Ojczyzna
„Pierwsza sylaba ból znaczy czy żałość,
Druga pytanie, trzecia doskonałość,
Choć rzecz straciłem przeznaczeniem srogim,
Wszystkie trzy razem są mi drugim Bogiem.”
Podsumowanie
Około północy bitwa zaczynała dogasać. Ciemną, kwietniową noc rozjaśniały jedynie płomienie palących się wciąż zabudowań Falent i Raszyna. Na rozkaz księcia Poniatowskiego polscy żołnierze opuszczali stanowiska bojowe na całej długości frontu osłaniani przez ułanów i strzelców konnych generała Różnieckiego. Po obu stronach linii walki panowała apatia i zniechęcenie. Mimo że Polakom i Sasom udało się powstrzymać prawie 3-krotnie bardziej licznego wroga, to w żołnierskich szeregach panowało przekonanie, że bitwa ta była przegrana. Polskie straty wyniosły ok. 1000/1400 ludzi, zaś austriackie prawie 3 tysiące. Niestety od razu po bitwie polską armię opuścił na rozkaz króla posiłkowy korpusik saski, który otrzymał takie polecenie jeszcze na kilka dni przed bitwą, jednak dzięki zabiegom Poniatowskiego pozostał on u jego boku aż do bitwy raszyńskiej. Oznaczało to jednak, że po odliczeniu strat i żołnierzy saskich, którzy udali się w kierunku Drezna, armia polska liczyła ok. 10 tys. ludzi, czyli 3 razy mniej niż wroga, licząca wciąż ponad 30 tys. żołnierzy, armia Ferdynanda. Zgodnie z regułami sztuki wojennej XIX wieku za zwycięskie uważało się te wojska, które zostały na placu boju. Tymczasem Polacy musieli spiesznie wycofywać się do Warszawy. Wbrew pozorom, choć bitwa pozostała nierozstrzygnięta, to patrząc z perspektywy czasu stanowiła ogromny sukces Poniatowskiego. Przede wszystkim zaprawiła się w boju młodą i nieostrzelaną armia polska, która zaczęła ufać wodzowi i wierzyć w zwycięstwo, co znajdzie odzwierciedlenie w dalszej części wojny polsko-austriackiej. Równie ważny pozostaje fakt, że polskiej armii udało się stawić czoła silniejszemu przeciwnikowi i zadać mu stosunkowo duże straty. Warto zaznaczyć, że choć wydawałoby się to mało prawdopodobne, to bitwa ta ma dość dużo wspólnego ze starciem pod Waterloo w 6 lat później. Tak jak i tam, teren bitwy był niesprzyjający tak dla obrońców, jak i napastników. Taką rolę jak las, przez który biegła droga spod Belle Allience do Brukseli, a który mógł się okazać pułapką dla Anglików, gdyby ci przegrali bitwę, pełnił pod Raszynem trakt prowadzący do Warszawy. W przypadku konieczności odwrotu ta rozmiękła błotnista droga mogła się okazać przysłowiowym gwoździem do trumny wojsk polskich, które nie zdążyłyby uciec przed wrogiem za wały stolicy. Jednak historia potoczyła się inaczej i nie niepokojeni Polacy mogli spokojnie wycofać się do Warszawy, bowiem Ferdynand stał się nagle tak ostrożny i pełen respektu, że nakazał przeprowadzać głębokiego rozpoznania kawaleryjskiego celem uniknięcia sytuacji, jakie miały miejsce pod Raszynem. Z kolei na pewności siebie zyskał ks. Poniatowski, który choć początkowo nie wierzył w żaden sukces, to zdobył cenne bojowe doświadczenie i przekonanie, że wroga da się pokonać. Nie miał jednak dużo czasu do namysłu, gdyż jeszcze tej nocy odbyła się narada wojskowa generalicji polskiej, na której ustalono szczegóły dalszej kampanii.
Po bitwie
Po odbytej przy ulicy Miodowej 12 naradzie książę Poniatowski postanowił oddać stolicę i przenieść, za namową generałów Dąbrowskiego, Pelletiera i Sokolnickiego, kampanię na teren Galicji. 21 kwietnia podpisano konwencję, zgodnie z którą Warszawę oddano Ferdynandowi na honorowych warunkach. Skandującemu wtedy tłumowi warszawiaków hasła „Zdrada”, „Precz z Poniatowskim” nie przyszłoby do głowy, jak korzystna była to sytuacja dla polskiego dowództwa. Ferdynand został bowiem więźniem stolicy, w której musiał tkwić tak długo, aż uda mu się nakłonić Prusaków do przymierza. Wszystkie próby przedostania się na drugi brzeg Wisły nie powiodły się, więc ciężko zgodzić się z tezą wysuwaną przez niektórych historyków, że Raszyn był bitwą niepotrzebną, pełną ofiar, których śmierć nic nie zmieniła. Tak zwany „zwycięski remis Poniatowskiego” okazał się więc koniecznym starciem na drodze do przejęcia inicjatywy w toczącej się wojnie. Nazywana ze względu na skalę zmagań „jedyną bitwą wojny bez bitew”, bitwa pod Raszynem była tym samym, co stoczony 15 lat wcześniej bój racławicki. Podniosła morale naszego wojska i pozwolił na ostateczne zwycięstwo. Patrząc z przeszło 200 – letniej perspektywy czasu możemy z pewnym sentymentem stwierdzić, że bitwa raszyńska nie bez powodu przeszła do legendy polskich walk niepodległościowych i na stałe zapisała się w pamięci potomnych.
Damian Bączkiewicz
Bibliografia:
-„Raszyn 1809” Romuald Romański
-„Książę Józef Poniatowski” Szymon Askenazy
-„Generał Jan Henryk Dąbrowski” Jan Pachoński
-„ Książę Józef Poniatowski” Jerzy Skowronek
-„Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej” Marian Kukiel
-„Grenadier – filozof” Cyprian Godebski
-„Sławne bitwy w historii Polski” Rafał Korbal
Kiedys, z pol wieku temu, czytalem, jako nastolatek, ksiazke pt.>Bitwa pod Raszynem< Dzieki Ci Damian.