W połowie XIV wieku fascynujące dzieje Całunu Turyńskiego wchodzą w nową fazę. Po raz pierwszy był bowiem eksponowany wiernym, co znajduje pełne potwierdzenie w zachowanych dokumentach, czemu nawet nie mogą się sprzeciwić przeciwnicy jego autentyczności. Jak wielkie emocje budziła ta niezwykła tkanina, mogą świadczyć nie tylko pierwsze spory, co do jej autentyczności, ale przede wszystkim walka o jego posiadanie.
Czytaj część 1, część 2, część 3, część 5
Kolejny etap historii Całunu Turyńskiego, pierwszy w pełni poświadczony, rozpoczyna się niebywale niespodziewanie. Płótno zostało ujawnione w Lirey k. Troyes w Szampanii, gdzie stanowiło własność Geoffroya de Charny. Zastanawiać tutaj może zbieżność nazwisk tego rycerza i preceptora Normandii zakonu templariuszy – Geoffrey de Charnay. Nie jest pewne, jak tkanina znalazła się w rękach tego rycerza. Czyżby łączyły go jakieś więzy pokrewieństwa z preceptorem Normandii i w ten sposób zdobył on relikwię? Tego nie wiadomo. Przez blisko stulecie relikwia znajdowała się w rękach tego rodu, jednakże wielokrotnie zmieniała miejsce swojego bytu, przenoszona z jednej siedziby rodu do drugiej: Montfort, Saint Hippolyte, Chimay, Germolles.[1]
Pierwsze kroki mające na celu publiczną ekspozycję Całunu, de Charny podjął już w 1349 roku, gdy 16 kwietnia wysłał list papieżowi Klemensowi VI, w którym informował go o zamiarze pobudowania kościoła w Lirey oraz obsadzenia go sześcioma duchownymi. De Charny jako właściciel musiał znać pochodzenie płócien, jednakże nie zechciał się tą wiedzą z nikim podzielić, poza swoim spadkobiercą.[2] Kościół w Lirey pod wezwaniem Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie został wybudowany w roku 1353. Za życia fundatora tego kościoła sama relikwia była już publicznie eksponowana. Świadczy o tym sławny list biskupa Piotra d’Arcis’a do (anty)papieża Klemensa VIII z roku 1389, w którym wysuwa on szereg oskarżeń przeciw autentyczności całunu oraz przeciw jego właścicielom. W liście tym biskup Troyes wspomina, że Całun był już publicznie eksponowany w Lirey około 34 lata wcześniej, a więc około roku 1355. Ponadto, o fakcie wystawienia tej relikwii świadczy również cenne znalezisko z 1855 roku. Otóż, w tym roku w Paryżu wyłowiono z Sekwany ołowiany medalion z wizerunkiem połączonych herbów rodów de Charny oraz de Vergu. Znalezisko to obrazuje również dwa wizerunki postaci z Całunu, posiadającego charakterystyczny splot tkaniny.[3]
Pewność, z którą bronił on autentyczności Całunu w połączeniu z milczeniem co do jego pochodzenia, sprawiły mu właśnie szereg problemów z hierarchami Kościoła. W 1355 roku doszło do pierwszego wystawienia Całunu na widok publiczny, co przyciągnęło z jednej strony tłumy wiernych, z drugiej zaś uwagę miejscowego biskupa z Troyes, Henryka z Poiters.[4] Całun cieszył się niebywałą czcią, zaś miejsce jego wystawienia stanowiło cel licznych pielgrzymek wiernych. Niebywały rozgłos, jakim zasłynęła tkanina, wywołał rzecz jasna reakcję hierarchii Kościoła, która bacznie zaczęła przyglądać się całej sprawie. Biskup Henryk z Troyes nie zechciał uznać prawdziwości relikwii opierając swoje twierdzenie na szeregu argumentów. Stanowisko biskupa wynikało stąd, iż Geoffroy aż do śmierci nie wspomniał o posiadaniu tak bezcennego skarbu, nie ujawnił też celu budowanej przezeń świątyni, ponadto relikwia mimo kolosalnej wartości nie została uwzględniona w spisie dóbr tego rycerza.[5] Historię o tym, jakoby biskup Henryk miał sprzeciwiać się autentyczności Całunu i jego publicznemu wystawianiu podaje nam jedynie wspomniane już memorandum jego następcy Piotra d’Arcis’a z 1389 roku, o czym także poniżej.[6] Fakt faktem, że w 1355 roku Całun znajdował się w rękach Geoffroya de Charny, w pewien sposób należał on też do kanoników z Lirey (później otrzymali relikwię w depozyt). Sam de Charny zginął 19 września 1356 roku w bitwie pod Poitiers w czasie trwania angielsko-francuskiej wojny stuletniej.[7] Jako, że jego jedyne dziecko, syn noszący jego imię, było jeszcze nieletnie, pośrednim właścicielem, z racji władzy nad kościołem w Lirey, stał się biskup Henryk. Stał się niebywały „cud”, gdyż najzagorzalszy przeciwnik autentyczności Całunu, stał się gorącym zwolennikiem i czcicielem owego płótna. Przypuszczać więc można, że w rozgrywkach prowadzonych przez biskupa chodziło w pewnej mierze o przejęcie prawa własności tej relikwii. Jeśli biskup d’Arcis w swoich oskarżeniach celowo posłużył się autorytetem swego poprzednika, przypinając mu fałszywą łatkę przeciwnika Całunu, wtedy okazałoby się, że tak naprawdę Henryk z Poitiers od początku był gorącym zwolennikiem całunu, zaś jego „cudowna” przemiana nie musiała nigdy nastąpić.[8] Świadczą o tym jego własne czyny, gdyż biskup Henryk sam propagował prawdziwość relikwii w wyższych kręgach hierarchii i, dzięki temu, dwunastu biskupów papieskiego sądu w Awinionie udzieliło odpustu pielgrzymującym do Lirey i relikwii.[9] Gdy Henryk z Poitiers umiera w 1370 roku, własność tkaniny przypada na wyłączność dorosłemu już Geoffroyowi II oraz kanonikom.[10]