Niechaj narodowie wżdy postronni znają… – okoliczności ustanowienia Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego

Przypomnijmy najpierw początki – gdy w sferze życia oficjalnego językiem uprzywilejowanym, szanowanym, ważniejszym była łacina, a wzorem bogactwa i piękna – język czeski – kiedy polszczyzna była w powijakach. Przełom przyniósł rok 1285, gdy arcybiskup Jakub Świnka zwołał w Łęczycy synod, na którym, widząc ówczesne zagrożenie dominacją niemiecką (także w kulturze), wydał nakaz wygłaszania kazań w języku polskim. Wprowadziło to język polski nie tylko w mury kościołów, ale przyczyniało się zarazem do rozwoju piśmiennictwa polskiego i, rzecz jasna, samej polszczyzny. W Rocznikach Jana Długosza znalazły się dwa najstarsze zapisane polskie zdania – wołanie „Biegajcie, biegajcie” (uciekajcie, bieżajcie), którym zapewne dywersant miał wywołać popłoch wśród wojska polskiego przed bitwą pod Legnicą (1241) i drugi zapis u Długosza: dramatyczny okrzyk Henryka Pobożnego „Gorze nam się stało!” na wieść o ucieczce oddziału Opolan (z pola tej samej bitwy). W Księdze Henrykowskiej, spisanej około roku 1270 przez opata Piotra w opactwie cysterskim w Henrykowie, pomiędzy dziejami klasztoru zapisano zdanie, wypowiedziane przez Bogwała do żony: „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj” (Daj, niech ja pomielę, czyli pokręcę żarna, a ty odpoczywaj lub, jak chcą inni językoznawcy – podziwiaj). Czterdzieści jeden lat później umiejętność wypowiedzenia poprawnie czterech słów po polsku okazać się miała przepustką do życia: w 1311 r. książę Władysław Łokietek stłumił bunt mieszczan krakowskich, w tym kupców przybyłych z Niemiec, ścinając każdego, kto nie umiał poprawnie wymówić słów: „soczewica, koło, miele i młyn”.

Jak brzmiał nasz język w owych czasach? Wiadomo, że pierwsze zapisy nie oddają wiernie polskich brzmień. Droga do ustalenia pisowni to osobna i długa historia. Tu przypomnijmy pierwszego śmiałka, który na nią wszedł. Był to Jakub Parkoszowic, pierwszy znany polski językoznawca, gramatyk, profesor i rektor Akademii Krakowskiej, kanonik krakowski. Parkoszowic, wzorując się na Janie Husie, podjął próbę przystosowania alfabetu łacińskiego do zapisu głosek polskiego języka. Opracowane przez siebie zasady wyłożył po łacinie w traktacie o ortografii polskiej powstałym ok. roku 1440.

W XVI wieku nastąpił „skokowy” rozwój języka polskiego, ale i jego nobilitacja. Za czasów Zygmunta Augusta wprowadzono język polski do obrad, od 1510 r. działała krakowska drukarnia Floriana Unglera drukująca jako pierwsza książki w całości w języku polskim, pojawiły się polskie pełne przekłady Pisma Świętego: kalwińska Biblia brzeska, zwana też „Radziwiłłowską” (1563), ariańska Biblia nieświeska (1570-1572), luterańska i kalwińska Biblia gdańska (1632), katolicka Biblia Leopolity zwana też Szarffenbergowską (1561). Najpopularniejsza przez wiele wieków katolicka Biblia ks. Jakuba Wujka ukazała się w 1599 r.

Wiek XVI to także Mikołaj Rej, od którego właściwie zaczyna się polska literatura piękna: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, / Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!”. To zdanie, zaczerpnięte z jego wiersza Do tego, co czytał (ze zbioru Zwierzyniec z roku 1562), zna chyba każdy, kto chodził do polskiej szkoły. Jednak bywa ono często opacznie rozumiane jako stwierdzenie, iż Polacy nie są gęśmi, co wynika z błędnego traktowania wyrazu „gęsi” jako rzeczownika. Tymczasem Rej mówi o języku „gęsim”! Co do interpretacji sformułowania badacze nie są zgodni, jedni wskazują, że oznacza ono wszelki żargon, inni, że łacinę (nazwaną „gęsią” czy to od brzmienia jej wymowy, czy od gęsich piór używanych ówcześnie do pisania, czy w kontekście legendy o gęsiach, które obroniły Rzym, czy od nie dość wprawnego pisania w języku obcym – gęgania, czyli bełkotania). Przesłanie pozostaje jednak niezmienione: to wyraz potrzeby pisania po polsku, zerwania z panującą nadal w okresie renesansu modą pisania po łacinie; to deklaracja kulturowej samodzielności. I m.in. owo przesłanie zaskarbiło Rejowi miano ojca literatury polskiej. Po nim zaraz przyszedł Jan Kochanowski, który wydźwignął polszczyznę na wyżyny największego artyzmu. Już żaden język europejski nie był lepszy, były tylko inne. Kto nie wierzy, niech przypomni sobie jego słowa – słowa hymnu, który do dziś śpiewamy w kościołach: „Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary…”. Mamy od wieku XVI, od czasu Kochanowskiego taki dar – języka polskiego, za który Bogu i ludziom, którzy ten język w kolejnych pokoleniach dalej rozwijali i bronili go, winniśmy wdzięczność. Wdzięczność czynną, czyli dobre, troskliwe korzystanie z tego daru.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*