Tego dnia 406 roku odbyła się przeprawa przez Ren. Wandalowie, Alanowie i Swebowie rozpoczęli inwazję Galii
Cesarstwo Rzymskie było czymś uznawanym za wieczne przez okoliczne, barbarzyńskie ludy. Jego kryzys w V wieku był jednak ogromny. Wcześniejsze problemy nałożyły się z nowymi. Ostatnim gwoździem do trumny były jednak wielkie wędrówki ludów. To one złamały resztki rzymskiego oporu i zrujnowały zaplecze cesarstwa. Jednym z kluczowych wydarzeń w tym ostatnim akcie dramatu była właśnie przeprawa przez Ren Wandalów, Alanów i Swebów w ostatni dzień roku 406.
Kryzys Cesarstwa Rzymskiego
Cesarstwo Rzymskie nigdy nie było zbyt stabilne. Od pierwszych lat miało ono trudności z walkami wewnętrznymi. Te trudności były jednak często też przewagą tego państwa. Ogromne armie związane bardzo mocno ze swoim dowódcą powodowały, że dowódcy mogli bardzo łatwo zbuntować się. Mieli oni jednak też dużo wolności w swoich strategicznych decyzjach.
Tak samo, tego typu ustrój pozwalał najzdolniejszym jednostkom dojść do władzy, kiedy te mniej zdolne nigdy nie były w stanie utrzymać się zbyt długo. Taki sposób rządzenia był wystarczający jednak tylko tak długo, jak sytuacja poza granicami była w miarę stabilna.
Granice Cesarstwa pozwalały zachować tę stabilność. Na południu opierały się one o Saharę, żyły tam plemiona koczownicze, nie były one jednak wystarczająco silne, aby zagrozić Cesarstwu. Na wschodzie istniało jedyne państwo jakkolwiek dorównujące Cesarstwu, była to Persja/Państwo Partów/Państwo Seleucydów.
Z małymi wyjątkami państwa te dążyły do zachowania balansu sił, nie do kompletnego zniszczenia przeciwnika. Na południe mamy kolejną pustynię, zamieszkaną przez plemiona arabskie. Te miały jednak pozostać (względnie) spokojne jeszcze przez parę wieków.
Północ to góry Kaukazu, wysokie i pełne różnych ludów, które tworzyły państwa klienckie Persji i Rzymu. W Europie, z wyjątkami, granica opierała się o dwie wielkie rzeki, Dunaj i Ren. Była to najmniej bezpieczna granica, tam też koncentrowały się różne próby poszerzenia terytorium Cesarstwa (np. Germania i Dacja).
Granica ta była jednak dość stabilna. System limes funkcjonował, a plemiona obok granicy weszły w strefę wpływów rzymskich, napadając przygraniczne tereny od czasu do czasu, ale jednocześnie handlując z Rzymem (np. bursztynowy szlak). Cały ten system jednak nie miał prawa wytrzymać w przypadku dużego nacisku z zewnątrz.
Inne powody
Oczywiście inherentna niestabilność Cesarstwa i napór z zewnątrz są mało zadowalającymi powodami porażki tak ogromnego imperium. Jak zwykle, było też milion innych powodów, które przyczyniły się do takiego obrotu spraw.
Edward Gibbon proponował chrześcijaństwo i jego konkurencyjny system organizacji społeczeństwa jako jeden z powodów rozpadu Rzymu. Jest on dzisiaj odrzucany, wzrost popularności chrześcijaństwa był jednak na pewno dużym odejściem od statusu quo.
Powody ekonomiczne nie były tutaj jeszcze poruszane. Ostatnie wieki Cesarstwa to coraz większa koncentracja majątków ziemskich w rękach elit. Latyfundia te zwolnione były od podatków, co oczywiście utrudniało funkcjonowanie cesarstwa.
Działały one też jednak trochę inaczej niż w początkach Cesarstwa. Kiedyś były to ogromne, zintegrowane majątki używające ogromnych mas niewolników. Z powodu zmniejszonego przypływu niewolników, wielcy właściciele zmuszeni byli bardziej dbać o swoich niewolników, zaczęli więc osadzać ich na ziemi w zamian za pewną część ich dochodów.
Stali się oni tak zwany kolonami. Mali i średni rolnicy zmęczeni ogólnym chaosem Cesarstwa również zostawali kolonami w zamian za ochronę. W ten sposób wolni ludzie i niewolnicy coraz bardziej się do siebie upodabniali, kładąc podwaliny późniejszego systemu feudalnego.
