Pani na Wersalu Podlasia oraz Pewna zacna weteranka z Zasławia
Opisując relacje Pani Krakowskiej ze swoim bratem nie sposób powiedzieć o Podlasiu, a szczególnie o Białymstoku, dla którego Branicka miała niebotyczne zasługi. Dbała zarówno o wygląd miasta, jak i sprawy mieszkańców, co poświadczają listy do tamtejszych urzędników, np. z 8 stycznia 1781 roku do Hryniewickiego, komisarza dóbr podlaskich, „na Przechody wojsk rosyjskich powracających do kraju innej dać nie mogę rezolucji tylko najusilniej upraszam [–] nie niszczyć poddaństwa, aby od nich podwód nie ściągano [–] przez co by wzgląd mieć mogli na ludzi ubogich”[15] lub innym razem o wyjaśnienie sprawy niesłusznie pobranych ceł, na co skarżył się m.in. Izrael Hylowicz, kupiec i obywatel białostocki[16] oraz co najważniejsze po wcieleniu Białegostoku do Prus Izabela wytargowała u zaborcy: zobowiązanie do przestrzegania wszelkich dotychczasowych praw mieszczan, wypłacenia jej samej, katolickim duchownym i władzom miasta ustalonych należności, utrzymywanie z kasy państwowej szpitala i cmentarza św. Rocha[17]. Takich i podobnych spraw poruszanych przez bohaterkę mojej pracy można wymieniać dziesiątki. Natomiast swoistą „reklamę cnót”[18] stanowił Tykocin, gdzie staraniem Branickich powstał kościół farny[19], szkoła[20], szpital[21], alumnat żołnierski[22] oraz pomnik Stefana Czarnieckiego[23]. Mecenat możnych dla swoich miast był zjawiskiem powszechnym w Rzeczpospolitej i tak samo Sanguszkowie, choć w mniejszym stopniu, wspierali finansowo różne przedsięwzięcia. Z osiągnięć Barbary i jej męża można wyróżnić: fundację obrazu zwiastowania Najświętszej Maryi Panny do kościoła w Kulbicku[24], wspieranie zakonów[25], wspieranie i protekcję plenipotentów i drobniejszej szlachty znajdującej się w kręgu wpływów rodziny (na przykład Kazimierz Iliński w 1759 roku prosił Sanguszkową, by dopomogła jego synowi Antoniemu w rozpoczęciu nauki u krakowskich pijarów)[26], czy dotowanie środków na naukę biednych uczniów małych szkół parafialnych[27]. Sama księżna hetmanowa miała przede wszystkim zasługi dla środowiska intelektualnego – przełożyła poprawną i czystą polszczyzną oraz wydała bezimiennie u jezuitów w Lublinie dwa dzieła pobożne: modlitewnik karmelitanki francuskiej Françoise Louise de La Vallière Uwaga duszy przez pokutę nawracającej się do Boga, pełna aktów serdecznych na Psalm 50 i 102 pokutującego Dawida, uzupełniony Refleksjami chrześcijańskimi nad ułomnością naszą (1743 r.) i zbiór rozmyślań religijno-moralnych włoskiego kardynała Carla Giovanniego Bony: Przewodnia do nieba droga (1744 r.)[28]. Ponadto napisała i wydała bezimiennie w drukarni pijarów w Warszawie, rady do córki Anny, wychodzącej za mąż: Nauki matki córce idącej za mąż daną (1756 r.)[29], które mogły posłużyć także pozostałym córkom Krystynie i Kunegundzie[30].
