O polskich lotnikach walczących u boku RAF nie trzeba nikomu przypominać. Wszyscy doskonale znamy bohaterów Dywizjonu 303, a liczne publikacje książkowe i artykuły rzucają coraz więcej światła na historie Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie. A przecież polskie lotnictwo walczyło także u boku Armii Czerwonej, w ramach armii utworzonej po ewakuacji „armii Andersa”.
Czytaj część drugą
Zorganizowane polskie jednostki lotnicze funkcjonowały nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale również w ZSRR, gdzie po ewakuacji armii generała Władysława Andersa wciąż pozostawało wielu Polaków. Sowieci, w oparciu o grupy polskich komunistów działających w ZSRR, zdecydowali się wykorzystać tych ludzi do stworzenia własnej, konkurencyjnej wobec legalnego rządu w Londynie i podległej mu armii, siły zbrojnej.

Jedną z jednostek tworzonych przy okazji formowania 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, która stała się zalążkiem Ludowego Wojska Polskiego, była Samodzielna Eskadra Lotnicza[1]. Miejscem formowania polskiego lotnictwa w ZSRR stało się podmoskiewskie lotnisko w miejscowości Grigorjewskoje[2]. Na czele nowej jednostki stanął kpt. pil. Wacław Czesław Kozłowski. Za szkolenie odpowiadał st. lejtn. Paweł Jasiński[3]. 19 sierpnia 1943 r. zapadła decyzja o przekształceniu eskadry w 1 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego „Warszawa”, nad którym dowództwo objął kpt. nawigator Tadeusz Wicherkiewicz, jego zastępcą do spraw kulturalno-oświatowych został por. Alfred Wiślicki[4].
Kapitan W. Kozłowski był potomkiem polskich zesłańców na Syberię. Dobrze mówił po polsku i był doświadczonym lotnikiem. Po początkowych porażkach w formowaniu jednostek lotniczych w oparciu o poszukiwanie doświadczonych kadr, W. Kozłowski zaczął szukać ochotników do lotnictwa[5]. Brak wyszkolonych kadr dla tworzonego w ZSRR polskiego lotnictwa był spowodowany kolejnością ewakuacji dawnych więźniów sowieckich łagrów. Według porozumień zawartych pomiędzy władzami sowieckimi a rządem polskim marynarze i lotnicy mieli być, natychmiast po zgłoszeniu się do „armii Andersa”, wysyłani do Wielkiej Brytanii. Chodziło o to, aby wyszkoleni przed wojną specjaliści jak najszybciej trafili do utworzonych na emigracji jednostek odczuwających brak polskich rekrutów, którzy mogliby uzupełnić ponoszone w walkach straty.
Ostatecznie w lipcu 1943 r. udało się zorganizować grupę 17 kandydatów, spośród których trzech ukończyło szkolenie lotnicze w ramach służby w Armii Czerwonej. Byli to: ppor. Stanisław Lisiecki, ppor. Karol Wysoczyński oraz ppor. Józef Zacharżniewski.

Szkolenie było bardzo intensywne, o czym może świadczyć fakt, że kursanci startowali niejednokrotnie nawet osiem razy dziennie[6]. W trakcie szkolenia wytypowaną wstępnie grupę opuściło kilka osób, których miejsce zajęli ppor. Wiktor Kalinowski, chor. Jerzy Kozak oraz jedyny przedwojenny lotnik – por. T. Wicherkiewicz[7].
Co warto zauważyć, szkolenie pociągnęło za sobą liczne ofiary w ludziach. Śmiercią lotnika zginął m.in. pierwszy dowódca pułku kpt. W. Kozłowski. Po śmierci dowódcy, obowiązki zmarłego przejął najstarszy stopniem T. Wicherkiewicz, który jako nowy dowódca jednostki musiał jednocześnie szkolić się na pilota i dowodzić jednostką[8]. Co więcej, jako przedwojenny polski lotnik, nie cieszył się takim prestiżem wśród radzieckiej kadry instruktorskiej jak zmarły W. Kozłowski.
Dla szkolących się przyszłych pilotów nie stanowiła więc zaskoczenia kolejna zmiana na stanowisku dowódcy. Już po pierwszej promocji oficerskiej, która miała miejsce 5 stycznia 1944 r., mjr. T. Wichierkiewicza przeniesiono do dowództwa korpusu. Stanowisko odwołanego zajął mjr Mikołaj Bujewicz. Przedwojenny lotnik nie zagrzał jednak długo miejsca w dowództwie korpusu i po dziesięciu dniach wrócił na lotnisko jako dowódca 3 eskadry szkolnej[9].