Ostatecznie proces ten został zakończony, gdy Konstantyn w 332 roku przywiązał kolonów do ziemi. Mali i średni rolnicy byli głównym filarem państwa, takie ich zaniedbanie zmniejszało przychody z podatków i utrudniało rekrutację armii.
Jednym z powodów, który jest często wymieniany to większe poleganie na federatach, plemionach, które osiedlały się na terenach Cesarstwa w zamian za służbę wojskową. Te osoby, nie do końca zintegrowane z okoliczną ludnością, były bardziej lojalne wobec swoich ziomków niż Rzymu. Jak bardzo jest to prawdziwe, ciężko dzisiaj stwierdzić, dla samych rzymian był to na pewno znak czasu i trochę kozioł ofiarny.
Hunowie
Hunowie byli tym ludem, który wprawił w ruch wszystkie plemiona nad europejską granicą cesarstwa. Ten długo budowany system został zupełnie zachwiany przez przybycie nowego plemienia. Sami Hunowie są dość tajemniczy.
Od XVIII wieku identyfikuje się Hunów z ludem Xiongnu, który przez wieki nękał północne granice Chin. Jest to jednak identyfikacja kontrowersyjna. Tak samo problematyczne jest pochodzenie Hunów. Huński język znany nam jest z bardzo niewielkiej ilości zapisków, paru słów, tytułów i imion. Jeśli wliczymy do tego lud Xiongnu, dodaje to odrobinę materiału, ale również nie za wiele. Najchętniej identyfikuje się ich jako lud turecki albo mongolski. Interpretacji jest jednak dużo.
Niezależnie od tego, kim byli i skąd się wzięli, wkraczają na scenę historii pokonując Alanów około 370 roku. Podążyli dalej na zachód, plądrując, pokonując i wypędzając kolejne plemiona.
Wielka Wędrówka Ludów i przeprawa przez Ren
Jak domino, wszystkie plemiona ruszyły na zachód. Podobnie uczynili Wandalowie i Swebowie. Przeszli przez Dunaj i przebyli Panonię. Później dołączyły do nich grupy Alanów. Ten sojusz był zapewne dość dziwny, ponieważ Alanowie nie byli Germanami. Byli oni plemieniem irańskim i mówili zapewne niezrozumiałym dla German językiem. Niemniej, te trzy grupy zjednoczyły się ze sobą, przynajmniej na razie.
Po drodze plemiona te starły się z Frankami, którzy na rozkaz Stylicho strzegli granicy na Renie. Dokładne szczegóły konfliktu z Frankami nie są nam niestety znane. Nie wiemy, czy było parę bitew czy tylko jedna i jak dokładnie się one rozegrały. Ostatecznie Frankom nie udało się powstrzymać plemion, a Wandale zapewne odnieśli pewne straty wraz ze śmiercią swojego ówczesnego króla Godigisela.
Tak więc, 31 grudnia 406 roku Wandalowie, Alanowie i Swebowie przekroczyli Ren, zapewne w okolicy Moguncji (nie jest to jednak pewne, Hieronim ze Strydonu wymienia je w swoim liście jako pierwsze splądrowane miasto).
Zagadkowy jest czas tej przeprawy, był to przecież środek zimy, nie był to na pewno typowy czas prowadzenia kampanii wojennych. Mogło to wskazywać na desperację plemion, które zapewne potrzebowały ciągłego plądrowania, aby się utrzymać. Jednym z proponowanych wyjaśnień tej pory roku, jest możliwe zamarznięcie Renu. To proponuje wspomniany już Edward Gibbon.
Podobną niewiadomą jest brak oporu na granicy. Klaudian, przyjaciel Stylicho, mówi nam, że ten odciągnął żołnierzy z granicy, aby bronić Italię przed Wizygotami. Miał pozostawić tę granicę w opiece federatom. Nie jest jednak pewne, czy jest to prawda.
Przeprawa przez Ren – konsekwencje
Niezależnie, od dokładnych szczegółów jedno jest pewne, Wandalowie, Alanowie i Swebowie przekroczyli limes i wkroczyli do Galii. Tam spędzili 2 lata, od 407 do 409 roku plądrując wiele miast. Następnie przeprawili się do Iberii, gdzie 3 plemiona osiedliły się tworząc własne królestwa.
Bibliografia:
- Kim Hyun Jin, The Huns, 2016.
- Jacobsen Torsten Cumberland, A History of the Vandals, 2012.
- Zientara Benedykt, Historia Powszechna Średniowiecza, 2000.
- Gibbon Edward, History of the Decline and Fall of the Roman Empire, 2000.
Fot. Zrekonstruowana mapa wędrówek ludów naddunajskich przez Ren około 406 roku