Prusowie są współcześnie znani głównie z wyprawy misyjnej świętego Wojciecha oraz tego, że w XIII wieku ich ziemie zostały opanowane przez Zakon Krzyżacki. Stereotypowe wyobrażenie na temat Prusa to dziki barbarzyńca. Za tą maską kryje się jednak bardzo ciekawa oraz nietypowa kultura, którą warto poznać, choćby ze względu na to, że lud ten zamieszkiwał część ziem współczesnej Polski i wywarł znaczący wpływ na jej historię.
Zajęcia zimowe męskie to przede wszystkim napady łupieskie i obrona terytorium. Zimą skupiano się również na polowaniach. Lasy, podobnie jak rzeki i jeziora, nie stanowiły niczyjej własności i każdy mieszkaniec danego „lauksu”mógł z nich korzystać. Futra były głównym towarem eksportowanym z Prus i można za nie było nabyć inne cenne towary od zagranicznych kupców. Polowano w grupach i indywidualnie oraz przy użyciu pułapek. Walki toczyły się przeważnie w zimę. Polscy władcy mogli przeprawić się przez zamarznięty teren, a Prusowie nie byli zajęci uprawą roli. Stąd właśnie wtedy podejmowano różne wyprawy jednocześnie, bardziej dbając o ochronę, wiedząc, że sąsiedzi również mogą mieć podobne zamiary. Najazdy stanowiły sprawę całkowicie indywidualną[1]. Na czele takiej akcji mógł stanąć każdy Prus przeważnie należący do „nobiles”i tak samo każdy mógł się przyłączyć. Wyprawy nie podlegały wiecowi i nie leżały w kompetencjach „lauksu”, choć wyprawy odwetowe zapewne nie pomijały sąsiadów najeźdźców. Przed wyruszeniem zasięgano rady bogów w celu uzyskania potwierdzenia, że cel i pora wyprawy zostały wybrane trafnie. Grupy wojowników liczyły najczęściej od kilku do kilkunastu konnych, co umożliwiało szybki i gwałtowny atak oraz natychmiastowe zniknięcie z cudzym dobytkiem. Prusowie pojawiali się znienacka w kilku miejscach, łupili wszystko, co nadało się do zabrania razem z dziećmi i kobietami, zabijali mężczyzn, podpalali zagrody i jak najszybciej uciekali. Powrót był najtrudniejszym elementem całego przedsięwzięcia. W celu zwiększenia bezpieczeństwa dzielono oddział na dwie części: pierwsza jechała z przodu, druga z tyłu, a pomiędzy nimi szli jeńcy i jechały wozy z łupami. Jeżeli wyprawa zakończyła się sukcesem składano w ofierze bóstwom 1/3 wszystkich łupów, łącznie z niewolnikami. Zwycięzcy zyskiwali chlubę i szacunek, a jeśli ktoś szczególnie się wykazał, mógł nawet przejść do warstwy „nobiles”. Oczywiście każdy uczestnik poprawiał przede wszystkim swój byt materialny.
Życie codzienne ludności bałtyjskiej na terenie Prus i Jaćwieży w średniowieczu – cześć I
Kronikarze pozostawili po sobie wiele opisów pijaństwa Prusów – „Mają w zwyczaju na swoich libacjach zobowiązywać się do nieumiarkowanego picia kolejką, […]. i takie zobowiązanie do picia powtarza się tak długo, aż wszyscy – gość z domownikami, żona z mężem, syn z córka upiją się”[2]. Często w krajach o wyższym poziomie rozwoju kulturowego podkreślano skłonność do spożywania alkoholu przez barbarzyńców[3]. Rzadziej przykładano wagę do codziennego pożywienia. Podstawę stanowiły różne wyroby zbożowe jak pieczone placki, rozgotowana polewka lub chleb. Zboże, wysuszone korzenie, łodygi oraz ziarna dziko rosnących roślin rozcierano w żarnach na mąkę. Powszechnie lubiana potrawa to „meltan”.Aby go przygotować, należało namoczyć w wodzie ziarna owsa, następnie ususzyć w piecu chlebowym lub na palenisku po ich spęcznieniu. Na koniec należało rozetrzeć ziarna w żarnie i zalać niewielką ilością wrzątku. Dodawano do tego sól (jeżeli udało się ją nabyć) oraz rybę lub mięso. W podobny sposób robiono zupy z innych zbóż, często zachodziła w nich lekka fermentacja przez co ich smak mógł być zbliżony do piwa lub kwasu chlebowego. Najczęściej jedzono dwa rodzaje chleba: razowy „sompisenis” i „geits” pieczony z mąki żytniej. Poza tym istniało wiele innych jego rodzajów wypiekanych podczas świąt – praktycznie każde święto lub uroczystość wiązały się z wypiekiem konkretnego gatunku. Poza potrawami mącznymi jedzono różnego rodzaju kasze i rośliny strączkowe (bób i groch). Oprócz jarzyn ogrodowych zbierano również te dziko rosnące jak np. szczaw, pokrzywa, lebioda. Latem dzięki owocom leśnym dieta była wyjątkowo urozmaicona. Poziomki, maliny, jeżyny i czarne jagody uzupełniały dietę złożoną z potraw mącznych, rybnych i mięsnych.
Cechą wyróżniającą Prusów było spożywanie koniny, co zwracało uwagę obcych przybyszy[4]. Pomimo tego znaleziska końskich kości są stosunkowo nieliczne w stosunku do świńskich, krowich czy owczych. Prawdopodobnie konina jedzona jedynie przez najbardziej zamożnych, ponieważ koń był zwierzęciem niezwykle wartościowym, ułatwiał wzięcie udziału w wyprawie i umożliwiał staranie się o spadek po zmarłym[5]. Na stół trafiały głównie zwierzęta młode, ponieważ Prusowie, zapewne podobnie jak Białorusini i Poleszucy, do XIX wieku przeprowadzali selekcję stad pod koniec lata, zostawiając tylko sztuki niezbędne do reprodukcji. Zapewniało to duże zapasy mięsa, dzięki czemu nie było ono rarytasem jadanym na święta, jak w większości krajów Europy, tylko codziennym pożywieniem. Prusowie zobowiązali się na mocy traktatu dzierzgońskiego „że wszyscy, tak młodzi , jak i dorośli, w Wielki Post będą powstrzymywać się od mięsa i w miarę możliwości pościć[6]”. Na pewno dostępność mięsa ułatwiała też swobodna możliwość korzystania z bogatych w zwierzynę lasów, jednak dominowało mięso ze zwierząt hodowlanych. Potrawy mięsne to np. „iuse”– zupa z suszonym mięsem. Jedzono również bardzo wiele ryb w różnej postaci: gotowane, surowe, smażone, pieczone lub odymiane nad paleniskiem.
Artykuł składa się z więcej niż jednej strony. Poniżej znajdziesz numerację stron.