Hedvigis t. III, okładka

Hedvigis t. III, Gwiazda Polaków |Recenzja

Krzysztof Konopka, Hedvigis t. III, Gwiazda Polaków

Historia Jadwigi Andegaweńskiej i Władysława Jagiełły rozpalała wyobraźnię od pokoleń. Dzieliły ich przecież 23 lata, wykształcenie, obycie, tradycje i wiele więcej. Pomimo tego zdołali wznieść się ponad wszystkie te różnice, po to, aby Korona i Litwa były silne, niezależne, a przede wszystkim odporne na kryzysy. O tym wszystkim dowiemy się z ostatniego już tomu, Hedvigis, t. III.

Ochrzczony poganin królem?

Po unii krewskiej sytuacja wewnętrzna Polski stała się niezwykle interesująca. Państwem zarządzało dwóch królów, co faktycznie tworzyło system diarchii. Mieli jednak równe obowiązki, ale niekoniecznie takie same prawa. Jagiełło, syn Olgierda, nosił koronę wyłącznie de iure uxoris, czyli tylko dzięki temu, że jego żona była królem.

Jednocześnie nadal pełnił funkcję Wielkiego Księcia Litewskiego, co zapewniało mu ogromną władzę na Litwie. Nie można było go więc zupełnie zmarginalizować. Mimo to wciąż tliła się pewna doza nieufności – Władysław był bowiem neofitą, świeżo nawróconym chrześcijaninem, który pozostawał silnie związany z dawnymi pogańskimi tradycjami.

To mogło rodzić napięcia z papiestwem oraz prowadzić do konfliktów z Krzyżakami. Ci ostatni stracili bowiem swój główny argument uzasadniający ich obecność nad Nogatem, jak również zaborcze działania na rdzennie polskich ziemiach oraz krwawe najazdy w okolice Trok i Wilna. Korona po raz kolejny, podobnie jak po śmierci Ludwika Węgierskiego, znalazła się w nadzwyczajnej sytuacji.

Na szczęście zarówno Jadwiga, jak i Jagiełło wykazywali się wyjątkowym zmysłem politycznym, co pozwalało im trzeźwo oceniać rozwój wydarzeń i elastycznie reagować na zmieniające się okoliczności.

Hedvigis t. III, Gwiazda Polaków – Love story na Wawelu, kłopoty w Europie

Ten wstęp ma na celu zwrócenie uwagi na kolejny aspekt całego cyklu książek Hedvigis. W ostatniej części, oprócz biografii głównych bohaterów, na pierwszy plan wysuwa się polityka – zarówno w skali makro, jak i mikro, nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami. Obserwujemy, jak małżonkowie kształtują losy państwa, troszcząc się o to, by rosło w siłę, a jego mieszkańcy – niezależnie od stanu – mogli żyć dostatnio, bezpiecznie i spokojnie.

Celowo nie używam słowa obywatele, gdyż wciąż mówimy o społeczeństwie średniowiecznym, które choć nie jest już uznawane za wieki ciemne, nadal pozostaje pełne sprzeczności, kontrastów i nierówności. Społeczeństwo stanowe miało swoje problemy, a pisarz doskonale je uchwycił.

Nieubłagana chronologia

Dobrze się domyślacie – trzeci tom nieuchronnie kończy się śmiercią Jadwigi. Tym samym akcja zamyka się siedemnastu latach. Choć doskonale wiedziałem, jaki będzie finał, przez chwilę przemknęła mi myśl: „A może jednak będzie inaczej?”. Podświadomie może nawet tego pragnąłem, jednak w powieściach historycznych takich jak ta trzeba wiernie trzymać się faktów. Tego wymagają zasady rzetelnej narracji.

Ważne jednak, że zarówno Jadwiga Andegaweńska, jak i Władysław Jagiełło zostali przedstawieni jako osoby ciepłe, oddane sobie i pełne serdeczności. Jagiełło jest ukazany jako władca nieco surowy i nieokrzesany, jednak z dystansem, humorem i sympatią – widać, że to pod wpływem żony staje się bardziej wyrafinowany.

Kto wie, może rzeczywiście tak było? Dzięki umiejętnej charakterystyce postaci różnica wieku między nimi nie jest aż tak widoczna. Mimo to oboje pozostają silnymi monarchami o niezależnych poglądach.

Autor doskonale wywiązał się z postawionego sobie zadania

W tym miejscu muszę po raz kolejny pochwalić Autora – tym razem za doskonałą znajomość historii Litwy. Naprawdę niskie ukłony, zwłaszcza że Pan Krzysztof nie jest zawodowym historykiem, a jego wiedza jest imponująca. Co więcej, przedstawił te wydarzenia autentycznie, zwracając uwagę na emocje i charakter każdego z braci Władysława.

Autor rozszerzył również wątki dotyczące Węgier, a tym razem także Londynu i Wiednia.
Z perspektywy czasu, po lekturze, odnoszę wrażenie, że wszystkie te historie zakończyły się smutno, ale taka była bezkompromisowa logika dziejów. Co do Zakonu Krzyżackiego, jego przedstawienie wydaje się jak żywcem wyjęte z powieści Sienkiewicza – to dla mnie dowód na to, że literatura pozostaje żywa tak długo, jak długo jest potrzebna.

Sienkiewicz bez wątpienia pozostaje mistrzem powieści historycznej. Chciałbym też poświęcić kilka słów warsztatowi autora, bo zabrakło tego w poprzednich częściach. Krzysztof Konopka nie naśladuje innych pisarzy – jego styl jest oryginalny i niezwykle przystępny. Używa języka dostosowanego do współczesnego czytelnika, co znacząco ułatwia odbiór, a tekst jest pozbawiony błędów stylistycznych. Podział rozdziałów na mniejsze części również sprzyja lekturze, pomagając skupić się na fabule i uniknąć znużenia.

Historia wciąż żywą nauczycielką jest

Podczas ingresu do katedry wawelskiej, Karol Wojtyła powiedział: (…) wejść do tej Katedry nie można bez wzruszenia. Więcej powiem: nie można do niej wejść bez drżenia wewnętrznego, bez lęku bo zawiera się w niej – jak w mało której Katedrze świata – ogromna wielkość, którą przemawia do nas cała nasza historia, cała nasza przeszłość.

Trudno nie zgodzić się z aktualnością tych słów, a przede wszystkim z ich głębokim znaczeniem. Niech będą podsumowaniem tytanicznej, ale zarazem mistrzowskiej pracy autora. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki.


Wydawnictwo: Novae Res
Ocena recenzenta: 6/6
Dominik Majczak


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Novae Res.

Comments are closed.