszpańskiej floty.
Rzeczpospolita na tę wieść przystąpiła do akcji dyplomatycznej. Wysyłała ostre listy dyplomatyczne, które jednak nie przyniosły żadnego efektu. Jan Kazimierz nie czekając na zakończenie akcji dyplomatycznej postanowił uciec. Niestety próba zakończyła się fiaskiem, a jedynym efektem, było przeniesienie go do bardziej surowego więzienia w cytadeli Sisteron.
Prymitywne warunki w jakich przebywał królewicz jak i ogólne jego uwięzienie wywołały spore niezadowolenie dworów europejskich. Francja mimo trudności chciała nadal przetrzymywać królewicza aby wpływać na politykę Władysława IV.
Zabiegi dyplomatyczne spowodowały, iż w sierpniu 1639 roku przeniesiono Jana Kazimierza do rezydencji pod Paryżem. Przeprowadzka trwała miesiąc, królewicz otoczony honorową eskortą witany był w każdym mieście przez namiestników królewskich, gdzie nierzadko z tej okazji odbywały się uczty i festyny.
W tym czasie do Francji wyruszył poseł Krzysztof Gosiewski, w celu uwolnienia królewskiego brata. Negocjacje trwały dwa tygodnie i zakończyły się 25 lutego 1640 roku. Jan Kazimierz zobowiązał się, że w trakcie trwania wojny nie sprzymierzy się z przeciwnikami Francji. Drugą deklarację podpisał Gosiewski. Zobowiązywała ona króla Polski do niewchodzenia w alianse z wrogami Francji. Dokument ten był upokarzający i ograniczający suwerenność Polski. Nie został on oczywiście ratyfikowany przez sejm.
I tak oto po 21 miesiącach niewoli Jan Kazimierz wrócił do kraju wolny.
AW