Strawa dla ducha…
Jak już wspomniałam we wstępie, XVII-XVIII wiek to przede wszystkim moda wśród polskiej magnaterii na salony towarzyskie. Bohaterki mojej pracy również hołdowały temu rodzajowi rozrywki, nie mniej jednak tak silne osobistości jak one potrafiły zainicjować unikatowe salony towarzyskie, które cieszyły się uznaniem ówczesnych, jak i potomnych. Niezwykłość salonu Branickiej przejawiała się, m.in. w tym, że rozmowy obracały się wokół komet, nowego teleskopu Herschla czy żubrów. Jak napisze pewien pamiętnikarz różnił się od innych spotkań tym, że „Tu nie grywano w karty, ktoś czytał głośno, a panie haftowały”[31]. Natomiast Sanguszkowa założyła salon literacki w Zasławiu i Lubartowie, a z czasem w Warszawie i Szymanowie. Jej ambicje przyczyniły się do rozsławienia swojego imienia jako dostojnej damy, godnej szacunku polskiej matrony[32]. Spotkania zainicjowane przez Barbarę gromadziły osoby z różnych warstw społecznych, które zarazem reprezentowały rozbieżne światopoglądy. Krąg towarzyski skupiony wokół księżnej można podzielić na trzy grupy: rodzina, stali bywalcy oraz goście zapraszani na specjalne okazje. Pierwsi z nich to przede wszystkim: dzieci, ich małżonkowie oraz wnuki. Mieli oni szczególny udział w salonie pisanym, istniejącym w formie korespondencji, i mogli uczestniczyć w bieżących wydarzeniach czy to w Zasławiu czy w Lubartowie[33]. Kolejnym filarem były osoby odwiedzające je regularnie, czyli grono wiernych przyjaciół, którzy byli przy niej nawet w trudnych chwilach. Warto wymienić tu z imienia i nazwiska: pułkownika Wojciecha Jakubowskiego, kawalera orderu Świętego Ludwika, Cezarego Felicjana Pyrrhysa de Varille, Elżbietę z Kowalskich Drużbacką, zwaną polską Safoną, Bonę ze Świdzińskich Granowską, Mariannę ze Świdzińskich Lanckorońską, hetmana Jana Klemensa Branickiego oraz ludzi Kościoła: Kajetana Sołtyka, Ignacego Krasickiego, Melchiora Starzeńskiego. Zapewne w czasie spotkań tej grupy rozprawiano o pomysłach na uzdrowienie sytuacji politycznej w Polsce oraz o nowinkach filozoficznych, których tak wielkim zwolennikiem był Pyrrhys de Varille, napływających znad Sekwany[34]. Wśród wyżej wymienionych nazwisk padają dwa, na które chciałabym zwrócić szczególną uwagę – Jana Klemensa Branickiego i Ignacego Krasickiego.
Hetman polny koronny bardzo często bywał u Sanguszkowej, choć w jego „podlaskim Wersalu”, jak wcześniej wspomniałam, również funkcjonował krąg towarzysko-literacki. Nie bezpodstawne okazują się przypuszczenia, że stąd wynikała znajomość pomiędzy księżną marszałkową a Panią Krakowską. Co najważniejsze nie widać w tych relacjach zazdrości, czy rywalizacji powszechnie panującej w paryskich salonach XVIII wieku. Jak podkreśla Agnieszka Jakuboszczak, być może był to chwyt umiejętnie prowadzonej gry opartej na przyjaźni[35]. Natomiast Ignacego Krasickiego Barbara poznała w trakcie uroczystości koronacji cudownego obrazu Matki Boskiej w kościele karmelitów w Berdyczowie na Ukrainie, a dokładnie na wydanej przez siebie kolacji 16 lipca 1756 roku[36]. On sam stał wówczas u progu kariery duchowej, zajmując się wierszowaniem. W niedługim czasie zasmakował w towarzystwie marszałkowej i utrzymywał z nią poufałą korespondencję pisaną, m.in. mową wiązaną. Najprawdopodobniej odczytywano ją w literackim salonie w Zasławiu i Lubartowie, a później w Warszawie i Szymanowie[37]. Fakt, że Krasicki bywał u Sanguszkowej pozwala nam wysnuć przypuszczenie, że miała ona wpływ na jego światopogląd realizowany w późniejszych latach w twórczości, jak i reprezentowany na obiadach czwartkowych Stanisława Augusta Poniatowskiego. Ostatnią grupą gości salonu stanowili obcokrajowcy, którzy pojawiali się przy szczególnych okazjach. Budowali oni niezwykłą atmosferę spotkań towarzyskich. Stąd nie sposób nie wymienić: francuskiego pułkownika Jacques-Henri’ego Bernardin’a de Saint-Pierre’a, rodzinę Rieule, barona Larsa von Engeströma[38]. W trakcie spotkań Barbara dbała o doznania intelektualne i smakowe, serwując trzydaniowy posiłek oraz wystawiając sztuki teatralne, np. Ifigenię Racine’a w 1764 roku.