Tego dnia 1815 roku zginął rozstrzelany przez pluton egzekucyjny marszałek Michel Ney
Michel Ney, syn bednarza urodzony w 1769 roku, już w okresie rewolucji francuskiej zaciągnął się do armii francuskiej (do 4. pułku huzarów). Służył w Armii Renu, gdzie szybko osiągał coraz to wyższe stopnie oficerskie. W 1796 roku mianowany generałem brygady.
Bił się w bitwach pod Hohenlinden, Elchingen (za co otrzymał tytuł książęcy), Ulm, Jeną, Iławą Pruską i Frydlandem. Następnie przeniesiony do Hiszpanii, gdzie nie odniósł jednak wielkich zwycięstw. W 1812 roku dowodził III Korpusem, a w końcowej fazie odwrotu walczył na czele ariergardy francuskiej.
W 1813 roku Michel Ney przegrał w bitwie pod Dennewitz, walczył pod Lipskiem i we Francji w roku następnym. Namawiał Napoleona do zrzeczenia się przezeń korony. Po jego abdykacji opowiedział się za Ludwikiem XVIII, któremu w 1815, podczas „Stu dni” obiecał, że przywiezie Napoleona w żelaznej klatce.
Przyrzeczenia nie dotrzymał i przeszedł na stronę cesarza, bił się pod Quatre Bras, zaś jego nieprzemyślane szarże pod Waterloo przyczyniły się do francuskiej przegranej. Za zdradę stanu postawiony przed sądem, wyrokiem którego 7 grudnia 1815r. Michel Ney został rozstrzelany przez pluton egzekucyjny.
A. G. Macdonell:
Dzień po dniu walczył syn bednarza, to maszerując, to formując linie i czworoboki, zawsze w pierwszej linii z karabinem w ręce dając przykład żołnierzom. I tak było wiele razy na dzień w ciągu długich czterdziestu dwóch dni wleczenia się ku zachodowi. […]
Murat ze swymi ludźmi w nieładzie przeprawiał się czternastego grudnia przez Niemen, gdy Płatow, po raz ostatni w tej kampanii przypuścił atak do wileńskiej bramy Kowna. Ney pospieszył do tej bramy, by zebrać swą piątą tylną straż, lecz już było za późno. Żołnierze jego złamali szeregi i rozbiegli się. Lecz Ney walczył dalej. Z czterema żołnierzami podnosił porzucone przez dezerterów karabiny i strzelał z nich do nieprzyjaciela. Później przyłączyło się do niego trzydziestu żołnierzy. Gdy jednak drugi atak rosyjski groził mu odcięciem, Ney musiał się wycofać. Czternastego grudnia 1812 roku o godzinie ósmej wieczorem ostatni żołnierz francuski z Wielkiej Armii, liczącej 600 000 ludzi, przebył rzekę Niemen i opuścił ziemię “Matuszki Rossii”. Tym ostatnim żołnierzem był Michał Ney, książę Elchingen i Moskwy. Jeden cesarz, dwóch królów, jeden książę, ośmiu marszałków i 600 000 żołnierzy – wszyscy zostali pobici. Wszyscy oprócz syna bednarza z Saarlouis.
Michel Ney i egzekucja, W. Łysiak:
Pluton egzekucyjny sformowano według prawa z 12 maja 1793 roku z 4 sierżantów, 4 kaprali, 4 strzelców i komenderującego.
[…] Ney spytał gdzie ma stanąć, a gdy Saint – Bias chciał mu zawiązać oczy odmówił: „Czyż pan nie wie, że żołnierz nie boi się śmierci?”
[…] Na sekundę przed komendą z ust marszałka padły słowa godne korony
[…] „Niech żyje Francja! Towarzysze, prosto w serce!”
Wiele wskazuje na to, że egzekucję marszałka sfingowano. Masoni i Welington (?) „przeszmuglowali” go do Stanów (patrz np. strona napoleonicsociety – daje ona niezwykle dużo danych, rzekomych „niepodważalnych” faktów za amerykańską emigracją – sfingowaniem egzekucji). Marszałek zmienił tylko imiona, ale nawet nie nazwisko; choć oczywiście i to nie jest w żaden sposób pewne w dobie szukania sensacji „na siłę”…